Temat: Wędrówka kosmicznego ludu
Trwała wędrówka kosmicznego ludu. Unosiliśmy się w przestrzeni kosmicznej. Poruszaliśmy się wzdłuż strumienia patykopodobnych złotych obiektów. Każdy łamał te patyki, brałem nawet po kilka i je łamałem. Po dłuższym czasie stwierdziłem, co poinformowałem innych, że nie powinniśmy łamać wszystkich, bo to zaburzy równowagę, ale mnie nie słuchali. W pewnym momencie znaleźliśmy się na planecie, wędrowaliśmy wzdłuż brzegu morza po kamiennych płytach. Wiele osób szło po wodzie lub też unosiło się nisko nad nią. Spostrzegłem, że w wodzie znajdowało się wiele czegoś podłużnego, wystającego także w wielu miejscach na brzegu. Były jakby z gąbki i szarych szmat. Nikt nie zwracał na to uwagi, pewnie były to jakieś morskie wodorosty lub po prostu śmieci. Nagle jedno z tych, teraz wiadomo, że stworzeń, wynurzyło się i schwyciło jedną z unoszących się osób w pysk. Znowu się zanurzyło i popłynęło dalej. Zewsząd zaczęły się podnosić te stwory. Wyglądały jak wielkie tasiemce albo robale, np. dżdżownice, nie miały oczu. Nikt tego nie zauważył, szli dalej jak szli. Wiedziałem, że trzeba uciekać. Mogłem tylko zawrócić. Szybko biegłem i przeskakiwałem z miejsca na miejsce. Wydaje mi się, że to był jeden wielki stwór z wieloma odnóżami, które jak chciały mogły się odczepić i zostać osobnym organizmem. Wiele razy już prawie schwyciłby mnie za nogę, ale w porę wyskakiwałem do góry i biegłem, nie mogłem się unosić w powietrzu, oddychałem bardzo szybko. Dotarłem do jakichś zabudowań. Skoczyłem w górę na jakiś skalny blok i na następny wyżej. W chwili, gdy skoczyłem ostatni raz, zauważyłem odrywające się od moich stóp mrówki. Jestem pewien, że do tej pory byłem małym ludzikiem, a teraz w chwili skoku urosłem do normalnych rozmiarów. Mętnie pamiętam jeszcze, że żył tam już jakiś inny lud, który coś dla mnie przygotował, miały być trzy próby czegoś i przejście, gdzieś dalej.
[url=https://interfacelift.com/wallpaper/details/4157/mountain_sunrise.html][/url]