391 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-07-12 14:59:16)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Naprawdę myślisz, że ktoś Ci wyjawi sekret nieśmiertelności w książce, którą napisał?

Nie, nie myślę tak. smile To, co tam podaję, to są mega-mega podstawy, które filtruję na potrzeby tych, którzy to czytają. Ostatnio jednak zamiast konstruktywnych jakichkolwiek informacji, ciągle pojawia się od Ciebie ta sama "argumentacja", nie wiem po co w ogóle to piszesz. W ww. poście nawet podałem w cytacie, że autor sam się przyznał, że nie zna sekretu. Jeśli szukasz wiedzy od nieśmiertelnych, proszę bardzo smile A jeśli nie szukasz, to czemu piszesz w tym wątku? wink

malgosia.wl napisał/a:

Autorzy książkek nie skorzystali z wiedzy, którą tak żarliwie propagowali, niestety

Masz bardzo wąskie podejście do tematu. Na zasadzie udowodnij mi, że nie musisz już niczego jeść (tzn. być niejedzącym), a wtedy ci uwierzę. Ale tak na niby, bo naprawdę zaraz się do czegoś przyczepię i znajdę w wikipedii cytat, dlaczego ci nie uwierzę, bo ktoś tam napisał, że to lub tamto wink Są niejedzący na świecie, mówią oni o ogromnych korzyściach z tego tytułu. Są też szamani, którzy mają wiedzę tajemną. Ale zawsze znajduję ludzi, którzy podważają ich umiejętności - szukają pretekstu, by zachowywać się jak nie-internetowi, i internetowi trolle, jakby nie mieli w życiu żadnych celów - co zresztą jest prawdą.

malgosia.wl napisał/a:

Nie idźmy tą drogą

Wybacz Małgosia, bez urazy, ale droga, którą propagujesz w tym wątku, chyba dla nikogo nie jest do przyjęcia, a z uporem maniaka ciągle "uganiasz" się za energicznymi 90-letnimi dziadkami smile

392 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-07-13 09:39:03)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Wybacz Małgosia, bez urazy, ale droga, którą propagujesz w tym wątku, chyba dla nikogo nie jest do przyjęcia, a z uporem maniaka ciągle "uganiasz" się za energicznymi 90-letnimi dziadkami

Szczerość za szczerość. Bo wśród nich byli też 200,-u i 300-u latkowie. 200-latek jest nawet udokumentowany i to całkiem nieźle (Li Czing Yun). Niektórzy jak widać przyjęli taką, a nie inną drogę i przeżyli kilkukrotnie dłużej niż przeciętna życia w tamtych czasach. Podane przez Ciebie przykłady z książek świadczą o czymś zupełnie przeciwnym, niż wydłużanie egzystencji. 80 lat to żaden rekord (mój dziadek przeżył 89 z przysłowiowym palem w d...), a metody propagowane przez autorów cytowanych przez Ciebie książek są tylko i wyłącznie ich pobożnymi życzeniami w stosunku do długowieczności. Otarli się o temat ale go nie zgłębili, a metody oddechowe i afirmacje to tylko jeden z elementów. Nie lubisz ćwiczeń -Twój problem, nigdy nie poznasz anatomii i fizjologii swojego ciała i przepływu energi przez merydiany bez takiego a nie innego poligonu doświadczalnego (teoria to 10%, 90% to praktyka). Cała reszta to wisienka na torcie. Mówimy tu o długowieczności a nie o nieśmiertelności, na nieśmiertelność nie ma udokumentowanych ani nieudokumentowanych dowodów. smile

Przykład z kapłanami egipskimi też był chybiony, tym bardziej szukanie cudownych eliksirów, bo jedynym co trzeba zrobić to zmienić swoje GŁUPIE NAWYKI, BO TO ONE OKREŚLAJĄ DŁUGOŚĆ ŻYCIA, ale do tego potrzebne są zwoje mózgowe między uszami i chęć do działania (dokonywania zmian i sprawdzania jak wpływają na organizm). Siedzenie przed komputerem i szukanie cudownych rozwiązań to strata czasu, bo ktoś zadbał już o to, aby w necie nie było wartościowych rozwiazań w takich tematach. Tym bardziej książki autorów, którzy nie dożyli do setki są mało wartościowe.

A tak na marginesie, to zawsze za mną się uganiano, a nie odwrotnie.  smile

393

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

A tak na marginesie, to zawsze za mną się uganiano, a nie odwrotnie.  smile

Gratuluję smile Ale pisałem to w cudzysłowie. smile

Co do reszty Twojej wypowiedzi, odsyłam do moich poprzednich odpowiedzi. Cytuję tutaj książki, bo to jest źródło, na które można się powołać. Mógłbym cytować wypowiedzi, albo pisać o swoich doświadczeniach (co zresztą także robiłem), ale widzę, że temat utknął na samych podstawach.

malgosia.wl napisał/a:

metody propagowane przez autorów cytowanych przez Ciebie książek są tylko i wyłącznie ich pobożnymi życzeniami w stosunku do długowieczności

Mylisz się. Nie będę już dalej owijał w bawełnę i kończę dyskusję, ale nie sprawdzałaś tych metod i nie masz o nich pojęcia, w dodatku nie czytałaś tych autorów, skoro już jesteśmy szczerzy, wypowiadanie się na ich temat jest pozbawione sensu wink Interpretacja i brak wystarczającej wiedzy tych autorów sprawił, że ich życie, a właściwie Leonarda Orr, ale już nie Mircea Elliade, było pobożnym życzeniem. Ten drugi przez całe życie poszukiwał, ale nie tam, gdzie trzeba. Był naukowcem, i dlatego jeszcze raz powtórzę: nie należy czekać na naukę aż udowodni to, co można się dowiedzieć na inne sposoby. Proponuję podejście zdroworozsądkowe, ale nie oparte na zamkniętym umyśle, a taki model właśnie proponujesz. Otwarty umysł jest podstawą osiągnięcia nowych możliwości. Zamykanie się w swoim światku natomiast nie jest nim. Co do ćwiczeń, do znudzenia już powtórzę, że wielokrotnie wspominałem, co robię. Jeśli nie czytasz moich wypowiedzi, to po co piszesz? Żeby szukać zaczepki, bo o coś się obraziłaś? wink Tak to wygląda. Zaś odnośnie do cytowania książek, także to robisz. Cytuję dostępne po polsku książki, czasami robiłem wyjątki, ale staram się cytować to, do czego jest dostęp. Ale moje doświadczenie i wiedza nie opiera się na wiedzy książkowej, ale piszę i cytuję to, co sam sprawdziłem. Jeśli tego nie rozumiesz, to wiele nie wskórasz dalej ciągnąć te bezsensowne zaczepki tongue Natomiast doświadczenie swoją drogą, te książki to jedynie wskazówki co i gdzie szukać, oczywiście, że nie zastąpią działań. Nie będę się już silił na porównania, bo napisałem ich dziesiątki w poprzednich wypowiedziach.

394 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-07-14 16:04:09)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Mylisz się. Nie będę już dalej owijał w bawełnę i kończę dyskusję, ale nie sprawdzałaś tych metod i nie masz o nich pojęcia, w dodatku nie czytałaś tych autorów, skoro już jesteśmy szczerzy, wypowiadanie się na ich temat jest pozbawione sensu.  Interpretacja i brak wystarczającej wiedzy tych autorów sprawił, że ich życie, a właściwie Leonarda Orr, ale już nie Mircea Elliade, było pobożnym życzeniem. Ten drugi przez całe życie poszukiwał, ale nie tam, gdzie trzeba. Był naukowcem, i dlatego jeszcze raz powtórzę: nie należy czekać na naukę aż udowodni to, co można się dowiedzieć na inne sposoby.

Sprawdziłam i mam pojęcie. Rebirthingiem zajmowałam się przy okazji książek G.Małachowa -powiedzieć można jedno: oddychanie jest bardzo ważnym procesem (nie wiem czy nie najwazniejszym), ale nie liczmy, że przez regularne ćwiczenia oddechowe wydłużymy kilkukrortnie swoją egzystencję, bo to o wiele za mało. Ja osobiście trafiłam na dwie szkoły: jedni przywiązują do tego uwagę inni nie (przywiązują do innych aspektów) i ci drudzy mają lepsze rezultaty od tych pierwszych. Więc problem leży najprawdopodobniej gdzie indziej. smile

Ignorancja, z jaką traktujesz ćwiczenia fizyczne jest typowa dla ludzi wychowanych na internecie, gdzie zamiast ćwiczeń fizycznych gra się w strzelanki i myśli się że to to samo. Niestety nie to samo. Ćwiczenie refleksu palca na klawiaturze, a ćwiczenie swojego całego ciala to dwie różne rzeczy. Bez zrozumienia procesów, które zachodzą wewnątrz nas nie jest możlwe wydłużanie swojej egzystancji. Można to osiągać na różne sposoby, ale najprościej jest zacząć eksperymentować z jego możliwościami poprzez regularne ćwiczenia (wtedy widać wszystko jak na dłoni). Zakres Twoich ćwiczeń jest mocno okrojony, bo o pewnych sprawach nie masz pojęcia, gdybyś miał nie podawałbyś takich a nie innych przykładów. To co piszę to nic osobistego, stwierdzam tylko fakty. Jeśli cię to zabolało to nic na to nie poradzę, w życiu nie zawsze jest z górki, a ja nie lubię prowadzić dyskusji z których nic nie wynika, bo to strata czasu.

395 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-07-14 17:47:04)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Ignorancja, z jaką traktujesz ćwiczenia fizyczne jest typowa dla ludzi wychowanych na internecie, gdzie zamiast ćwiczeń fizycznych gra się w strzelanki i myśli się że to to samo. Niestety nie to samo. Ćwiczenie refleksu palca na klawiaturze, a ćwiczenie swojego całego ciala to dwie różne rzeczy. ......... stwierdzam tylko fakty

Ale o czym Ty piszesz? ;P big_smile Spójrz na tytuł wątku. Sorry, to nie ma sensu. wink

Co do reszty, dokładnie to samo pisałem co Ty napisałaś, a o ćwiczeniach fizycznych już nie chce mi się po raz 100-ny odpisywać tego samego. Może przeczytaj najpierw moje poprzednie odpowiedzi zanim zaczniesz pisać o ignorancji. wink

396

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Większość oficjalnych informacji o nieśmiertelnych, a ogólniej o wszystkich mitycznych czy legendarnych zdarzeniach, należy traktować z dużym dystansem. Tutaj poruszamy temat nieśmiertelności, ale dotyczy to właściwie wszystkich wydarzeń historycznych, a zwłaszcza tajemnic. Już podawałem ten cytat, ale powtórzę go, za jednym z najbardziej znanych przedsiębiorców XX wieku, a zarazem masona, który był "trochę" bardziej zorientowany w tym co się naprawdę dzieje na świecie od przeciętnego obywatela USA: historia to tak naprawdę stek bzdur. smile Dotyczy to także dat urodzin i śmierci niektórych ludzi. Dzisiaj ludzie są przyzwyczajeni do tego, że wszystkie dane są rejestrowane w centralnym systemie, który nadzoruje m.in. każde narodziny, każdą śmierć, zmianę miejsca zamieszkania, zmianę samochodu, zakup nieruchomości (a niedługo zakup każdej drobnostki, kiedy wprowadzą elektroniczny pieniądz). W dawnych czasach dane nie przepływały tak łatwo - a czasem nie przepływały w ogóle, i łatwo było oszukać ludzi jeszcze nawet w latach 90. XX wieku, był m.in. przestępca, który przez całe życie podawał się za znanego amerykańskiego reżysera i naciągał m.in. bankierów na pożyczki, mimo, że w ogóle fizycznie nie był do niego podobny - w ten sposób sobie żył.

