511

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

No dobrze. Ale co z higieną?

512

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

No dobrze. Ale co z higieną?

Mnie pytasz? tongue Zajrzyj do wątku o wcieleniu śmieciarza.

513 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2024-04-30 13:06:14)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

Jest to możliwe. Tylko że trzeba się przygotować, i fizycznie, mentalnie, oraz zdobyć wiedzę na różne tematy, aby sobie poradzić w każdej sytuacji. Czyli mieć wiedzę o ziołach, co można zjeść aby się nie otruć itd. Psychicznie, trzeba się przygotować na samotność, albo lubić samotność. Fizycznie trzeba się przygotować, bo decydując się na takie życie, rezygnujesz z cywilizacyjnych udogodnień.

Antares napisał/a:

Według opisów starożytnych, jak najbardziej. Można np. w ogóle niczego nie jeść, albo żywić się w bardzo ograniczonym stopniu - kiedy operujesz na poziomie energii subtelnej, to nie musisz jej przetwarzać przez żołądek, możesz ją pobierać bardziej bezpośrednio. Oczywiście konsekwentnie ciepło ciała itp. są zależne również od posiadanej energii przepływającej przez organizm, tak więc musi zostać ona w określony sposób dostarczona. Nie trzeba przy tym być taoistą smile Bo to raczej filozofia i koncepcja tao, i stworzone wokół niej obrządki, które są generalnie zbędne, ale bardziej prymitywni ludzie potrzebują religii lub jej namiastki (także współcześni, rolę religii odgrywa nauka). Takie rzeczy robią oczywiście np. buddyjscy mnisi. Ale można pójść dalej niż zwykły survival organizmu, czyli poznać (meta)procesy życiowe, które zarządzają zwykłymi procesami organizmu.

Nikt z was nie odpowiedział mi na pytanie. Jak to technicznie możliwe. Jakie praktyki trzeba wykonywać aby osiągnąć pełną kontrolę nad swoim organizmem, aby to on nas słuchał, a nie na odwrót. Przeżycie w górach w warunkach ekstremalnych nie jest proste, nawet niedźwieź zapada w sen zimowy. Oczyszcza przewód pokarmowy korą osikową (właściwości bakteriobójcze i przeciwzapalne) i wchodzi w rodzaj letargu. Nagromadzony latem tłuszcz w ciele jest zamieniany na energię podtrzymującą procesy życiowe podczas snu zimowego.

Jak człowiek może przeżyć w górach? Jak to technicznie wykonać? Nawet jeśli opanuje kontrolę temperatury ciała, to może spotkać niedźwiedzia i będzie pozamiatane. Miso nie lubi intruzów na swoim terytorium i załatwi sprawę szybo i konkretnie. Co z jedzeniem? Zimą nic nie rośnie w górach, chyba że się zrobi zapasy, ale jak to przechować bez lodówki? Co z higieną? Strumienie górskie mogą być zamarźnięte. Bajki z mchu i paproci o opanowaniu energi Chi możemy odłożyć na półkę. jak to technicznie wykonać? Jakie techniki stosują ci, co idą w góry bez plecaka i bez zapasu żywności (a jest to standardowa przktyka w klasztorach, nawet w Tybecie wysyła się mnichów w góry na miesiąc tylko z tym co mają na karku)? Jaki rodzaj wiedzy o swoim ogranizmie trzeba posiadać, aby to było możliwe? To nie jest zwykły survival, tylko zupełnie coś innego. Energii słonecznej jest jak na lekarstwo, więc nie ma co i skąd pobierać. Można rozpalić ognisko i się ogrzać co najwyżej. Ale bez zapałek to raczej trudne, chyba, że ma się soczewkę, ale do tego potrzebne jest słońce. Jak znajdziecie odpowiedź na te pytania dajcie znać... smile

Specjalnie pytania sformułowałam tak, a nie inaczej, bo dyskusja o taoistach mających tajemne moce i tajemną wiedzę sprzed stuleci to ściema dla gawiedzi. Ci taoiści nie chodzili nigdy do szkoły i nie mieli internetu, mogli się co najwyżej uczyć jeden od drugiego. Albo w klasztorach buddyjskich i taoistycznych. Więc skąd wiedza o przeżyciu w warunkach ekstremalnych nagle pojawiła się w ich głowach? Może sami ją wypracowali, więc musi być to coś BANALNEGO I PROSTEGO i każdy może to odkryć samodzielnie, ale nie każdemu jest to dane...

