Ten wątek jest dobrym punktem wyjścia do zrozumienia matrixa, tj. niewolniczego systemu ziemskiego.
Pamiętajcie jak ten system został u samych podstaw stworzony: jako wieczna presja, wieczne zagrożenie i wieczna konieczność zdobywania pożywienia.
Za stworzeniem systemu, w którym zwierzę musi zabijać inne zwierzę, by przeżyć, nie tylko dla jedzenia, czasem drapieżniki także walczą między sobą - zarówno różne gatunki jak i te same - stoją oczywiście istoty, które także zaprojektowały system wcieleń na tej planecie. Zwierzęta potrafią wykryć innego drapieżnika, który wszedł na "ich" terytorium. Dlaczego owo terytorium jest "ich", np. zwierzęcia takiego jak tygrys lub stada wilków? Bo ten system tak jest zaprojektowany, że rządzi nim prawo silniejszego, sprytniejszego, bardziej poinformowanego itd. Świat zwierzęcy i jego strategie przeżycia, oczywiście zaprojektowane i zakodowane w DNA z góry, a nie będące wynikiem jakiegoś mitycznego i niejasnego procesu ewolucji, odzwierciedla świat ludzki, w tym współczesny świat biznesu i jego sposoby radzenia sobie z rywalami. A na końcu tej motywacji jest zawsze przeżycie, które ludzkość dzisiaj utożsamia z pieniądzem.
Innymi słowy, ten system został przez istoty tworzące wcielenia od początku do końca pomyślany jako system konfliktowy. Albo wdajesz się w ten konflikt, albo wypadasz z "gry" (z systemu). A podstawą konfliktowego systemu jest ekonomia w różnych postaciach, także w społeczeństwach zwierząt widać ekonomię.
Jestem pewien, że królestwa zwierząt zostały tu stworzone przede wszystkim dla człowieka: mamy mieć odniesienie do samych siebie, własnych zachowań i własnej sytuacji w tym zamkniętym systemie ziemskim. Zodiak, dosłownie zwierzyniec, został niewątpliwie wg. mnie zaprojektowany przez istoty pozaziemskie. Nasz świat przypomina zamkniętą wirtualną rzeczywistość (VR), w której zapominasz, że istnieje wszechświat poza tym małym światkiem, który postrzegamy.
Są dwa podstawowe podejścia do tego systemu.
Jedno podejście jest takie, że dalej jesteśmy uśpieni, tzn. bawimy się w te zaprojektowane przez ww. istoty gierki w tym systemie, ignorując fakt, że jesteśmy w systemie.
Drugie podejście jest takie, że odkrywamy fakt, iż zostaliśmy umieszczeni w tym systemie - co więcej, bez pamięci i najprawdopodobniej bez naszej woli.
To jest kolejny konflikt tego systemu - napięcie pomiędzy tymi dwoma podejściami.
Ok. 100 lat temu Edgar Cayce, który jak pisałem miał blisko 100% celność w swoich zdolnościach do jasnowidzenia i przewidywaniach, poszukiwał m.in. ropy naftowej. Okazało się, że tym razem jego talent zawiódł. Czy to znaczyło, że ropy już nie było na Ziemi? Zdecydowanie była, znaleziono ją w wielu miejscach przez kolejne kilkadziesiąt lat, które uczyniły z inwestorów, którzy je znaleźli, jednymi z najbogatszych ludzi w historii tej planety, prawie samozwańczych królów, którzy za tak zdobyte pieniądze byli w stanie kupić własne królestwa.
Wydaje mi się, że w XIX i XX wieku, kiedy odnajdowano ropę, można było łatwiej siłą przejąć takie zasoby, przynajmniej na jakiś czas. Czy dzisiaj np. takiemu krajowi jak Norwegia czy Arabia Saudyjska możemy po prostu odebrać złoża ropy? Podejrzewam, że gra byłaby nie warta świeczki.
Specyfika i wymagania naszych czasów się zmieniły.
Są ludzie, którzy podróżują poza ciałem dzięki tzw. zjawisku OBE. Dzięki niemu potrafią oglądać nasz fizyczny świat z perspektywy postaci niefizycznej. Jeśli zastanowicie się nad tym, to dojdziecie do wniosku, że jeśli będzie ona wystarczająca, by była wiarygodna i powtarzalna, to jest to niebezpieczna zdolność, przynosząca potencjalnie mnóstwo możliwości dla kogoś wcielonego fizycznie. Pomyślcie np. nad zastosowaniami militarnymi, szczególnie szpiegowskimi. A także biznesowymi: inwestor podróżujący poza ciałem poszukiwałby na Ziemi miejsc z naturalnymi zasobami, po prostu się przemieszczając błyskawicznie po całej kuli ziemskiej i pozostając niewidoczny dla nikogo. Nawet na Antarktydę, by potem móc zainwestować w ekspedycję.
Dlaczego nikt z podróżujących poza ciałem niczego z powyższego nie zrobił do tej pory?
Odpowiem: nie mamy żadnych dowodów na to, że nie zrobił. Tyle, że nie będą wszem i wobec trąbili o tym, że tego dokonali. I z pewnością nie będą tego robili. Nasza wiedza o świecie jest bardzo ograniczona. Przez te parędziesiąt lat przeciętnego wcielenia na zdobywanie informacji niewiele przeznacza się czasu, i ta informacja jest już mocno przefiltrowana i przewietrzała.