Dwóch nieśmiertelnych, Chungli Chuan oraz Lu Tungpin, prowadziło kiedyś długą dyskusję na temat tego jak osiągnąć nieśmiertelność. Problem, jaki historycy, ale nawet chińscy adepci taoizmu, mają z tymi ludźmi jest taki, że oboje żyli, wg. oficjalnie znanych danych, w zupełnie innych czasach - czas urodzenia jednego od drugiego dzieli kilkaset lat. Może to wydawać się dziwne, biorąc pod uwagę kontekst (czyli temat ich dyskusji), ale współcześni taoiści zachodzą sami w głowę jak w ogóle jest to możliwe, że mogła zajść między nimi jakakolwiek dyskusja, a nawet jeśli, to mają dość pokrętne wytłumaczenia: np. że jeden (ten żyjący później) tak naprawdę po prostu sobie wyobraził ową dyskusję i ją spisał z głowy. Nie wydaje się wam to dziwne wink Myślę, że programowanie umysłów na to, co jest możliwe a co nie jest, jest już tak oklepanym tematem, wielokrotnie zbadanym przez współczesnych psychologów (niektóre eksperymenty z ludzkim psyche już opisywałem, do jakiego stopnia można wmówić człowiekowi, że coś np. istnieje lub nie istnieje w danym pokoju - czego tak naprawdę nie ma, lub przeciwnie, że nie np. lampy, która rzeczywiście stoi w pomieszczeniu), że nie ma wątpliwości, jak łatwo manipulować umysłami. Nie dziwię się wobec tego, że nawet Chińczycy poddają w wątpliwość możliwości ludzkiego organizmu, mimo, że mają setki, a właściwie tysiące, lat dziedzictwa zachowane w tym obszarze. Swoją drogą, ciekawe jest, że praktycznie wszystkie inne narody, poza tzw. prymitywnymi, szamańskimi plemionami, przeszły reset, czasem wielokrotny, który usunął całą dostępną wiedzę, a część przepadała np. w wyniku krucjat (swoją drogą, teraz krążą nieoficjalne legendy, że m.in. zakony takie jak Różokrzyżowcy zabrały i ukryły m.in. sekretną wiedzę z krajów orientu - w szczególności nt. alchemii).

397 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-07-29 20:10:07)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Zauważyłem, że świat podzielił się pod względem "zaufania do autorytetów" na dwa obozy:
- tych, którzy podważają naukę
- i tych, którzy podważają wszystko, co nie jest nauką

Przede wszystkim, prawdziwa wiedza jest jedna, i należy przyznać, że nasza cywilizacja jest w powijakach. Byli w historii zarówno naukowcy, jak i mistycy, którzy docierali do wiedzy, która dla przeciętnego obywatela tej planety była tak naprawdę niedostępna - i to nie koniecznie dlatego, że nie miał do niej fizycznego dostępu, ale raczej był zablokowany psychicznie. To znaczy, mówiąc kolokwialnie, miał zamknięty umysł i uznawał, że jego ocena sytuacji, wiedzy, spuścizny, aktualnego stanu nauki, możliwości itp. jest lepsza, niż kogokolwiek innego. Taka postawa prowadzi do szkodliwych paradoksów i rozsiewania negatywnej propagandy dalej - na zasadzie "wirusowego" obiegu informacji, jakbyśmy to dzisiaj mogli ująć.

Ten fakt został sprytnie wykorzystany przez mistyków, a zwłaszcza późniejszych kapłanów, a dzisiaj - naukowców, a także kościół - do propagowania "wiedzy", która mówi, że "z prochu powstałeś i w proch się obrócisz". smile Jak widać, materializm ma różne oblicza, zarówno ateistyczne, jak i religijne, ale sprowadza się do tego samego: że człowiek "na pewno" musi umrzeć, a jego życie natomiast redukuje się do "prochu". Nauki kościoła są w jawnej sprzeczności z "autorytetami", na które się powołuje, w szczególności na Jezusa, który nie tylko wskrzeszał ludzi (czyli przywracał funkcje życiowe organizmom, które w sensie biologicznym były już martwe), ale wyraźnie sugerował, że w przyszłości ludzie będą dokonywać jeszcze większych "cudów" - czyli wykorzystania tak naprawę praw wszechświata, o których ludzkość nie ma jeszcze pojęcia. Te nauki Jezusa kościół przemilcza. I jeśli ktoś dokonuje podobnych "cudów" dzisiaj, jest uznawany za szarlatana wink Nie warto ślepo ufać żadnym oficjalnym, ale także nieoficjalnym źródłom, ale chyba już lepiej być ślepo wierzącym w naukę niczym religię naukowcem, niż osobą z totalnie zamkniętym umysłem - ten pierwszy przynajmniej ma szansę coś osiągnąć na swoim wąskim polu smile

Ziemia to projekt, którego główną częścią jest życie. Człowiek to projekt, którego głównym elementem zarządzającym życiem biologicznym jest DNA. DNA zostało zaprojektowane tak, by posiadało mnóstwo funkcji, które można aktywować lub deaktywować. Wiedza o tym była przekazywana ludziom na przestrzeni tysięcy lat, ale też celowo kodowana symbolami, by tylko niektórzy mogli ją odczytać. Większość oficjalnych historycznych źródeł nt. Egiptu, Tybetu, Indii itd. jest bardzo skąpa a ich wiarygodność podważają również historycy, ale z tych strzępów informacji, które mamy, wynika jasno, że była tam dostępna tajemna wiedza, która nie była przeznaczona dla tzw. profanów. Ta wiedza obejmowała alchemię, czyli możliwość osiągnięcia biologicznie wiecznego odmładzania organizmu.

Funkcjonowanie organizmu, wg. starych przekazów, jest związane przede wszystkim z energią. Chińska czy indyjska medycyna wyróżnia bardzo wiele rodzajów energii, ich funkcje, oraz to, jak wpływają na życie i funkcjonowanie człowieka. W szczególności wiążą źródło energii z powietrzem - jednym ze znaczeń wyrazu "prana" jest "powietrze" lub "atmosfera" (patrz dalej cytat), drugim - "energia", nie dokładnie taka, jak definiują ją dzisiejsi fizycy, ale raczej związana z utrzymaniem biologicznych oraz świadomościowych funkcji (co może być dla niektórych zaskoczeniem, że świadomość oraz fizjologia są ze sobą ściślej związane, niż to może na pozór się wydawać).

Widzę, że ostatnio obie drogi - naukowa i mistyczna - coraz bardziej wspólnie siebie potwierdzają, co może oznaczać początek nowej ery, takie raczej pierwsze przymiarki, kiedy nauka tajemna wesprze naukę materialną i vice versa. Takich informacji jak poniższa jest coraz więcej. Bakteria wykorzystana w badaniu to Mycobacterium smegmatis, zaś ww. enzym nazwali Huc.

Australijscy naukowcy odkryli enzym, który przekształca powietrze w energię. [enzym] wykorzystuje niewielkie ilości wodoru zawartego w atmosferze do generowania prądu elektrycznego. (...) wiele bakterii wykorzystuje wodór pochodzący z atmosfery jako źródło energii w środowiskach ubogich w składniki odżywcze.

"Od pewnego czasu wiemy, że bakterie mogą wykorzystywać śladowe ilości wodoru zawartego w powietrzu jako źródło energii, aby rosnąć i przetrwać, w tym w glebach Antarktyki, kraterach wulkanicznych i w głębi oceanu"

"Huc jest wyjątkowo wydajny. W odróżnieniu od wszystkich innych znanych enzymów i katalizatorów chemicznych zużywa wodór występujący nawet poniżej poziomu atmosferycznego - w ilości zaledwie 0,00005 procent powietrza, którym oddychamy" - powiedział dr Grinter.

Huc jest "naturalną baterią", która wytwarza trwały prąd elektryczny z powietrza lub dodanego wodoru.

Większość  ludzi i tak się nie skupia na energii. Skupia się na tym, co widać tylko gołym okiem. Jeśli widzą procesy starzenia, ale nie rozumieją ich prawdziwej przyczyny, to uznają, że tak jest i tak musi być, lub też tworzą swoje własne dziwne teorie. Warto jednak na wszystko spojrzeć holistycznie i wziąć pod uwagę wiele czynników wpływających na organizm ludzki - energia istnieje pod wieloma postaciami, nie tylko pod tą chemiczno-materialną, do których zazwyczaj dość ograniczona ludzka wyobraźnia sprowadza (redukuje) cały organizm! smile

Było już w tym wątku o problemach z DNA spowodowanym w rzeczywistości całą reakcją łańcuchową różnych przyczyn, z których jedną opisała poniżej Małgosia - w poniższym cytacie jest wskazane, w jaki sposób DNA (czyli kod, według którego regeneruje się m.in. skóra, oraz cała reszta organizmu) jest uszkadzane, gdy proces podziału komórek nie działa poprawnie (a ten nie działa poprawnie w szczególności, gdy organizm nie ma wystarczającej energii!):

malgosia.wl napisał/a:

Replikacja uszkodzonego DNA przed podziałem komórkowym może doprowadzić błędnego włączenia nieprawidłowych zasad do DNA i przekazania mutacji komórkom potomnym. Na tym etapie prawidłowy zapis kodujący geny tych odcinków DNA jest już niemożliwy do odtworzenia, ze względu na brak oryginalnej, nienaruszonej matrycy (nieuszkodzone DNA). Wyjątkiem są bardzo rzadkie przypadki mutacji przywracających pierwotną, prawidłową strukturę DNA (mutacje wsteczne, rewersja mutacji).

Pogrubienie moje.
Poniżej o badaniach z wykorzystaniem ultradźwięków na organizmach, które dzięki aktywowaniu działania komórek, przywracają ww. procesy podziału smile

Nowe badania wykazały, że terapia ultradźwiękowa może opóźnić, zatrzymać, a nawet odwrócić proces starzenia. Naukowcy z Teksasu pracują nad cofnięciem zegara w ludzkich komórkach poprzez poddanie ich działaniu fal o niskiej częstotliwości. Proces ten uruchamia ponownie podziały komórek, budząc je ze stanu "zombie", który wywołuje ich dysfunkcję, a nawet choroby.

Eksperymenty (...) wykazały, że komórki [zwierząt] zostały ożywione, co pomogło zwierzętom biegać dalej i szybciej na bieżni. Pozwoliły nawet na wyleczenie zgarbionych pleców.

[Naukowcy] odkryli, że niskie dawki fal ultradźwiękowych sprawiają, iż starzejące się komórki wznawiają podziały.

Komórki ludzkiej skóry zwykle zaczynają się zużywać po 15 podziałach. W tym przypadku osiągnęły 24 bez jakichkolwiek oznak nieprawidłowości.

Częstotliwość ultradźwięków była niższa niż 100 kHz - znacznie poniżej 2000 lub tych stosowanych w obrazowaniu medycznym.