514 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-04-30 20:42:25)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Nikt z was nie odpowiedział mi na pytanie. Jak to technicznie możliwe. Jakie praktyki trzeba wykonywać aby osiągnąć pełną kontrolę nad swoim organizmem, aby to on nas słuchał, a nie na odwrót. Przeżycie w górach w warunkach ekstremalnych nie jest proste, nawet niedźwieź zapada w sen zimowy. Oczyszcza przewód pokarmowy korą osikową (właściwości bakteriobójcze i przeciwzapalne) i wchodzi w rodzaj letargu. Nagromadzony latem tłuszcz w ciele jest zamieniany na energię podtrzymującą procesy życiowe podczas snu zimowego.

Jak człowiek może przeżyć w górach? Jak to technicznie wykonać? Nawet jeśli opanuje kontrolę temperatury ciała, to może spotkać niedźwiedzia i będzie pozamiatane. Miso nie lubi intruzów na swoim terytorium i załatwi sprawę szybo i konkretnie. Co z jedzeniem? Zimą nic nie rośnie w górach, chyba że się zrobi zapasy, ale jak to przechować bez lodówki? Co z higieną? Strumienie górskie mogą być zamarźnięte. Bajki z mchu i paproci o opanowaniu energi Chi możemy odłożyć na półkę. jak to technicznie wykonać? Jakie techniki stosują ci, co idą w góry bez plecaka i bez zapasu żywności (a jest to standardowa przktyka w klasztorach, nawet w Tybecie wysyła się mnichów w góry na miesiąc tylko z tym co mają na karku)? Jaki rodzaj wiedzy o swoim ogranizmie trzeba posiadać, aby to było możliwe? To nie jest zwykły survival, tylko zupełnie coś innego. Energii słonecznej jest jak na lekarstwo, więc nie ma co i skąd pobierać. Można rozpalić ognisko i się ogrzać co najwyżej. Ale bez zapałek to raczej trudne, chyba, że ma się soczewkę, ale do tego potrzebne jest słońce. Jak znajdziecie odpowiedź na te pytania dajcie znać... smile

Ja nie interesuję się survivalem. Natomiast chętnie posłucham Twoich wyjaśnień smile

malgosia.wl napisał/a:

dyskusja o taoistach mających tajemne moce i tajemną wiedzę sprzed stuleci to ściema dla gawiedzi.

Mylisz się.

malgosia.wl napisał/a:

Ci taoiści nie chodzili nigdy do szkoły i nie mieli internetu, mogli się co najwyżej uczyć jeden od drugiego.

Znowu się mylisz. Nie masz na ten temat wielkiego pojęcia. wink Proponuję poczytać nt. taoistycznych klasztorów i stowarzyszeń... a potem o samym taoizmie, i potem twierdzeniu czym się zajmowali a czym nie. smile

malgosia.wl napisał/a:

Więc skąd wiedza o przeżyciu w warunkach ekstremalnych nagle pojawiła się w ich głowach?

Tak. Nie wiesz wiele o rzeczach, o których nie śniło się filozofom big_smile Jesteśmy tu (czyli w matrixie) utrzymywani w stanie niewiedzy i ignorancji, ale myślę, że warto z tego stanu wychodzić. tongue

malgosia.wl napisał/a:

Może sami ją wypracowali, więc musi być to coś BANALNEGO I PROSTEGO i każdy może to odkryć samodzielnie, ale nie każdemu jest to dane...

To, czyli co? Survival? Czy przeżycie ok. 100 lat? A co powiesz na 200+ lat? To już chyba za dużo. smile Dla większości. tongue

515

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Najbardziej mnie interesuje kwestia higieny. Czy swoją mocą, która może sprawić, że jesteś nieśmiertelny, czy możesz nie jeść, można utrzymywać czystość?

516

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

Najbardziej mnie interesuje kwestia higieny. Czy swoją mocą, która może sprawić, że jesteś nieśmiertelny, czy możesz nie jeść, można utrzymywać czystość?