W skrócie: jesteśmy tu inwalidami (umysłowymi) - ale takimi, którzy mają wierzyć, że nimi nie są. Normalna cywilizacja kosmiczna (a taką ludzkość oczywiście nie jest) potrzebuje wiele tysięcy lat życia dla jednostki, by odpowiednio się uniezależnić światopoglądowo, informacyjnie itd. Generalnie, życie ludzkie jest niewiele warte, i tak istoty pozaziemskie, które nadzorują wcielenia ludzkie, do tego podchodzą, co zresztą wyraźnie widać.
Podobnie jak z powyższymi jest z wieloma innymi sprawami. Właściwie to w ich interesie jest, by nasza globalna kilkumiliardowa społeczność nie dowiedziała się o tym - potencjalnie nigdy, ani teraz ani za tysiąc lat, ani później. Ale jest zagrożenie: nauka (albo ogólniej: wiedza, informacja)! Obiektywna nauka może w końcu odkryć mistyczne fakty, o których mówili starożytni wtajemniczeni. Co zrobić? Posiąść ziemię, kontrolować informację, wprowadzać cenzurę, kontrolować naukę, kontrolować umysły. Używać do tego celu technologii, bo jeden człowiek nie jest w stanie upilnować kilku miliardów ludzi. Zatem niezależni naukowcy muszą być szykanowani, prześladowani, zastraszani itd. Mamy tu do czynienia z legalną globalną mafią. Scenariusz z filmów SF jest rzeczywistością.
Ale to najbardziej podstawowy poziom myślenia - ktoś stwierdzi coś np. takiego:
Dowiaduję się gdzie jest "skarb" np. ropa, odnajduję go, ostatecznie otrzymuję za to górę pieniędzy. Dzięki temu nie mam już problemów z przetrwanem potencjalnie w całym swoim wcieleniu. Teraz już mogę zając się innymi sprawami, np. rozwojem - bo mam z czego się utrzymać.
Obawiam się, że tak ten system nie działa.
Jest tu konflikt: pomiędzy założeniami tego systemu (albo mówiąc wprost, intencją istot pozaziemskich), a tym, co człowiek chce osiągnąć (intencją człowieka: pozyskaniem marchewki i uniknięcie bata).
Projekt Ziemia został tak ułożony, by istniał w nim konflikt: marchewka przed oczami i bat z tyłu. To są narzędzia istot pozaziemskich na ludzi. Oczywiście bat jest ich ulubionym narzędziem, a marchewką to od czasu do czasu pomachają przed oczyma wcielonych, choć totalnie nieświadomych ludzi-"inwalidów".
Dlatego prawie nie ma ludzi, którzy wyszli z tego niewolniczego kołowrotka, wokół którego toczy się życie człowieka:
o czym wtajemniczeni wiedzieli od tysięcy lat:
(ww. symboliczna karta nosi tytuł koło fortuny - przypomnę, że starożytni i średniowieczni mistycy posługiwali się symbolami do opisu koncepcji wszechświata).
Niektórzy, jak Budda, dorabiali filozofię do tej marchewki i bata, twierdząc, że trzeba wyplenić z siebie potrzebę zdobycia marchewki, by już więcej nie otrzymywać bata. Były też inne filozofie: trzeba tak siebie uodpornić, by bat już nie był znaczącym zagrożeniem. Kolejna filozofia mówiła o tym, że należy w ogóle marchewkę i bat potraktować jako błahe sprawy i przestać się nimi zajmować. Były jeszcze bardziej ekstremalne, np. że człowiek zasługuje tylko na baty, albo że jak przejdziemy przez baty w życiu, to trafimy do raju (raj to marchewka z Biblii) Oczywiście tak się nie dzieje, a ów chrześcijanin trafia ostatecznie z powrotem na Ziemię, od nowa wierząc w tą samą - fałszywą, warto podkreślić - propagandę.
Jakakolwiek by to filozofia nie była, a moim zdaniem każda z tych filozofii jest sztuczna i w dodatku nagoniona przez ww. twórców systemu wcieleń, to u jej podstawy zawsze ostatecznie znajduje się to samo: konflikt między zdobyciem marchewki a batem związanym m.in. z przetrwaniem i byciem pożartym przez innego rekina biznesu (tzn. konkurencję dla firmy, w której macie miejsce pracy, być może pochodzącą gdzieś z Meksyku, Chin, czy innego zakątka tej globalnej gospodarki).
Tak czy inaczej, nadal tkwicie w tym systemie. Uśpieni. Kręcący się w kółko w tym wyścigu o zgarnięcie kasy na następny miesiąc.
Z tego powodu pisałem ostatnio, że dwie najbardziej ekstremalne reakcje na to, co się dzieje obecnie na świecie - czyli totalne ignorowanie, lub nadmierna panika i chęć ruszenia z widłami na wroga widocznego na pierwszej linii frontu - są najgorszymi możliwymi reakcjami. W dodatku są one zaplanowane i społeczeństwa dzisiaj celowo są podjudzane różnymi negatywnymi informacjami, po części prawdziwymi, ale także spreparowanymi lub zniekształconymi faktami, przekazywanymi przez "palantiry" Tolkiena - współczesne media. Jest to wojna przede wszystkim psychologiczna, zarządzanie tłumem kowalskich.
Tego nie przeskoczymy. Kowalscy są programowani od setek lat. Ale chyba nikt nie zamierza tu podzielić losu przeciętnego kowalskiego.