Jeszcze dodam na koniec, że oczywiście nie trzeba do osiągnięcia tego efektu wykorzystywać ultrafal, których wpływ na komórki badali naukowcy, można do tego celu posłużyć się energią bezpośrednio wpływającą na fizjologię organizmu dzięki ćwiczeniom świadomości, można też posłużyć się dodatkowo ćwiczeniami fizycznymi, choćby hatha jogą, qi gong, ćwieczeniami tybetańskimi, lub jakąś kombinacją wielu. Niemniej jednak świadomość jest kluczowa przy każdych ćwiczeniach, a jej brak sprowadza oczywiście każdy rodzaj ćwiczeń do bezwiednego i pasywnego powtarzania ruchów.
Czyli podsumowując, można procesy podziału komórek stymulować dzięki wpływowi umysłu, który ma bardziej bezpośredni związek z fizjologią, energią, gruczołami oraz centrami energetycznymi, niż ludzie sądzą - generalnie mówiąc, w większości poradniki ezoteryczne piszące o czakrach są bezużyteczne i stwarzają błędne wrażenie, iż są jakimś bliżej nieokreślonym abstrakcyjnym tworem, który wpływa "jakoś magicznie" na psychikę, emocję, popędy itp., w dodatku te amatorskie twory wydawane przez popularne wydawnictwa ezo-psychologiczne są prawie zawsze kopią kopii innego samozwańczego ezoteryka, ci ezoterycy bezmyślnie i bezkrytycznie przepisują te teksty jeden po drugim, co wielokrotnie zweryfikowałem smile Jeszcze raz powtórzę, nie warto ufać "autorytetom", każdy ma swój rozum. smile

398 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-08-06 10:53:36)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Społeczeństwo wyobraża sobie, że są niezależni i sami podejmują decyzje. Zwłaszcza te indywidualne. Oczywiście jest to nieprawda.

Kiedy ludzie zostają pozostawieni sami sobie, niewiele wymyślają smile Muszą być ciągnięci za nos, oczywiście po cichu - niewidzialną ręką, trzeba im podsuwać pod ten nos co mogą robić, co mają myśleć itd. I następnie to robią. W pewnym sensie jest to programowanie - kontekstu dla ich myśli. wink Z reguły nie bezpośrednio, ale za pomocą supozycji: np. idziesz kupić do salonu niedrogi samochód po to, by nim jeździć, ale kiedy tam już docierasz, dowiadujesz się o faktach, o których nie miałeś pojęcia: że teraz się liczy dbałość o środowisko, i według "najnowszych badań" będziesz złym obywatelem, jeśli nie kupisz samochodu elektrycznego wink Nie wiedziałeś o tym przedtem, ale dowiedziałeś, że środowisko jest ważne, i dlaczego rzekomo musisz wydać znacznie więcej na samochód niż planowałeś. Przy okazji uczulono cię (zaprogramowano) na myślenie o środowisku, więc zapewne teraz będziesz kupował produkty z innych dziedzin również pod tym kątem. To jest właśnie supozycja. Za parę lat później dowiesz się z tego czy innego salonu, że kupiony wtedy przez ciebie samochód elektryczny "teraz" jest przestarzały, i są już nowe normy - i w efekcie albo czujesz się jak frajer, któremu wmówiono wcześniej, że tamten samochód był odpowiedni, albo naiwnie zakupisz kolejny, jeszcze bardziej spełniający normy samochód. smile Ten przykład jest drętwy po to, by uwydatnić, jak się wmawia społeczeństwu różne rzeczy, ale zazwyczaj taka supozycja jest realizowana na bardziej subtelne sposoby.

Widać to było wyraźnie szczególnie w państwach z ustrojem komunistycznym, gdzie ludzie nie mieli wiele możliwości, i standardowym zajęciem zblazowanego i znudzonego społeczeństwa w krajach socjalistycznych było upijanie się i gadanie o bzdetach. smile To była najbardziej popularna rozrywka nieświadomego społeczeństwa.

Ustrój w państwie ustrojem, ale tak naprawdę to, co jest istotne, to jakie ludzie otrzymają "pudełko", w którym następnie będą żyli. Swoje też robi oczywiście kontrola nad mediami - wbrew pozorom była ona od zawsze, i się nie zmieniła, z małym wyjątkiem początków internetu sprzed 20 lat. Teraz ponownie wróciliśmy do historycznej "normy", a wyniki w takich serwisach jak YT są kontrolowane.

Oczywiście nie są to przypadki, tylko tzw. "karma", a w rzeczywistości plan dla każdego państwa i ludzi w nim żyjących, z góry powzięty w tzw. zaświatach. Innymi słowy, ludzie są niewolnikami własnych ograniczeń, nie mają wyobraźni, by wyjść poza ramy i ograniczenia społeczeństwa, w którym żyją. Cofnijcie się w dowolne czasy, i zauważycie, że takich, którzy wybiegali myślą poza swoje własne społeczeństwo, można liczyć na palcach. Z tego względu nie sugerowałbym się tym, co jest dostępne dla mas, a co jest naprawdę możliwe. Trzeba wyjść poza wyżej wspomniany kontekst myślowy - programowanie "możliwości" dla mas.

399 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-08-17 14:00:51)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Hejal napisał/a:

Często korzystałem ze strumieni powietrza niosącego pozytywne dla zdrowia ładunki energetyczne i strumieni dźwięków wprowadzających komórki w zdrowotny rezonans. Gdy ustawiłem odpowiedni poziom strumienia powietrza, mogłem na poduszce powietrznej wznieść się w powietrze i pofruwać po pokoju (kabina zajmowała mały pokój), a niskie wibracje wywoływały przyjemny, podbudowujący psychicznie, masażyk erotyczny a nawet łaskotki (niektórzy kosmici, gruboskórni, nie rozumieją co to jest). Ech... A teraz to przeszłość, bo moglibyście wykorzystać ją do tortur. Koniec fruwania, koniec cielesnych rozkoszy, koniec poprawiania kondycji i koniec bezsensownych chichotów pod sufitem.

Przełożeni powiedzieli, że jeśli poprawa mojego stanu zdrowia będzie konieczna, to sami o nią zadbają i nie powinienem budować tak zaawansowanych urządzeń na własną rękę. Gdy gwiezdny wędrowiec wciela się w ciało dorosłego człowieka, nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. U mnie pozostało zbyt wiele wspomnień i część trzeba było dodatkowo wymazać.  Otrzymam je z powrotem, gdy moja misja na Ziemi dobiegnie końca.

Dlatego między innymi chodzą nago, bo to zdrowiej niż w ubraniu. Wchłaniają ładunki całą powierzchnią ciała...

400

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Wrócę do tematu - co to nieśmiertelność i do czego jest potrzebna?

401 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-10-07 19:22:27)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Wrócę do tematu - co to nieśmiertelność i do czego jest potrzebna?

Odpowiem na to pytanie ze swojego punktu widzenia. Ten punkt widzenia się zmienił w ostatnich 3 latach, i można powiedzieć, że na przestrzeni 10 lat przeszedł sporą rewolucję.

Nieśmiertelność różnie jest definiowana, ale w tym wątku chodzi wyłącznie o nieśmiertelność fizyczną (ciała fizycznego), a nie zachowanie wyłącznie świadomości. Łatwo zdefiniować ten termin, ale jak wejdziemy w temat głębiej, okaże się, że ma szereg niuansów, konsekwencji i powiązanych tematów, które z reguły nie są brane pod uwagę. Tylko nadmienię, że jedną z konsekwencji jest możliwość wpływania na swój fizyczny organizm bezpośrednio, czyli m.in. stymulować produkcję odpowiednich hormonów, regenerację tkanek, przeciwdziałać aspektom takim jak hormony "starzenia", zwiększanie świadomości organizmu i jego energetyki, zrozumienie powiązań energetycznych w ciele itd. A to jedynie góra lodowa tematu - ta najbardziej zewnętrzna i powierzchowna. Na wyższych poziomach zrozumienia, tych bardziej metafizycznych, zaczynasz rozumieć w szerszym kontekście jeszcze więcej na temat ciała fizycznego, czym jest, dlaczego jest cenne itp. W tym sensie ludzkość okazuje się dziećmi, które nie mają bladego pojęcia, w posiadanie czego wchodzą w tym systemie fizycznym. Są jak jaskiniowcy, którym powiedziano, że samochodem mogą przemieszczać się na długie odległości - dla nich samochód to czarna skrzynka, nie mają zielonego pojęcia jak działa, ale nie ma filozofii w kierowaniu kierownicą, naciskaniu gazu itp. - tego może nawet 3-letnie dziecko się nauczyć. Trzeba brać pod uwagę szeroki kontekst, który ginie ludziom z oczu, gdy zastanawiają się nad ważnymi sprawami. Ludzie na tej planecie są jak przedszkolaki, które potrzebują filozofii zastępczej dlaczego "powinny" umierać, i dlaczego "powinny" wierzyć w życie po śmierci. Sugeruję nie kierować się nadinterpretacją tego, co napisał w książce Hejal. smile Tak jak nie należy oczekiwać od świeżo upieczonego, nieświadomego kierowcy-jaskiniowca, że będzie w stanie tak samo dobrze jeździć po "dżungli" zwanej miastem jak po pustyni, tak samo nie należy oczekiwać od człowieka, że potrafi posługiwać się swoim organizmem. Organizm służy dla niego jako narzędzie, tak jak samochód: wrzucam do "worka" (żołądka) żarcie jedną stroną, które po zrobieniu małego armagedonu gdzieś tam w brzuchu wychodzi drugą stroną, nogi służą do chodzenia, a ręce do chwytania towarów w centrum handlowym - ot i cała filozofia współczesnego człowieka-jaskiniowca dot. ciała wink "Zapalę sobie jeszcze jedną fajkę, jedna mi nie zaszkodzi; wezmę jeszcze jeden kawałek torta, na pewno nie zaszkodzi mi też jeszcze drugi drink..." itd. A później jest: "o nie, brzuch mi urósł ostatnio!" Rozwiązanie? Jechać na przepoconą siłownię smile Takie mamy punkty odniesienia do stopnia zaawansowania naszego społeczeństwa, nie sugerowałbym się więc obiegowymi (także wśród naukowców) opiniami nt. tego, co jest możliwe z ciałem fizycznym big_smile

Zamiast więc zgłębiać dalej niuanse nieśmiertelności fizycznej, bo to temat rzeka (jeśli chcesz JayFox, to napisz do mnie na priv, najlepiej na podany email, to szerzej Ci opiszę temat), i odpowiem na drugą część pytania, czyli tą filozoficzną (która moim zdaniem jest zbędna, ktoś kto zadaje takie pytanie, ewidentnie nie zna jeszcze wielu odpowiedzi): czemu ktoś chciałby zachować ciało fizyczne? Żeby na nie odpowiedzieć, należy najpierw zarysować kontekst, czyli zadać pytanie: a po co w ogóle wchodziłeś w posiadanie tego ciała? wink Może na tym pytaniu zakończę na razie moją odpowiedź. smile

402

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Wspominasz o możliwości wpływania bezpośrednio na swój fizyczny organizm - skąd pochodzi ta wiedza? Osiągnąłeś już nieśmiertelność i piszesz z własnego doświadczenia?

Niestety mam zbyt mało czasu, żeby bardziej rozwinąć temat - tylko weekendy i też nie każdy, więc do następnego.