Każdy ma inne palące potrzeby. smile Choć Małgosia pisze bardzo jednostronnie, to trochę ma rację z tą mocą, bo choć jest coś takiego jak moc (np. mamy moc elektryczną, z którą z reguły lepiej nie zadzierać, bez względu na to, ile tajnych ciosów kung fu poznałeś), to z takimi kwestiami jak organizm mimo wszystko tematyka sprowadza się do technicznych aspektów. Pytanie tylko brzmi jak rozumieć te aspekty. Wiem, że wielu starożytnych, zwłaszcza w religijnych lub para-religijnych organizacjach, nie tylko zresztą wschodnich, myślało i często mówiło, że wystarczy popełniać dobre czyny, być etycznym, religijnym itd., i się będą działy cuda. Takie poglądy pokutują do dziś, nie tylko w ezoterycznym światku, np. w świecie amerykańskiego biznesu, gdzie modlący się do "boga pieniędzy" przy pomocy śmiesznych afirmacji ludzie wierzą, że wytworzą sobie u jakiegoś ślepego, reaktywnego stworzyciela wszechświata (albo w ogóle ślepych praw wszechświata) fory, dzięki którym będą pływali w świętym bogactwie smile Okazuje się, że za najbardziej efektywnymi przedsięwzięciami jednak stoją podstawy powiedzmy techniczne. Z organizmem jednak jest taka kwestia, że go nie rozumiemy, nie rozumiemy też energii. Gadanie, że energia/chi/ka itd. to bzdury, jest oczywistym ignoranctwem i w ogóle brakiem jakiegokolwiek rozeznania w tym temacie, może poza zwykłym powtarzaniem za innymi zwykłych technik. Wiele z technik, które kiedyś STWORZYLI alchemicy lub magowie, do dziś są powtarzane, ale z reguły są nieskuteczne. Wiedza "powiedz mi jak to zrobić", której ludzie z reguły oczekują, okazuje się bezwartościowa, a praktyka (czyli powtarzanie) za niewiedzącymi - stratą czasu.

517

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Dzisiaj nie jestem w formie, bo miałem ciężki dzień. smile A ten komentarz był trochę żartem. big_smile

Co do "powiedz jak to zrobić". Mów śmiało, ale niewiele osób zrobi to w praktyce. Albo inaczej, zrobi, ale raczej nie uda mu się osiągnąć efekt, bo każdy jest różny. Uniwersalny sposób nie istnieje. Są pewne wskazówki, ale najlepiej na cokolwiek (czy to OOBE, świadome sny, kontrolowanie energi, medytacja, wizualizacje itd) opracować swój sposób, który dla nas osobiście jest efektywny.

518 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-01 12:54:26)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

Są pewne wskazówki, ale najlepiej na cokolwiek (czy to OOBE, świadome sny, kontrolowanie energi, medytacja, wizualizacje itd) opracować swój sposób, który dla nas osobiście jest efektywny.

Dokładnie. Nie chodzi o podejście typu "powiedz mi jak" tylko o dotarcie do istotnych kwestii. Np. tych które dotyczą tajemnicy życia, w tym przypadku. Niestety, nie da się tego przeskoczyć. Tak jak nie uda ci się jako ślepemu zrozumieć kolorów, choćbyś miał praktykę odczuwania wibracji ciepła czy czegokolwiek innego nie będącego związane z kolorem (zmysłem wzroku), tak nie uda ci się jako "ślepemu" energetycznie zrozumieć energii. A potem ludzie gadają, że mity o takich rzeczach jak np. kolory albo energia chi to jakieś bzdury tysiące lat temu wmawiane głupiej gawiedzi. smile Jednak takie rzeczy, np. jak przeżyć w trudnych warunkach, albo błyskawicznie poruszać partiami ciała, to są daleko idące pochodne tego źródła. Istotą życia jest... życie - czyli to, co stoi za tym, że istniejemy, można oczywiście próbować dowiedzieć się tego na około np. przez mrożenie tyłka po to, by udowodnić sobie, że, jak tybetańscy mnisi, sami się ogrzejemy wewnętrzną energią - choć to jest już dobry kierunek, bo przynajmniej koncentruje się na wewnętrznych procesach, nie zaś na kopiowaniu techniki od innych. smile Ale egzystencja jest wielowymiarowa, nie tylko fizyczna - jednowymiarowa jest tylko dla współczesnych ateistów/materialistów (wyznawców materii jako głównego "boga"/praw wszechświata). smile

Swoją drogą ciekawy jestem jak tłumaczycie sobie tzw. cudowne uzdrowienia - nie miałem czasu dokładniej się przyjrzeć temu tematowi, ale analizowałem przypadki cudownych uzdrowień, są to osoby, które nie miały często żadnego przygotowania do jakiegokolwiek samouzdrawiania...

