Dobrze że przypomniałeś ten wątek Krykers. Zacytuję sam siebie (a raczej Hathorów), co zresztą widzę każdego miesiąca i tygodnia ostatnio coraz wyraźniej:
Jednym z możliwych rezultatów może być (wg. Hathorów) rozszerzenie percepcji na tzw. 4 wymiar - jednak bez działań w tym zakresie może to okazać się niemożliwe.
Odchodząc już od sąsiedniego wątku nt. nieśmiertelności, ostatnio (jakiś tydzień) zaczęły się do mnie "dobijać" (mentalnie, tzn. telepatycznie) różne informacje nt. władania czasem. Nie wiem, co jeszcze dokładnie oznaczają, po za tym, że czas jest bardziej elastyczny, niż ludziom się wydaje, i można nim sterować, wpływać na niego itd.
Generalnie sprowadza się to do manipulowania energią. Energia stanowi fundament czaso-przestrzeni. Staram się te informacje przekuć w praktyczne efekty.
Parę informacji które dzisiaj do mnie przyszły:
ludzki umysł jest w dużej odpowiedzialny za tworzenie poczucia czasu - bowiem czas jest przede wszystkim subiektywnym odczuciem - czyli percepcją / perspektywą.
Jest to sposób linearnego umysłu na radzenie sobie z czymś, co nie ma w rzeczywistości początku ani końca.
Można "przeskakiwać" wydarzenia w swoim życiu, po prostu wybierając "inne zakręty" w czasie. Jeśli wydaje wam się, że aby coś osiągnąć, musicie wykonać serię kroków (te kroki - istniejące najpierw w umyśle) właśnie stwarzają następujące wrażenie upływu / istnienia czasu.
Pomińcie całą sekwencję wydarzeń, pomyślcie o czymś zupełnie odrębnym, poczujcie to, a ominiecie czas związany z tym wydarzeniem.
Na wyższych poziomach nie ma czasu - cokolwiek pomyślisz, od razu staje się.
Skoncentrujcie się na tym (a zwłaszcza - poczujcie wewnątrz), że już osiągnęliście to, co chcieliście osiągnąć w "normalny, sekwencyjny" sposób. W ten sposób omijacie tworzenie rezultatów przez umysł ludzki, a od razu przechodzicie do "istoty sprawy". Wydaje mi się, że to tajemnica stojąca za tzw. stanem wu-wei - "akcją bez akcji".
Oczywiście to tylko podstawowe ćwiczenie. Myślę, że warto zacząć zmieniać swoje przekonania - jakoby jesteśmy uzależnieni od czasu sekwencyjnego. Warto zacząć pomijać pewne sekwencyjne, rzekomo konieczne (jednak tylko dla umysłu) wydarzenia, by coś miało miejsce (czyli kroki, które wg. logiki ludzkiego umysłu mają stopniowo przybliżać do osiągnięcia danego rezultatu). Dla ludzkiego umysłu (postrzegającego "maję", czyli iluzję czaso-przestrzenną, wg. hindusów) w ten sposób czas zostanie taki sam - w rzeczywistości, ominiecie te doświadczenia czasu "sekwencyjnego", które mogą okazać się zbędne.
Roboczo nazwałem to ćwiczenie transcendencją czasu. Chodzi o wewnętrzne doświadczenie, które następnie zmienia rzeczywistość (życie - jego przebieg).
Myślę, że ktoś, kto nazwałby się mistrzem czasu, osiąga wprawę w takim omijaniu wydarzeń i bezpośrednio przechodzeniu do sedna rzeczy.
Podsumowując, to bardzo pragmatyczne podejście do tworzenia efektów, które wbrew przekonaniom ludzkiego umysłu, nie jest zależne od czasu, ale od energii (mocy). To na tym właśnie opiera się fundament działania magii, w starożytności powszechnie i regularnie używanej do niemal każdego celu, od wypraw kupieckich i wojennych, po zapewnienie sobie dobrobytu czy miłości.