403 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-10-08 21:19:28)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Wspominasz o możliwości wpływania bezpośrednio na swój fizyczny organizm - skąd pochodzi ta wiedza? Osiągnąłeś już nieśmiertelność i piszesz z własnego doświadczenia?

Niestety mam zbyt mało czasu, żeby bardziej rozwinąć temat - tylko weekendy i też nie każdy, więc do następnego.

Fora internetowe, i w ogóle internet, faktycznie jest uważane za źródło informacji z góry uznawane za niskiej wartości, i postrzeganie przez ludzi forów (a tym bardziej innych stron - innych niż oficjalnych instytucji) z automatu jest takie, że są to informacje albo mało wartościowe, albo o niskiej wiarygodności. Zauważyłem jednak, że dziś wielu słynnych na świecie autorów pisało na początku w internecie, na forach, na blogach - powiedziałbym, że większość. Tak czy inaczej, wiadomo, że to, że coś piszę tutaj, niczego nie dowodzi i nie ma możliwości, bym cokolwiek udowodnił. Aby to zrobić, musiałbym napisać książkę albo i kilka, a większość ludzi szuka szybkiego rozwiązania w naszych szybkich czasach - mówiąc wprost, oczekuje, że poda im się rozwiązanie na talerzu. Tak ludzie są uczeni od małego w szkołach. Jednak przy większości niezbyt przystępnych tematów (a do nich należy ten temat) istnieją tylko 2 ścieżki: albo liźniesz temat i żyjesz sobie dalej swoim życiem tak jak wcześniej, albo faktycznie zajmujesz się metafizyką (nie słyszałem o żadnym nieśmiertelnym, który by bez metafizyki osiągnął cokolwiek - raczej przedwcześnie umierali z powodu braku wiedzy i przygotowania tongue dotyczy to m.in. niektórych sławnych władców, którzy w pewnym momencie zdali sobie sprawę, że władza nie jest tak ważna jak życie wink ). Historia jest pełna władców, którzy szukali nieśmiertelności, ale te informacje się często pomija i nie podaje oficjalnie, tak samo, jak w szkołach nie chce się mówić, że słynny fizyk Isaac Newton był przede wszystkim mistykiem a nie naukowcem, tak jak zresztą wielu słynnych naukowców i innowatorów. smile

Jak wspomniałem, temat jest szeroki, i jest powszechnie mało dostępny - myślę, że ze zrozumiałych względów: mocno upraszczając sprawy, ludzkość nie jest w stanie uzyskać jako cała rasa czegoś więcej. Nie wiem czy wierzysz w doktrynę dot. ewolucji Darwina (ostatnio jest pod falą krytyki, i np. w Indiach oficjalnie zaczęto wykreślać ją w tym roku z podręczników szkolnych), jednak alternatywne teorie mówią o tym, że przed ciałem fizycznym istniała świadomość, która się wciela w ciało fizyczne. To rodzi szereg konsekwencji i pytań, które w przypadku przyjęcia teorii ewolucji Darwina nie mają zbytnio sensu. wink

Piszesz, że nie masz czasu, przyznam, że też ciągle żongluję czasem, choć na to forum wchodzę co jakiś czas - jednak jeśli chodzi o czas, to jest to kwestia priorytetów: dla jednych priorytetem jest np. wydłużanie swojego życia, potencjalnie w nieskończoność, czyli osiągnięcie fizycznego wiecznego życia, dla innych priorytetem jest np. pojechanie do ciotki w imieniny, a dla jeszcze innego zarobienie dodatkowych iluś złotych w pracy dorywczej. Każdy z nas dysponuje ograniczonym czasem, dlatego potrzebna jest jakaś strategia na życie, o czym pisałem w innym miejscu nie tak dawno. smile

Wracając do tematu: 1. piszę z własnego doświadczenia, 2. eksperymentuję, 3. zdobywam wiedzę z różnych źródeł, przede wszystkim tych uznawane za metafizyczne np. nt. alchemii i energetyki, już dosyć długo. Jestem pewien, że nie osiągnąłem w tym momencie wiecznie regenerującego się organizmu, mimo to mam sukcesy na tym polu, stosując się do sprawdzanych bezpośrednio zasad zdrowotnych, a także eksperymentując z energetyką organizmu, oraz różnymi zdolnościami umysłowymi, np. indukcji. Człowiek ma więcej niż 5 zmysłów fizycznych, rozwijając te pozostałe, wyczulasz się na energetykę, masz lepsze wyczucie, zaczynasz odróżniać wiele rzeczy, potrafisz zachować doskonały wzrok, słuch, wyostrzają (a nie tępią) ci się zmysły z wiekiem itp. Unikam większości niezdrowych rzeczy, alkohol piję rzadko i w celach zdrowotnych, a fajek w ogóle nie palę, itd. Powyższe aspekty wpływu na organizm udało mi się osiągnąć, żyjąc w określony, pro-zdrowotny sposób. Jednak to są podstawy. Interesują mnie kolejne poziomy. Trudno wszystko to opisać w jednym poście na forum, jednak jeśli zakładasz, że ludzkość nie jest jedyną rasą inteligentną we wszystkich 1 000 000 000 000 galaktych wink to pomyśl, że mogą istnieć rasy, które zajmują się tworzeniem organizmów żywych od podstaw, poczynając od ich DNA, programów itd. Przy takich założeniach my, rodząc się nieświadomi, bez pamięci w tym świecie fizycznym, jesteśmy z przymusu nieświadomymi odkrywcami organizmów. To prowadzi do pytania: ile czasu przeciętny człowiek na tej planecie przeznacza w dniu na odkrycie najcenniejszej rzeczy, którą ma, czyli własnego organizmu, bez którego wszystko pozostałe jest bez znaczenia tutaj? wink Prawdopodobnie zero. smile Dodam, że po pierwsze, tzw. starzenie organizmu - co jest tak naprawdę niewłaściwym terminem, bo chodzi w rzeczywistości o powolną, stopniową nieefektywność procesu odnawiania (regeneracji) komórek, które i tak muszą się regenerować - jest różne u różnych ludzi, a po drugie, można na ten proces wpływać, zarówno w sensie ujemnym (przyspieszenie starzenia, czyli de facto psucie procesów regeneracyjnych), i dodatnim (podtrzymywanie procesów życiowych). smile Tak więc cała sztuka przedłużania fizycznego życia wydaje się logicznie dość oczywista: chodzi o uruchomienie odpowiednich procesów w organizmie - w sposób inny, niż przy użyciu inżynierii mechanicznej. smile W tym dość krótkim poście poruszyłem wiele tematów - wszystkie jednak są one pośrednio lub bezpośrednio związane z tematem nieśmiertelności. Sprawa jest prosta, ale dojście do tego "jak" to zrobić jest procesem empirycznym i wymagającym, tzn. zdobycie własnego doświadczenia jest niezbędne.

Żeby nie robić nikomu złudzeń: jeśli interesuje Cię temat, warto najpierw zainteresować się nim na własną rękę, zdobyć jakieś podstawy, a najlepiej i doświadczenie, tak jak np. w sztukach walki początkujący nie uczy się najbardziej zaawansowanych pozycji czy form. Nie ma takiej opcji: nie potrafisz np. szpagatu, to fizycznie nie będziesz w stanie wykonać ruchów na nim opartych. Trzeba zacząć od podstaw. A na to trzeba poświęcić jednak czas. Tyle, jeśli chodzi o zaspokojenie ciekawości vs. zainteresowanie celem smile Myślę, że to odpowiada na sporo potencjalnych pytań. smile

Jeszcze jedno - w największym skrócie opiszę, jak wg. mojego obecnego rozumienia, wygląda ten proces. W organizmie ludzkim jest zapisany zarówno program życia, rozwoju organizmu, jak i śmierci (powolnej degradacji), a także wiele innych, np. uruchamiania hormonów np. adrenaliny. Są to programy ustalone z góry. U większości ludzi działają one w sposób nieświadomy. Starożytni alchemicy próbowali jednak współdziałać z organizmem świadomie, tj. wpływać na niego. I nie tylko od strony fizycznej, ale przede wszystkim od strony psychicznej. Wpływając na energetykę (częstotliwość działania) organizmu, wprawiali w odmienny stan komórki w ciele, które przestawiają się wówczas na odmienny "program" funkcjonowania. W efekcie uzyskiwali efekty regeneracyjne, czyli np. tzw. odmładzanie ciała. Używam tu współczesnego słownictwa, jednak starożytni korzystali oczywiście ze sobie znanych terminów, a ponieważ nie było wtedy takiego precyzyjnego języka naukowo-technicznego, byli zmuszeni do korzystania z symboli i przybliżeń, zwłaszcza w kręgach azjatyckich, ale nie tylko. Podobnie było z alchemią w starożytnym Egipcie. Tzw. kamień filozoficzny to był tylko symbol, ale laicy mieli wierzyć, że chodziło rzekomo o uzyskanie złota z metali nieszlachetnych. Dzięki temu alchemicy mogli pozostawić tajemnicę dla siebie. Oczywiście większości się nie udało ostatecznie osiągnąć głównego celu i osiągali poboczne cele i dokonywali alternatywnych odkryć.

404 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-10-10 11:34:09)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Niestety mam zbyt mało czasu, żeby bardziej rozwinąć temat - tylko weekendy i też nie każdy, więc do następnego.

Tego typu podejście jest już porażką na samym początku. Aby dojść do pewnych prawd trzeba poświęcić temu większą część życia, a nie tylko weekendy czy 15 minut dziennie. W przeciwnym wypadku podzieli się los swoich rodziców i dziadków: do dwudziestki jeszcze idziemy przez życie siłą młodości, ale już zaczynają się procesy starzenia, około czterdziestki jesteśmy już starym dziadem, ale jeszcze tego tak nie widać, bo ciało nie powiadomiło o tym głowy, okolo sześdziesiądki zaczynają się poważne choroby i około osiemdziesiątki walimy w kalendarz, o ile dożyjemy tak długo. Potem przebywanie w strefie astralnej, kolejna inkarnacja i powielamy znowu schematy odziedziczone po rodzicach i dziadkach i tak w kółko. Nie pamiętamy poprzednich wcieleń więc wydaje się nam, że robimy to po raz pierwszy. Aby wyjść z tego magicznego kręgu trzeba poszerzyć swoją świadomość i przestać powielać utarte schematy i zastąpić je czymś zupełnie innym, szukaniem prawdy na własną rękę. Aby to osiągnąć trzeba włożyc energię i poświęcić czas, bez tego nie ma to najmniejszego sensu. Jeśli jesteś na to gotowy to witamy w klubie, jeśli nie to jak mówią Turcy güle güle. smile

Wiedza pochodzi z tego, co zostało odkryte już dawno przed wiekami i uzupełniona o własne doświadczenia. Dziwię się że o to pytasz, chyba nie czytałeś ze zrozumienie tekstów powyżej.