519

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Swoją drogą ciekawy jestem jak tłumaczycie sobie tzw. cudowne uzdrowienia - nie miałem czasu dokładniej się przyjrzeć temu tematowi, ale analizowałem przypadki cudownych uzdrowień, są to osoby, które nie miały często żadnego przygotowania do jakiegokolwiek samouzdrawiania...

Wiarą. Tak po prostu wiarą. Nawet jak nie miały przygotowania, to mogli się uzdrowić. Nie istotne jest to w co wierzyli/wierzą, ale jak tą silną intencję, i myśl kierowali, i jak silne pragnenie im towarzyszyło. Przynajmniej tak uważam. Niestety, jak dochodzi do takiego uzdrowienia, to nie pomyślą że sami pokierowali tak energią, tylko że np "Bóg mnie uzdrowił", albo jakiś święty/świąta.

520 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-02 09:05:55)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

Wiarą. Tak po prostu wiarą. Nawet jak nie miały przygotowania, to mogli się uzdrowić. Nie istotne jest to w co wierzyli/wierzą, ale jak tą silną intencję, i myśl kierowali, i jak silne pragnenie im towarzyszyło. Przynajmniej tak uważam. Niestety, jak dochodzi do takiego uzdrowienia, to nie pomyślą że sami pokierowali tak energią, tylko że np "Bóg mnie uzdrowił", albo jakiś święty/świąta.

Bo moim zdaniem nie pokierowali sami. Zauważ nawiasem, że założyłeś tu, że pokierowanie energią jest przyczyną związaną z uzdrowieniem - czyli, gdybyśmy wiedzieli jak pokierować energią, to wiara byłaby zbędna, bo znalibyśmy od strony technicznej zagadnienie, tak samo, jak fizyk nie wierzy w to, że prawa fizyki zadziałają, on po prostu wie (albo raczej zakłada), że jak poznał już jakiś mechanizm wszechświata, to będzie go mógł powtarzać w podobnych warunkach w nieskończoność. Wszystko wskazuje na to, że ta wiara to jest propaganda, w zasadzie jest to to samo co afirmacje, które także są ostatecznie wiarą, tzn. to nie działa - w ogóle. Są też przypadki ludzi, którzy silnie wierzyli, że wyzdrowieją np. z raka czy innych chorób, ale tylko zdrowie im się pogorszyło i wkrótce zmarli. tongue Ludzie traktują wiarę i afirmacje jak jakieś czary-mary, i nie wiedzą jak to działa, ale wydaje im się, że ich myśli mają niesamowitą moc. Co do cudownych uzdrowień, to są przypadki, gdy te osoby nie miały pojęcia, że w ogóle jest możliwe uzdrowienie, nie miały też często nadziei ani wiary.

Propo uzdrowień i zachorowań jeszcze anegdota odnośnie autorów-naukowców książek, którzy piszą o biologicznej nieśmiertelności - zauważyłem, że po wydaniu książki na ten temat od strony naukowej dziwnym trafem wkrótce umierają. wink Czy to nie jakiś żart zaświatów? tongue Chciałem się skontaktować z kilkoma, ale zdziwiłem się, że wkrótce po wydaniu książki na ten temat, byli już trupem. tongue Wniosek można wysnuć taki, że pisanie książek naukowych o nieśmiertelności jest ryzykowne. wink

521

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

No to chyba te istoty ich uzdrowili. Po co? Chyba po to, aby pogłębić system religijny, jakimś cudem, hmm cudownym uzdrowieniem? To by się zgadzało, skoro systemy religijne są im potrzebne.

522

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

No to chyba te istoty ich uzdrowili. Po co? Chyba po to, aby pogłębić system religijny, jakimś cudem, hmm cudownym uzdrowieniem? To by się zgadzało, skoro systemy religijne są im potrzebne.

Mam takie podejrzenia.

Jeszcze raz wspomnę Edgara Cayce. To, że sam swoich rad nie słuchał, nie znaczy, że należy całkowicie odrzucać to, co mówił - a właściwie, to, co wypowiadały jego usta w trakcie snu. Jestem w 100% przekonany, że w trakcie głębokiego transu (hipnozy) Cayce w cale nie wypowiadał się z jakiegoś poziomu nadświadomości - to wypowiadała się za niego jakaś istota, która przekazywała te informacje. To znaczy, jestem przekonany, że był to rodzaj channelingu, a nie jasnowidzenia.