405 Ostatnio edytowany przez JayFox (2023-10-15 16:08:44)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Dobrze, w takim razie zacznę od początku. Zadaję pytanie o to, czym jest nieśmiertelność i jeśli chcę poznać prawdę, muszę zostawić za sobą wszystko, co o tym wiem, czyli wszystko to, co było na ten temat pisane w książkach, czy w ogóle gdziekolwiek, a co ja tak chętnie cały czas przyswajam. Zostawiam to więc i pytam, czym jest nieśmiertelność, aby móc w następnej kolejności stwierdzić, czy jest mi to do czegoś potrzebne. Skoro odkładam na bok wszelkie tezy i twierdzenia mówiące mi o tym, czym ta nieśmiertelność jest, to co pozostaje? Żegnam się ze swoim mozolnie budowanym na cudzej wiedzy wyobrażeniem o nieśmiertelności i chcę samodzielnie poznać prawdę. Czy jestem w stanie to zrobić? Czy w ogóle mogę poznać nieśmiertelność? Czy istnieje ona w obszarze znanego, czy może jest nieznanym? A jeśli jest nieznanym, to czy nieznane da się w ogóle poznać? Idąc dalej tym tropem – kto chce poznać nieznane? Gderający umysł, ulepiony z przekonań, twierdzeń, norm społecznych, swoich różnych preferencji, według których wszystko wokół ocenia? Ulep nie pozna nieśmiertelności. Choćby próbował na siłę ją osiągnąć, to to, co znane, nie pozna nieznanego, bo jest ono całkowicie poza jego obszarem.

Skoro już wiem, że z poziomu gderacza niczego nie uzyskam, może poza kręceniem się w kółko i torturowaniem własnego ciała ćwiczeniami, a co za tym idzie uzyskaniem fałszywego poczucia, że się rozwijam, to co mi pozostaje? Widzę, że moje postrzeganie świata jest skrzywione i nie dotyczy to tylko nieśmiertelności, ale dokładnie wszystkiego. Jak w tej sytuacji mam zetknąć się z nieznanym, tkwiąc po uszy w tym, co znane? A jeśli zrozumiem czym jest to, co popycha mnie do torturowania własnego ciała, to, co sprawia, że tak chętnie oceniam albo nieustannie potrzebuję autorytetów w postaci książek czy innych osób – co wtedy? Co się wydarzy, jeśli zrobię ten jeden krok w stronę nieznanego i się z nim zetknę, nie mając o tym jednocześnie żadnych wyobrażeń?

406

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox, znowu napiszę ze swojego punktu widzenia. Moim zdaniem, po pierwsze, to operujesz bardzo filozoficzną terminologią, a uważam, że mistyczne sztuki przez wieki za bardzo zostały przesączone symbolizmem, a po drugie, myślę, że sprawa jest dość prosta z osiągnięciem tzw. nieśmiertelności, tak samo, jak dla żyjących w XXI w. jest jasno zrozumiałe, że człowiek może wzbić się w powietrze dzięki technologii.

Oczywiście czasy, w których zaistniała koncepcja nieśmiertelności są tak stare, jak cała historia człowieka, nie tylko ta oficjalna, tzn. wzmianki o niej istnieją od zawsze. Ale w ostatnich wiekach, a zwłaszcza dekadach, zmieniła się mentalność, system edukacyjny, zrozumienie wszechświata itd.

Nie musisz odkładać na bok żadnych tez, możesz je utrzymywać, to bez znaczenia.  Już pisałem nt. swojej własnej definicji nieśmiertelności, powtórzę, że chodzi w tym wątku wyłącznie o fizyczną auto-regenerację organizmu (szczegóły opisałem wyżej). Odpowiedź na pytanie po co ci życie wieczne jest takie samo właściwie jak odpowiedź na pytanie a po co ci życie w ogóle smile Są tacy, którzy byli nieśmiertelni przez jakiś czas, ale postanowili wykorzystać tzw. OBE (forma poza ciałem, tzn. pozostawienie tzw. skorupy cielesnej) i powrócić do kosmosu w stanie energii. Jestem całkowicie przekonany, że niektórzy jednak pozostali na Ziemi, choć nie ma na to bezpośrednich dowodów. Osobiście myślę JayFox, że za daleko się posunąłeś w swoich filozoficznych dywagacjach, więc postaram się odpowiedziec na najważniejsze pytania...

JayFox napisał/a:

Dobrze, w takim razie zacznę od początku. Zadaję pytanie o to, czym jest nieśmiertelność i jeśli chcę poznać prawdę...

Tu urwę. "Poznać prawdę" to dość mocne stwierdzenie smile Chodzi tu o znacznie prostszą rzecz, o zrozumienie przede wszystkim działania organizmu.

JayFox napisał/a:

muszę zostawić za sobą wszystko, co o tym wiem

Chyba w buddyzmie mają takie przekonania. Nie powiedziałbym jednak, że musisz wszystko za sobą zostawiać. smile

JayFox napisał/a:

pytam, czym jest nieśmiertelność, aby móc w następnej kolejności stwierdzić, czy jest mi to do czegoś potrzebne

Jeśli chcesz przeżyć dłużej niż ok. 70-100 lat, to warto zainteresować się zdrowiem naturalnym (a nie tym propagowanym przez branżę medyczną). Jeśli jednak chciałbyś przeżyć dłużej niż 2 wieki, warto zainteresować się tym, jak funkcjonuje organizm, nie kierując się wyłącznie naukowymi informacjami.

JayFox napisał/a:

Czy w ogóle mogę poznać nieśmiertelność?

Wystarczy, że ją "włączysz" w swoim organizmie big_smile

JayFox napisał/a:

Czy istnieje ona w obszarze znanego, czy może jest nieznanym?

Tak samo, jak dla fizyków w tajemniczym obszarze "nieznanym" istnieje anty-materia. Dopóki się nie dowiesz, to nie będziesz wiedział. Za bardzo komplikujesz tongue Sprawa jest prosta: organizm się regeneruje. Twoim celem, jeśli chcesz zahamować procesy starzenia, jest to, by się regenerował równie efektywnie jak obecnie, albo efektywniej.

JayFox napisał/a:

A jeśli jest nieznanym, to czy nieznane da się w ogóle poznać?

Jak będzie poznany, to nie będzie już nieznany. tongue

JayFox napisał/a:

A jeśli zrozumiem czym jest to, co popycha mnie do torturowania własnego ciała, to, co sprawia, że tak chętnie oceniam albo nieustannie potrzebuję autorytetów w postaci książek czy innych osób – co wtedy? Co się wydarzy, jeśli zrobię ten jeden krok w stronę nieznanego i się z nim zetknę, nie mając o tym jednocześnie żadnych wyobrażeń?

Człowiek został stworzony tak, że jest istotą ciekawską. Posiada intelekt. Zadaniem tego intelektu jest poszukiwać. Szuka więc źródeł informacji - w zależności od doświadczeń mogą to być książki, autorytety, własne doświadczenia, lub inne źródła. Kto nie szuka, nie znajdzie, chyba, że się przypadkiem natknie (a i to się zdarza, zwłaszcza, co ciekawe, u naukowców, np. niektórzy miewali tajemnicze sny wyjaśniające im skomplikowane problemy w prosty sposób, na innych głowy spadały jabłka, a jeszcze inni mieli bogatą wyobraźnię i sobie wyobrazili konsekwencje takich równań jak E=mc2). smile

407 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-10-17 15:41:32)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Dobrze, w takim razie zacznę od początku. Zadaję pytanie o to, czym jest nieśmiertelność i jeśli chcę poznać prawdę, muszę zostawić za sobą wszystko, co o tym wiem, czyli wszystko to, co było na ten temat pisane w książkach, czy w ogóle gdziekolwiek, a co ja tak chętnie cały czas przyswajam. Zostawiam to więc i pytam, czym jest nieśmiertelność, aby móc w następnej kolejności stwierdzić, czy jest mi to do czegoś potrzebne. Skoro odkładam na bok wszelkie tezy i twierdzenia mówiące mi o tym, czym ta nieśmiertelność jest, to co pozostaje? Żegnam się ze swoim mozolnie budowanym na cudzej wiedzy wyobrażeniem o nieśmiertelności i chcę samodzielnie poznać prawdę. Czy jestem w stanie to zrobić? Czy w ogóle mogę poznać nieśmiertelność? Czy istnieje ona w obszarze znanego, czy może jest nieznanym? A jeśli jest nieznanym, to czy nieznane da się w ogóle poznać? Idąc dalej tym tropem – kto chce poznać nieznane? Gderający umysł, ulepiony z przekonań, twierdzeń, norm społecznych, swoich różnych preferencji, według których wszystko wokół ocenia? Ulep nie pozna nieśmiertelności. Choćby próbował na siłę ją osiągnąć, to to, co znane, nie pozna nieznanego, bo jest ono całkowicie poza jego obszarem.

Zacząłeś akurat od końca. Najpierw odpowiedz sobie na pytanie czy mam wpływ na procesy starzenia w swoim ciele i czy mogę je odwracać. Jeśli tak to jakie metody i środki muszę zastosować, aby to osiągnąć. I czy byli już tacy, którzy przeżyli kilkukrotność średniej naszego gatunku? Jakie oni stosowali środki i metody na wydłużenie życia? Czy można ten proces wydłużać w nieskończoność i czy jest sens to robić -to już zależy od indywidualnego podejścia każdej istoty. A górnolotne ględzenie o nieśmiertelności do niczego nie prowadzi, tylko odsuwa Cię od sedna problemu.

JayFox napisał/a:

Skoro już wiem, że z poziomu gderacza niczego nie uzyskam, może poza kręceniem się w kółko i torturowaniem własnego ciała ćwiczeniami, a co za tym idzie uzyskaniem fałszywego poczucia, że się rozwijam, to co mi pozostaje? Widzę, że moje postrzeganie świata jest skrzywione i nie dotyczy to tylko nieśmiertelności, ale dokładnie wszystkiego. Jak w tej sytuacji mam zetknąć się z nieznanym, tkwiąc po uszy w tym, co znane? A jeśli zrozumiem czym jest to, co popycha mnie do torturowania własnego ciała, to, co sprawia, że tak chętnie oceniam albo nieustannie potrzebuję autorytetów w postaci książek czy innych osób – co wtedy? Co się wydarzy, jeśli zrobię ten jeden krok w stronę nieznanego i się z nim zetknę, nie mając o tym jednocześnie żadnych wyobrażeń?

Z mojej perspektywy, to teraz kręcisz się w kółko i tkwisz w jednym punkcie i będzie tak do czasu, aż nie zrobisz pierwszego kroku w kierunku odkrycia mechanizmów, które za wydłużanie życia odpowiadają. Ci którzy wydłużyli swoją egzystencję poprzez różne techniki odkryli te zależności, nie wiem czy się torturowali czy nie, ale jeśli pewne czynności powtarza się po raz sto tysięcy pierwszy, to są naturalne i nie mają nic wspólnego z torturowaniem się. Albo Ty przejmiesz kontrolę nad swoim życiem, albo życie przejmie kontrolę nad Tobą i napisze Ci swój własny scenariusz. Jak nie wiesz jaki, to rozejrzyj się wokół siebie...

Poza tym jeśli doprowadziłeś się do stanu, w którym ćwiczenia fizyczne są dla Ciebie torturą, to procesy starzenia są już zaawansowane i dobrze byłoby coś z tym zacząć robić.

408

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jeśli chodzi o zabieranie się za konkretne rozwiązania, to chciałbym jeszcze dodać słowo ostrzeżenia. Świat jest pełen agitatorów i "proroków", którzy stawiają się w roli samozwańczych uczonych. Są to zarówno ludzie ze świata nauki jak i mistyki. Twierdzą, że znają odpowiedzi na pytania, są w tym przekonujący i wyrobili sobie autorytet. Jednak nikt nie zna wszystkich odpowiedzi, zwłaszcza w mało rozpoznanych i złożonych sprawach, takich jak organizm ludzki.

Na świecie istnieją ludzie, których wiedza zawiera ziarnko prawdy, ale nie znają ostatecznego rozwiązania. Przykłady takich ludzi podawałem wcześniej. Istotne jest, by nie zastanawiać się nad czysto teoretycznym pytaniem czy poznamy odpowiedzi czy nie - jeszcze raz zacytuję słowa pewnej znanej chińskiej postaci: "Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku". Zadając pytania na forum stawia się już ten pierwszy krok. Istotne jednak jest, by się nie pogubić w gąszczu zalewu informacji. Warto wg. mnie relatywnie szybko zacząć rozwijać różne zdolności poza-zmysłowe, które pozwalają bezpośrednio eksperymentować i zdobywać doświadczenia dotyczące tego, jak funkcjonuje wszechświat (makrokosmos) i człowiek (mikrokosmos). Jest tu jednak także masa pułapek (włączając w to wpływy istot niematerialnych, które, jak zauważyłem aż się palą do tego, by coś zepsuć, namieszać w myślach, zniekształcić twoją percepcję itd.), dlatego warto zawsze być sceptycznym i zachowywać niezależny osąd - nie ufać dosłownie NIKOMU, i zachowywać zdrowy obiektywizm do doświadczeń i wiedzy z jakiegokolwiek źródła. Żaden "papież" nie powinien cię zmylić ani zwieść z "drogi" (ten wyraz jest jednym ze znaczeń chińskiego "tao").

409 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-10-20 13:45:47)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Na świecie istnieją ludzie, których wiedza zawiera ziarnko prawdy, ale nie znają ostatecznego rozwiązania. Przykłady takich ludzi podawałem wcześniej. Istotne jest, by nie zastanawiać się nad czysto teoretycznym pytaniem czy poznamy odpowiedzi czy nie - jeszcze raz zacytuję słowa pewnej znanej chińskiej postaci: "Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku". Zadając pytania na forum stawia się już ten pierwszy krok. Istotne jednak jest, by się nie pogubić w gąszczu zalewu informacji.

Zwykle na pierwszym kroku się kończy zainteresowanie tematem nieśmiertelności, bo nie wierzy się, że to możliwe i nie zna się nikogo, kto by wyszedł poza magiczne 100 lat, był sprawny fizycznie i nie wyglądał jak leśny dziadek. Siła inercji i bezwładu wygrywa tu z chęcią poznawania i odkrywania nie znanych dotąd obszarów, ale każdy podejmuje takie decyzje, jaki poziom świadomości reprezentuje. Ludzie zaprzęgnięci w codzienne obowiązki związane z tzw. utrzymywaniem swojej egzystencji nie mają na nic czasu, ale warto zadać sobie pytanie, kto ten kierat dla nas stworzył i czy na pewno miał na uwadze nasze dobro.

Antares napisał/a:

Jeśli chodzi o zabieranie się za konkretne rozwiązania, to chciałbym jeszcze dodać słowo ostrzeżenia. Świat jest pełen agitatorów i "proroków", którzy stawiają się w roli samozwańczych uczonych.

Jeśli coś zostało już odkryte i w miarę dobrze opisane, to jaki jest sens odkrywać to na nowo? Stata czasu i energii, bo przyswojenie już odkrytej wiedzy jest szybsze i wydajniejsze. Natomiast jak już się ogarnie to, co odkryli inni, można eksperymentować i odkrywać to, czego inni jeszcze nie odkryli, albo nie zostało dobrze opisane w źródłach.  Odrzucanie na dzień dobry pewnych idei bez sprawdzenia ich jest błędem, bo mogą zawierać kluczowe tezy związane z interesującym nas tematem. Nie chodzi o wiarę, ale o sprawdzenie.

410

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Siła inercji i bezwładu wygrywa tu z chęcią poznawania i odkrywania nie znanych dotąd obszarów, ale każdy podejmuje takie decyzje, jaki poziom świadomości reprezentuje. Ludzie zaprzęgnięci w codzienne obowiązki związane z tzw. utrzymywaniem swojej egzystencji nie mają na nic czasu, ale warto zadać sobie pytanie, kto ten kierat dla nas stworzył i czy na pewno miał na uwadze nasze dobro.

Tak to właśnie wygląda.

Ale jest jeszcze jedno: zwykle ludzie nie biorą pod uwagę, że ten świat CELOWO został tak zaprojektowany, by ludzie nie mieli czasu. smile

Jeśli coś zostało już odkryte i w miarę dobrze opisane, to jaki jest sens odkrywać to na nowo? Stata czasu i energii

Rozumiem twój pragmatyzm. Jednak zakładasz tutaj, że po pierwsze jest odkryte (a zatem, zdefiniowane i "dobrze" rozumiane...), po drugie, jest dobrze opisane (lub opowiedziane, lub pokazane itd.). Tak z reguły nie jest, jeśli chodzi o tajemnice, które nie dotyczą 99% społeczeństwa. Tak właśnie jest ze sztukami mistycznymi, alternatywnymi stanami świadomości, czy właśnie wpływem na energetykę i organizm. Ponadto, nie wszystko jest nauką. Czasami niektóre sztuki, jak malarstwo, bez względu na to, jak je dobrze opiszesz w podręczniku, nie tworzą w żaden sposób malarza (ale już np. naukowca - owszem). Obawiam się, że to jest pomylenie pojęć - nauka i sztuka to jednak różne dziedziny. Takie rzeczy, jak astrologia czy alchemia są połączeniem obu, owszem bazują na pewnych regułach, bo wszystko bazuje ostatecznie na prawach wszechświata (pędzel malarza też podlega prawom fizyki), ale ich znajomość jest oczywiście jedynie wstępem do indywidualnego poznawania tematu.

Zresztą nawet bezpośrednie uczenie się przez doświadczenie jest także udziałem naukowców. Student lepiej się nauczy np. biologii czy chemii, jeśli ma empiryczne doświadczenia związane z eksperymentowaniem. Jeśli ogranicza się do podręczników, to będzie miał znacznie bardziej ograniczone pojęcie o temacie. Zresztą na lekcjach matematyki także lepiej poznasz dany dział, jeśli sprawdzasz na własną rękę jak "działają" różne pojęcia, wzory itd.

Tak więc nie marginalizowałbym indywidualnego zrozumienia, poszukiwania itd. Zwłaszcza, jeśli wychodzisz poza 5 podstawowych zmysłów, lub chcesz osiągnąć coś, czego nie da się osiągnąć zwykłymi sposobami. Problem współczesnego człowieka i jego poziomu rozumienia, który wynosi ze szkoły, polega na tym, że jest ograniczony do właśnie podręcznikowej wiedzy. Np. jak osiągnąć mistrzostwo w operowaniu własnym umysłem? Przeczytasz książkę, i potem powiesz aha już wszystko wiem, teraz jestem mistrzem? Oczywiście nie. smile Podobnie jest z kolorami: jeśli jesteś niewidoma, to możesz o nich poczytać, ale co z tego? Umysł poznajesz tak naprawdę jedynie poprzez bezpośrednie doświadczenie.

Całkowicie zgadzam się, że należy bazować na doświadczeniach innych, ale ograniczanie się do czytania (lub słuchania) o nich w niektórych dziedzinach, zwłaszcza sztukach, nie prowadzi do opanowania tematyki. Niestety, np. alchemia to bardziej praktyczna dziedzina wiedzy, jednak obecnie właściwie nie ma dostępnych wiarygodnych, sensownych źródeł - oficjalnie. wink Tzn. zgodnie z tym co piszesz, alchemia nie jest dobrze opisana. Dlatego "bawię się" w detektywa/badacza, który mając zarówno własne doświadczenia, jak i sporą już wiedzę na tematy mistyczne, dość łatwo już oddzielam ziarno od plew.

Tak więc, podsumowując, po pierwsze są różne rodzaje wiedzy - bezpośrednio te, które nas interesują, NIE są dostępne w jednym kawałku ("na tacy") oficjalnie, tzn. nie są dostępne dla mas (co prowadzi do potwierdzenia tego, co pisałaś o społeczeństwie); po drugie, nie należy być nigdy bezkrytycznym, ale zawsze sprawdzać - są taoiści, którzy twierdzą, że przeczytali wszystkie najważniejsze dzieła z taoizmu i sugerują uczniom właśnie to, co ty sugerujesz, czyli, żeby niczego nie czytali, bo oni już wszystko przeczytali i zrobili podsumowanie tej wiedzy, a uczniowie mają ich tylko naśladować smile i po trzecie, warto jednak zadać sobie trud i trochę szerzej sprawdzać tą "sprawdzoną" wiedzę.

Antares napisał/a:

Natomiast jak już się ogarnie to, co odkryli inni, można eksperymentować i odkrywać to, czego inni jeszcze nie odkryli, albo nie zostało dobrze opisane w źródłach.

To nie musi działać w tak liniowy, prosty sposób. Że np. najpierw musisz opanować mechanikę klasyczną, by "dopiero wtedy" wink przejść do mechaniki kwantowej. Tak to się naucza w szkołach, większość ludzi rzeczywiście wierzy, że tak to powinno działać: mamy 300+ lat odkryć naukowych, i w tym porządku od najbardziej prymitywnych do tych najbardziej "zaawansowanych" powinni się uczyć materiału. smile Istnieją różne drogi. Możesz czasem zostać szamanem, w ogóle nie mając pojęcia o szamanizmie. Możesz zacząć malować piękne obrazki, żyjąc w prymitywnym społeczeństwie i mając blade pojęcie o malarstwie. Są naukowcy, którzy odkryli pewne fakty tylko dlatego, że byli ignorantami, nie uczyli się dotychczasowej wiedzy, w związku z czym POSZUKIWALI tam, gdzie inni nie poszukiwali. Dlatego zalecam ostrożność i krytycyzm w ocenianiu AKTUALNEJ wiedzy.

Jeszcze jedna sprawa: faktycznie bazuję tutaj często na źródłach powszechnie dostępnych. Jednak niektóre dziedziny wiedzy NIE pochodzą od ludzi... dotyczy to zwłaszcza tzw. wiedzy tajemnej. Nie powinno się zatem bazować wyłącznie na "dotychczasowej" wiedzy lub wyłącznie np. źródłach pisanych. Należy informacji i doświadczeń poszukiwać poza źródłami oficjalnymi, a także poza pisanymi. Te mogą ci dostarczyć własne praktyki z umysłem, który ma potencjalnie potężne możliwości, warto jednak od czegoś zacząć.

411

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jeśli nie zostawię wszystkiego, co wiem o nieśmiertelności, to nigdy się z nią nie zetknę. Zamiast tego na starym obrazie pełnym przekonań (cudzych przyjętych później jako własne) wymaluję nowy i będę się cieszyć, że udało mi się coś zmienić, ale to nadal będzie obraz. Właśnie to jest kręceniem się w kółko i właśnie to rodzi fałszywe przekonanie o tym, że dokonujemy jakiegoś postępu. Zmieniamy tylko obraz, zastępując jeden drugim, poprawiając go przez dodanie czegoś nowego lub usunięcie czegoś starego, ale obraz nadal jest obrazem – nadal żyjemy w iluzji, którą sami sobie tworzymy. Czy jesteście w stanie dostrzec, że Wy też tak robicie?