Faktem jest, że Cayce wydawał się wszechwiedzący: potrafił odpowiedzieć na szczegółowe pytania dotyczące zdrowia setki albo tysiące kilometrów dalej żyjącego chorego, który nie znał i nigdy nie widział, na temat jego psychologii, problemów w życiu, poprzednich inkarnacji, interpretował horoskop astrologiczny pacjentów, wypowiadał się też na temat innych wymiarów, życia poza wcieleniem ziemskim, oraz zdolności ludzkiego ciała do osiągnięcia wiecznego życia.

(Swoją drogą, jestem tak samo przekonany, że ludzie, którzy udawali się na seanse hipnozy Life Between Lives, które przeprowadzał Michael Newton i jego studenci, byli tylko przekazicielami).

W jednej książce dotyczącej Edgara Cayce'a (nie pamiętam tytułu, poszukam jak ktoś chce, ale nie była wydana w polskim) była mowa o człowieku, który się nie starzał. Jeśli dobrze pamiętam, mieszkał w Nowym Jorku w pierwszej połowie XX wieku. Miał sposób na wiecznie regenerujący się organizm, i się tym powszechnie chełpił, ogólnie miał bardzo entuzjastyczne nastawienie do życia i wydawało się, że lubił dużo mówić. Był chyba wręcz obiektem zainteresowania ówczesnych nowojorskich dziennikarzy, i powiedział raz, żeby zweryfikowali jego tajemnicę w praktyce za parędziesiąt lat.

Co się stało z tym człowiekiem? No cóż, nie dożył. smile

Małgosia powstrzymaj swoje wnioski, już wyjaśniam o co chodzi. tongue Po prostu miał bardzo dziwny wypadek - śmiertelny; nie zdążył nikomu udowodnić swoich zapewnień. tongue Co wygląda mi na kolejny żart ze strony zaświatów, jeszcze jeden do długiej listy "przypadków" tego typu, o części już wspominałem. wink

Zresztą podobna sytuacja miała miejsce w przypadku niektórych znanych postaci historycznych, jak np. Aleksandra Wielkiego. Historycy nie mówią o tym głośno, ciekawe czemu. Aleksander Wielki był otoczony tabunem doradców i najbardziej wyedukowanych ludzi swoich czasów, w tym Arystotelesa. Bardzo dbał o przetrwanie wiedzy. Być może słyszeliście o wielkiej bibliotece aleksandryjskiej, w której umieszczono niemal całą ówczesną wiedzę, która jednak niedługo potem została zniszczona (co jest standardem w historii, tak, jakby zaświaty dbały o to, by w przeciętne ludzkie ręce nie dostała się wiedza - po zapewne istniały misteria, tajemnice np. w kapłańskich świątyniach w Egipcie i wszystkich innych cywilizacjach, oraz sekretna symbolika i alegorie ukryta za pozornie niezrozumiałymi tekstami alchemicznymi, mówiące np. o metalach, piecu, kwiatach, zwierzętach, kierunkach świata w organizmie człowieka itp. smile ).

Aleksandra Wielkiego otaczało mnóstwo tajemnic, a także tajemniczych ludzi z różnych zakątków świata, interesował się też nieśmiertelnością. Spotkał go los podobny do ww. człowieka z Nowego Jorku: umarł zanim zdążył przekonać się o prawdziwości tajemnicy wiecznego życia. Istnieje legenda, że z tej tajemnej wiedzy skorzystał natomiast ktoś z jego zaufanych ludzi.