Wspominacie o ludziach, których wiedza zawiera jakąś tam prawdę. W porządku. Przede wszystkim prawda jest w ciągłym ruchu, co oznacza, że aby się z nią zetknąć, trzeba do niej sięgnąć teraz. Oni się zetknęli, ja nie. Pytam siebie co mam zrobić w tej sytuacji? Postawić ich na piedestał i robić wszystko tak, jak powiedzieli/napisali… kiedyś? Czyli zacząć robić dziwne ćwiczenia, które zalecali i w końcu złamać umysł i pokrzywić ciało? A może potraktować ich tak, jak swego czasu był tu traktowany Hejal i zacząć pytać o wszystko po kolei, siedząc dalej wygodnie i bujając się na krześle? Czy którakolwiek z tych opcji będzie dla mnie realnym postępem? Nie interesuje mnie proces dojścia do nieśmiertelności. Swoją drogą, dlaczego w ogóle jakiś proces miałby być do tego potrzebny? Przecież proces oznacza osiąganie czegoś w czasie. Czyli poświęcam czas, żeby osiągnąć nieśmiertelność, a więc stać się kimś, kim jak uważam, w tej chwili nie jestem, jednocześnie ten czas marnując. Naprawdę tak to powinno wyglądać? Wydaje mi się, że uwaga jest tu kierowana na zewnątrz, zamiast do środka. Bez zrozumienia siebie, nie zetkniemy się z nieśmiertelnością i nie ważne ile i jakich ćwiczeń zrobimy, nie przybliży nas to do niczego realnego. Dołożymy tylko kolejne cegiełki do misternie budowanej przez siebie iluzji, tym samym ją wzmacniając.

412

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Jeśli nie zostawię wszystkiego, co wiem o nieśmiertelności, to nigdy się z nią nie zetknę. Zamiast tego na starym obrazie pełnym przekonań (cudzych przyjętych później jako własne) wymaluję nowy i będę się cieszyć, że udało mi się coś zmienić, ale to nadal będzie obraz. Właśnie to jest kręceniem się w kółko i właśnie to rodzi fałszywe przekonanie o tym, że dokonujemy jakiegoś postępu. Zmieniamy tylko obraz, zastępując jeden drugim, poprawiając go przez dodanie czegoś nowego lub usunięcie czegoś starego, ale obraz nadal jest obrazem – nadal żyjemy w iluzji, którą sami sobie tworzymy. Czy jesteście w stanie dostrzec, że Wy też tak robicie?

Nie. Możesz zacząć od totalnych podstaw lub wniosków w jakimś stopniu weryfikowalnych, jeśli nie wiesz, gdzie szukać. smile Czemu ciągle uogólniasz? Twoje pytanie mogłoby dotyczyć właściwie wszystkiego, np. poszukiwania wiedzy na temat wpływu czarnych dziur na energię sąsiednich galaktyk. tongue

JayFox napisał/a:

Wspominacie o ludziach, których wiedza zawiera jakąś tam prawdę. W porządku. Przede wszystkim prawda jest w ciągłym ruchu, co oznacza, że aby się z nią zetknąć, trzeba do niej sięgnąć teraz. Oni się zetknęli, ja nie. Pytam siebie co mam zrobić w tej sytuacji? Postawić ich na piedestał i robić wszystko tak, jak powiedzieli/napisali… kiedyś? Czyli zacząć robić dziwne ćwiczenia, które zalecali i w końcu złamać umysł i pokrzywić ciało? A może potraktować ich tak, jak swego czasu był tu traktowany Hejal i zacząć pytać o wszystko po kolei, siedząc dalej wygodnie i bujając się na krześle? Czy którakolwiek z tych opcji będzie dla mnie realnym postępem?

JayFox napisał/a:

Nie interesuje mnie proces dojścia do nieśmiertelności.

Nie jest to prawda do końca co piszesz. Zastąp ten wyraz innym: jak długie życie fizyczne Cię interesuje? Chcesz jeszcze żyć 10 lat? 15 lat? 20 lat? 50 lat? 100 lat? Mogę się założyć, że odpowiedź brzmi: jak najdłużej w zdrowiu, idealnie ze sprawnym, młodym organizmem.

Druga sprawa to kwestia procesu. To akurat jest prawdopodobnie prawdą, bo większość ludzi jest leniwa, wygodna i roszczeniowa, dokładnie tak jak napisałem w odpowiedzi na wątek Krykersa big_smile

JayFox napisał/a:

Swoją drogą, dlaczego w ogóle jakiś proces miałby być do tego potrzebny?

Proces dochodzenia do jakiejś wiedzy, doświadczeń itd.? To masz na myśli? Jeśli chcesz obejrzeć tv, to też musisz przejść przez proces: najpierw dowiedzieć się co to jest tv, potem dowiedzieć się, że potrzebujesz do tego prądu elektrycznego, potem że musisz nauczyć się obsługiwać pilot, by na końcu móc oglądać swój ulubiony serial. tongue A poważnie: odpowiadałem na to pytanie, prawdopodobnie nie interesuje Cię odpowiedź na to pytanie, ale w skrócie: DNA człowieka jest tak zaprogramowane, by dwa podstawowe procesy - rozwoju i degeneracji - odpowiednio się uruchamiały. Ty chciałbyś, aby degeneracja nie zwiększała się z wiekiem. wink

JayFox napisał/a:

Przecież proces oznacza osiąganie czegoś w czasie. Czyli poświęcam czas, żeby osiągnąć nieśmiertelność

Dokładnie. Na życie jest potrzebna strategia, bo w przeciwnym wypadku je zmarnujesz. tongue O tym Ci napisałem w odpowiedzi wyżej.

JayFox napisał/a:

Wydaje mi się, że uwaga jest tu kierowana na zewnątrz, zamiast do środka. Bez zrozumienia siebie, nie zetkniemy się z nieśmiertelnością i nie ważne ile i jakich ćwiczeń zrobimy, nie przybliży nas to do niczego realnego. Dołożymy tylko kolejne cegiełki do misternie budowanej przez siebie iluzji, tym samym ją wzmacniając.

Zarówno na zewnątrz (źródła zewnętrzne) jak i do wewnątrz (źródła bezpośrednie). Dlatego zalecam sceptycyzm i zdrowy rozsądek.

Większość ludzi nie nadaje się do nieśmiertelności, ten temat zostanie niszowy przez co najmniej najbliższe tysiąc lat, a pewnie dużo, dużo więcej.

413 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-10-24 09:06:45)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Jeśli nie zostawię wszystkiego, co wiem o nieśmiertelności, to nigdy się z nią nie zetknę. Zamiast tego na starym obrazie pełnym przekonań (cudzych przyjętych później jako własne) wymaluję nowy i będę się cieszyć, że udało mi się coś zmienić, ale to nadal będzie obraz. Właśnie to jest kręceniem się w kółko i właśnie to rodzi fałszywe przekonanie o tym, że dokonujemy jakiegoś postępu. Zmieniamy tylko obraz, zastępując jeden drugim, poprawiając go przez dodanie czegoś nowego lub usunięcie czegoś starego, ale obraz nadal jest obrazem – nadal żyjemy w iluzji, którą sami sobie tworzymy. Czy jesteście w stanie dostrzec, że Wy też tak robicie?

Ty póki co o temacie nieśmiertelności nie wiesz prawie nic. Świadczy o tym poziom dyskusji jaki prowadzisz, same ogólniki, żadnych konkretów. Takie dylematy jak Twoje są trochę śmieszne, trochę naiwne, bo to o czym piszemy jest mierzalne i definiowalne, a Ty zaczynasz i kończysz na ogólnikach. Według mnie nie tędy droga, czas zburzyć swoje iluzje, jak mawiał kiedyś pewien człowiek, i zdefiniować wszystko od nowa. To właśnie robimy w tym wątku. Burzymy iluzje i definiujemy od nowa. Jeśli tego nie widzisz, to szkoda czasu na dalsze dyskusje. Nie można zostać weekendowym nieśmiertelny, pomimo największego geniuszu jaki się posiada i najbardziej przenikliwej filozofii, jaką się prezentuje...

To co piszesz to słowa, za którymi nie stoi zupełnie nic. Szkoda Twojego i naszego czasu. Wróć tu dopiero wtedy, gdy z ogółu przejdziesz do szczegółu, bo diabeł tkwi niestety w szczegółach.

JayFox napisał/a:

Czyli zacząć robić dziwne ćwiczenia, które zalecali i w końcu złamać umysł i pokrzywić ciało?

Ćwiczenia służą wyprostowaniu ciała i uspokojeniu umysłu, bo tylko spokojny umysł i zdrowe i silne ciało dostrzegają rzeczy dla innych niedostępne. Tak jak Ty myśli przeciętny Kowalski i jak przeciętny Kowalski kończy. To filozofia stagnacji, a nie rozwoju. Aby mieć coś innego trzeba robić coś innego. Robienie w kólko tego samego i oczekiwanie na inne rezultaty to głupota. Ten świat tak nie działa, niestety...

414

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Nie atakowałbym ludzi, którzy chcą tylko dowiedzieć się czegoś więcej wink Każdy ma własną ścieżkę. Każdy w jakiś sposób uważa własną ścieżkę za tą najlepszą (w szerokim rozumieniu tego słowa) - inaczej by nie dokonywał takich wyborów.

Innymi słowy, każdy ma inne kryteria. Są ludzie, dla których bardzo długie życie w materii nie jest tak ważne. Są też ludzie, którzy są jak liście na wietrze - wolą, by to wiatr decydował o tym, w którym kierunku się poruszają.

Jeśli miałbym siebie i swoje kryteria opisać, to bym powiedział, że jestem typem anty-wiatru: prawie zawsze idę pod prąd. smile Nie dlatego, że chcę, tylko dlatego, że "wiatr" (np. społeczeństwo) zwykle wieje w inną stronę, niż ta, która mnie interesuje. tongue

JayFox jako że zbliża się weekend i nie masz czasu, w pigułce napiszę w punktach wybory (oczywiście z konieczności bardzo małą ilość ze wszystkich dostępnych), których możesz dokonać, poza oczywiście filozoficznymi rozważaniami typu czy jeśli myślę to czy jestem smile
- możesz zająć się wyłącznie takim życiem, jakim żyje większość ludzi, bez zawracania sobie głowy wszystkim, o czym nie wie przeciętny obywatel tej planety, czyli głównie zarabianiem pieniędzy (na to ogromną większość czasu ludzie przeznaczają tak naprawdę, gdy się nad tym zastanowić)
- możesz poznawać rzeczywistość poza-fizyczną
- możesz dowiedzieć się więcej o psychicznych siłach tkwiących w rzeczywistości - do tego szamani np. używali snów (tą część czasu większość ludzi totalnie ignoruje - spróbuj zapytać dlaczego wink mogę założyć się, że nie dowiesz się niczego sensownego jednak tongue ludzie NIE WIEDZĄ czemu coś robią i czemu czegoś nie robią - mamy totalnie nieświadome społeczeństwo!)
- możesz poznawać takie dziedziny wiedzy jak parapsychologia z "zewnątrz" - tak właśnie większość zainteresowanych, czyli parapsychologów, robi, próbując badać nie wewnętrznie, a zewnętrznie tzw. zjawiska parapsychologiczne
- ostatecznie, możesz zacząć wydłużać swoje życie (tzn. długość czasu spędzanego w świecie fizycznym).