Krykers, wspominałeś, że dużo interesowałeś się religiami - czy zastanawiałeś się kiedyś, kim był tak naprawdę Jezus, i w zasadzie jak interpretować różne jego wypowiedzi, albo tzw. cuda, albo zmartwychwstanie? Mam wrażenie, że on był w stałym kontakcie telepatycznym z jakimiś istotami/istotą, które/ą nazywał bogiem, co by potwierdzały jego słowa na dzień przed ukrzyżowaniem "czemuś mnie opuścił" - tak, jakby ten kontakt, w którym nieustannie był, się nagle urwał. Niewątpliwie celowo. tongue Prawdopodobnie był to jeden z wielu testów. W ogóle mam wrażenie, że to był dość dziwny człowiek, miał bardzo szerokie pojęcie o wszystkim, niedługo po skończeniu 10 lat zaginał uczonych. Przypomina mi m.in. współczesnych uzdrowicieli, o których również wspominałem niedawno, a którzy mieli - podobnie jak Jezus - wiedzę "znikad", nagle pojawia się w ich głowach nie wiadomo skąd, jak sami twierdzą. Ewidentnie jest to przejaw channelingu. Potrafią także dokonywać cudownych uzdrowień, np. "magicznego" błyskawicznego zrośnięcia się złamanej kości, na zawołanie. Natomiast nie słyszałem jeszcze o nikim współczesnym, kto potrafiłby wskrzesić zmarłego. Ogólnie, moje zdanie jest takie, że za tym wszystkim stoją prawa i możliwości, o których po prostu jeszcze nie wiemy (o czym zresztą Jezus także mówił), na wzór Isaaca Asimova, pisarza SF, że każda wystarczająco zaawansowana technologia (albo zdolności wykraczające poza nasze wyobrażenia) będą nieodróżnialne dla zewnętrznego obserwatora od magii. tongue

To samo dotyczy energii chi tongue Choć energię w organizmie akurat łatwo wywieść ze znanych faktów i uwiarygodnić.

Tego typu przypadki j.w. sugerują, że organizm skrywa ogrom tajemnic, które tylko czekają na odkrycie przez nas. Myślę, że warto to zrobić.

A teraz wrócę do głównego tematu, w książce "Ajurweda" Roya Eugene Davisa wyd. Bis z 1998 r. podaję poniżej interesujący cytat, który pokrywa się z aktualnymi podejrzeniami naukowców odnośnie tego, że w mózgu (przede wszystkim szyszynce) znajduje się "eliskir młodości" - produkuje ona specjalne hormony, które zarządzają odnawianiem się komórek, ale także odmładzaniem organizmu; alchemicy taoistyczni umieszczali również ów "eliksir" w wyższym tantien, ośrodku energetycznym znajdującym się w głowie - tutaj podobna wiedza pochodząca od indyjskich adeptów, mówiąca o człowieku imieniem Sadhu Tapasviji:

Koło osiemdziesiątki był już wyczerpany fizycznie i wtedy spotkał kogoś, kto znał ajurwedyczną procedurę odmładzającą - tak zwaną kaya-kalpa - i kto zaoferował mu swoją pomoc. Po przejściu programu odtrucia schronił się w zamkniętym budynku specjalnie dla niego przygotowanym i pozostawał tam przez trzy miesiące. W tym okresie nic nie mówił. Pierwszych kilkanaście dni spędził w głębokim śnie. (...)
Po trzech miesiącach przebywania w samotni wyglądał jak pięćdziesięciolatek. Jego niegdyś przerzedzone siwe włosy były znowu gęste i czarne, cera promieniała, wzrok nie zawodził i urosły mu nowe zęby. Później powiedział, że tygodnie odpoczynku w osamotnieniu były korzystne, rutyny oczyszczające - specjalne pożywienie i zioła - pomocne, ale największą
część terapii stanowiły tygodnie medytacji i samadhi (nadświadomości). W wieku 150 lat przeszedł ponownie program regeneracyjny i jeszcze jeden parę lat później. W końcu, mając 168 lat, opuścił ciało [fizyczne] podczas medytacji.
(...)
W wyniku głębokiego oczyszczania tkanek i przy braku jakiejkolwiek sytuacji, która mogłaby zaszkodzić czy wywoływać stres, mózg wydziela substancję nazywaną boskim eliksirem lub ambrozją (amrita), ożywiają fizjologię i wzmacniają układ odpornościowy.

Książka wspomina także o innych długowiecznych, w tym indyjskich nieśmiertelnych, o imieniu Agastya, i Mahavatar Babji, którzy funkcjonują "na tej planecie w zregenerowanej postaci fizycznej". Ten pierwszy kilkaset lat temu nawet napisał podręczniki o zachowywaniu zdrowia dla ludu w języku tamilskim. Z opisu w książce wynikało, że był zwolennikiem jednego długiego wcielenia, raczej niż wielu. wink

Chodzi prawdopodobnie o ww. szyszynkę, powiązaną z kolei z wyższym tan tien (centrum energetycznym organizmu, które działa jak nasza osobista brama w organizmie do wyższego wymiaru - przypomnę, że człowiek jest istotą wielowymiarową, a nasze zmysły fizyczne oszukują nas co do tego, jak wygląda rzeczywistość; aby człowiek mógł funkcjonować, oraz aby to, co zostaje po śmierci, mogło wchodzić w interakcję z ciałem fizycznym, musi używać jakby interfejsu - energetycznych bram, czyli czakr/centrów energetycznych, powiązanych z gruczołami, które wpływają np. na produkcję limfy, hormonów, w tym hormonu młodości oraz hormony starzenia, czy enzymów).

Warto porównać to z cytatem z Plejadian, który wklejałem 2 strony temu smile

To co zachodzi w waszych ciałach nie jest rzecz jasna chorobą; podlegacie naturalnej mutacji i przekształcaniu. Mutacja występuje najczęściej podczas snu, tak więc możecie budząc się rano zauważać, że coś w waszym ciele lekko się zmieniło. Możecie oczekiwać, że zmiany zaczną się ukazywać, i że będziecie rozwijać / rozwiniecie nowe zdolności.

Albo z tym co napisałem w innym wątku:

Kiedyś żyli ludzie, którzy nie byli tak ograniczeni fizycznymi warunkami. W zasadzie wybierali sobie długość swojego wieku na Ziemi, a nie uzależniali je od jakichś praw zewnętrznych. Kiedy stwierdzali, że zrobili to co chcieli na tej planecie, po prostu opuszczali ciało - na pewien czas, lub na stałe. Co więcej, mogli nawet "powstać zmartwych".

523

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Systemy w których obecnie żyjemy, nie za bardzo pozawalają na takie praktyki, jak w fragmencie, który zacytowałeś. Te systemy powstały po to, aby absorbować, stresować, tracić czas itd. Gdyby każdy zaczął się zajmowac nieśmiertelością, to cały ten system, który nas otacza, runąłby jak domek z kart. To wyjaśnia te "przyopadkowe" wypadki ludzi, którzy chcieli się podzielić wiedzą, jak przedłużyć życie, lub osiągnąć niesmiertelność. 

Co do Jezusa, to na pewno nie zgadzałem się z Hejalem. Na pewno był kimś wyjątkowym. Jakoś też się nie zgłebiałem w temat. Bardziej religie mnie interesowały, pod kątem wpływu na teraźniejszy swiat, oraz jak działa to na psychikę ludzi. Niespecjalnie analizowałem przeszłość.

524

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Krykers napisał/a:

Systemy w których obecnie żyjemy, nie za bardzo pozawalają na takie praktyki, jak w fragmencie, który zacytowałeś. Te systemy powstały po to, aby absorbować, stresować, tracić czas itd. Gdyby każdy zaczął się zajmowac nieśmiertelością, to cały ten system, który nas otacza, runąłby jak domek z kart. To wyjaśnia te "przyopadkowe" wypadki ludzi, którzy chcieli się podzielić wiedzą, jak przedłużyć życie, lub osiągnąć niesmiertelność.

Wydaje mi się, że jeden z powodów szybkiego narzucania przez unię, Chiny i inne państwa ludowi elektronicznego pieniądza jest fakt, że boją się... przyszłości. A dokładniej, skutków rozwoju technologii.

Tak jak piszesz Krykers, gdyby ludzie powszechnie zaczęli przedłużać swoje życie o choćby 10 lat, to system finansowy by tego nie wytrzymał, musieliby podwyższać wiek emerytalny. Co ciekawe, tak właśnie zrobili, np. w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, w Australii itd. wink W Polsce tez się o tym głośno mówi. A co dopiero powiedzieć o 20 latach? 30? 100? 250?! Pomyśl jak mógłby zmienić cały system ktoś, kto żyje "zaledwie" 500 lat! Oszczędności z całego życia, ogólna wiedza, wiedza zdobyta w różnych specjalizacjach, wiedza akademicka (chemia, biologia, matematyka, fizyka, informatyka...), wiedza na temat ekonomii, liczne zdolności, które by zdobył w trakcie życia - to byłby nadczłowiek porównując do dzisiejszych 20, 30, 40, 50, a tym bardziej 60-laktów, zakładając, że jego umysł i ciało by funkcjonowało tak dobrze, jak 20-parolatka.

Oczywiście to nie jest jakaś fikcja, biolodzy realnie zakładają, że ludzkie życie będzie mogło być przedłużane przy pomocy naukowych metod do ok. 150, może nawet 200 lat. Politycy o tym wiedzą, i wiedzą, że może to zmienić się szybko, za sprawą jakiegoś odkrycia naukowego. A system nie jest na to przygotowany.