Czas jest ostateczną walutą i zasobem na tej planecie. Na co go przeznaczysz (wymienisz), na to postawisz w swoim życiu. Zakładam oczywiście, że jesteś samodzielny w podejmowaniu swoich decyzji w życiu.

Oczywiście, większość ludzi nie zajmuje się tylko jednym tematem, tylko łączy w jakichś proporcjach różne czynniki. Jednak trzeba podkreślić (po raz kolejny to robię), że mamy na Ziemi ekonomiczne niewolnictwo. Przepraszam za bardzo płytkie potraktowanie pierwszego punktu z tej listy, ale to na potrzeby wyłuszczenia szerszej perspektywy smile

Czy już rozumiesz, co miałem na myśli pisząc o strategii wyborów na życie?

415

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Nie szukam mistrza, który mi powie, czym mogę się zająć. Dokonuję wyborów tylko wtedy, gdy mam wątpliwości, a skoro je mam, to kieruję się ulepem - wytworem wielu lat prania mózgu różnymi dziwnymi rzeczami - który coś pochwala, a czegoś nie, coś lubi, a czegoś nie i to, co mu nie pasuje, odsuwa na dalszy plan, traktuje z pogardą, zaciekle zwalcza lub inne, podobne. Jeśli umysł jest cichy, nie ma czegoś takiego jak wybór, jest tylko działanie. I dalej, czy jeśli uciszam umysł raz za razem, nie mogąc go jednocześnie uciszyć permanentnie, to czy mogę uznać, że moja metoda jest skuteczna? Czy powtarzanie takiej czynności nie jest przypadkiem stratą czasu? Przypomina to trochę walenie głową w mur. Piorę swój mózg np. powtarzając jakieś wzniosłe słowa – umysł cichnie. A czy zauważyliście, że jak będziecie powtarzać inne, dowolne słowo, np. lampa, to uzyskacie ten sam efekt? Jeśli uda mi się już wyprać umysł do cna i zostanie złamany, to co potem? Będzie jeszcze do czegokolwiek zdolny? Idźmy dalej, po co w ogóle siłą próbować go uciszać? To działanie agresywne, pochodzące z samego umysłu. Umysł próbuje uciszyć sam siebie, dlatego nic z tego nie wychodzi. Jak długo nie zrozumiem, czym ten umysł jest i do czego go potrzebuję, będę siłą szturmować nieznane i tworzyć o nim niezliczone obrazy, wzmacniając tym samym iluzję, ale niczego tak naprawdę nie osiągnę (poza solidnym murem, który odgrodzi mnie od rzeczywistości). Zbuduję sobie obraz, który mi pokaże, że dokonuję postępów, bo to, czego doświadczam, będzie się zgadzać z tym, co ktoś opisał w jakiejś książce i nie zastanowię się już, czy to doświadczenie nie zostało czasem wytworzone przez umysł, na podstawie tego, co z tej książki wyczytał. Tak samo będzie z nieśmiertelnością i wszystkim tym, co pozostaje w obszarze nieznanego. Ulep tam nie dosięgnie ani siłą ani prośbą, ale może wytworzyć przeświadczenie, że robi w tym kierunku postępy. Zmierzam tu do tego, że poświęcanie nadmiernej uwagi temu, co na zewnątrz w połączeniu z brakiem zrozumienia własnego wnętrza, powoduje pozorny postęp, bo nie ważne, jak duża jest moja wiedza, jeśli nie rozumiem siebie, wciąż tkwię w klatce.

416

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Wszystko to co piszesz możliwe, że ma uzasadnienie. Jednak ja odpisuję Ci wyłącznie z praktycznego, nie teoretycznego punktu widzenia...

Świat fizyczny został stworzony. Został stworzony w pewnych celach. Jednak każdy człowiek ma własne cele. Kontekst Twoich wyborów został zakreślony przez materię - tak długo jak jesteś w materii, rozważania takie jak opisujesz, czyli czysto filozoficzne, powinny być zbalansowane faktem, że poza swoim umysłem masz także organizm fizyczny. Jest on bardzo często niedoceniany - także przez to, że jest nierozumiany. Może warto się bliżej przyjrzeć temu, co tak naprawdę za tajemnice się w nim kryją?

417 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-10-31 15:47:01)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Tak samo będzie z nieśmiertelnością i wszystkim tym, co pozostaje w obszarze nieznanego. Ulep tam nie dosięgnie ani siłą ani prośbą, ale może wytworzyć przeświadczenie, że robi w tym kierunku postępy. Zmierzam tu do tego, że poświęcanie nadmiernej uwagi temu, co na zewnątrz w połączeniu z brakiem zrozumienia własnego wnętrza, powoduje pozorny postęp, bo nie ważne, jak duża jest moja wiedza, jeśli nie rozumiem siebie, wciąż tkwię w klatce.

Ja nie lubię gadać dla samego gadania, bo to prowadzi do jeszcze większej frustracji i końcem końców nic z tego nie wynika. Przy treningu sztuk walki łączysz aspekty zewnętrzne i wewnętrzne w jedną spójną całość. Zrozumienie przychodzi poprzez pracę nad sobą, zewnętrzną i wewnętrzną. Rozumienie siebie to tylko słowa, które nic nie znaczą. Co chcesz zrozumieć w sobie? Jeśli tego nie sprecyzujesz, to będziesz się przez resztę życia kręcił wokół własnego ogona i nie uzyskasz żadnych odpowiedzi na swoje ogólne pytania z prostej przyczyny -na takie pytania nie ma dobrych odpowiedzi. Zamiast zastanawiać się przez resztę życia, czy masz coś robic czy nie, po prostu to zrób i wtedy będziesz wiedział, czy Ci to pasuje, czy nie. Albo tego nie rób, ale wtedy nie dowiesz się niczego. Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem, ale każdy znajduje sobie wymówki, aby nic nie robić, a to jest filozofia stagnacji, z rozwojem nie ma nic wspólnego...

Nie lubię nikogo ciagnąć za uszy, każdy ma swój czas, aby dojrzeć do decyzji zmian w swoim życiu, ten post jest dla przekonanych, a nie ciągle wahających się...

Twoja definicja ulepa jest z gruntu fałszywa, bo zakłada, że obrazy są fikcją w twojej głowie, a tak nie jest. Przychodząc na świat dostałeś do dyspozycji pewien stan faktyczny, na który składają się różne aspekty. Inaczej zacząłbyś życie na drzewie i najprawdopodobniej na nim skończył, bo nie posunąłbyś swojego życia naprzód na tyle, aby zapanować nad otaczajacą Cię rzeczywistością. To właśnie ten ulep powoduje, że nie musisz odkrywać wszystkiego samodzielnie, tylko pewna praca została już zrobiona przez innych, a Ty możesz z niej korzystać prawie za darmo. Zadaj sobie lepiej pytanie jaki będzie Twój wkład do tego, co obecnie jest, bo kiedyś stąd odejdziesz. Co po Tobie zostanie i jak inni to kiedyś nazwą?

418 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-01 20:35:36)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Małgosia daje dobrą radę: zastanawianie się nad "obszarem nieznanego" i niechęć do zmienienia tego stanu rzeczy (tzn. poznania go) jest tylko gadaniem dla gadania. Przypomina mi to niektóre religie, nadmiernie filozoficznie nastawione, a może raczej niektórych jej adeptów smile

Nieśmiertelność osiągasz. To nie jest gadka o rzeczach jak karma, dharma czy inne tego typu abstrakcyjne koncepcje.

Ludzie tak naprawdę żyją w swego rodzaju wirtualnym świecie przez całe życie (tj. w swoich umysłowych wyobrażeniach): katolicy, buddyści, a nawet ateiści. Wydaje im się, że coś się dzieje, coś się zmienia itp. Np. pójdą do księdza się wyspowiadać, pójdą do Mekki się pomodlić, lub też pogadają na tematy filozoficzne w jakimś buddyjskim czy hinduskim klasztorze, i według nich coś to zmienia, czują się inaczej, myślą o sobie inaczej itp. W rzeczywistości nic się nie zmienia, wkręcają tylko sobie "film", że coś się zmieniło. Ludzie na tej planecie żyją w własnym, wirtualnym świecie wyobrażeń.

A potem mówią o "wielkim niepoznanym" smile

Na szczęście wieczną regenerację i nie-degenerację organizmu można łatwo określić. Wydaje mi się JayFox, że dostałeś informację o co chodzi w tym temacie - o pewien efekt, który tak naprawdę każdy chce osiągnąć. Jeśli zapytasz przeciętnego człowieka "za ile lat chcesz umrzeć? za rok? za 10 lat? za 15 lat?", to spotkasz się najprawdopodobniej z zaskoczeniem przy takim pytaniu. Jakąkolwiek liczbę nie wymienisz, a będzie się mieściła w ramach tego, co uważa, że jest do osiągniecia, to - nie licząc ekstremalnych przypadków - zawsze będzie miał nadzieję, że jednak ta liczba będzie wyższa od podanej wink

Taki paradoks. Ludzie boją się śmierci, ale wszystko robią, by się do niej nieświadomie zbliżać dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku - i tak przez całe życie. big_smile

Natomiast jeśli ktoś szuka gotowej receptury i nie chce mu się szukać, może spróbować tej:

https://www.sklepzycia.pl/userdata/public/gfx/9862/ziola-niesmiertelnosc-200g-zielarnia-suwalska.jpg

419 Ostatnio edytowany przez JayFox (2023-11-05 12:52:36)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

To, o czym piszę, nie jest ani teorią ani praktyką – jest życiem. Czy obserwujecie swoje myśli, kiedy czytacie posty na tym forum? Czy zanim zaczniecie je czytać, zostawiacie wszystko, co wiecie o danej rzeczy „za progiem”, czy może czytacie je przez pryzmat swoich przekonań? A jeśli ktoś przykładowo ma przeświadczenie, że coś takiego jak nieśmiertelność, jest złem, to czy czytając to wszystko, co było tu pisane albo nawet wchodząc w dyskusję, zmieni zdanie? Jeśli nie odłoży przekonania na bok i nie przyjrzy się temu na nowo, będzie dalej tkwił w zbudowanej samemu dla siebie klatce. Gromadzenie wiedzy zdobytej z książek (autorytetów) na podstawie iluzji, czyli przekonań, z którymi żyjemy, tylko tą iluzję rozbudowuje, bo wszystko już na początku zostaje wykrzywione i na wejściu dostosowane do naszych poglądów, a więc nie jest prawdziwe, bo nie ma nic wspólnego z faktem. W tej sytuacji, jedynym co pozostaje, jest przyjrzenie się problemowi od nowa, bez przekonań i bez oceny, zobaczenie go takim, jakim jest. Jeśli zaczniemy go oceniać, zostanie zniekształcony i przestanie być faktem, a wtedy realna zmiana w nas nie będzie możliwa, może poza zamianą jednego obrazu na drugi, czyli zastąpieniem jednej iluzji drugą.

Wracając do samej nieśmiertelności – z tego, co zdążyliśmy tu do tej pory napisać wynika, że jest to  temat do samodzielnego odkrycia. Jedno z moich pytań na początku brzmiało „do czego jest potrzebna (nieśmiertelność)?”. Jeśli jestem człowiekiem, który silnie utożsamia się ze swoimi przekonaniami, szukam sposobu na przetrwanie, bo nie chcę  stracić tego, co tak misternie od lat buduję. A czym to właściwie jest? Gromadzę wiedzę z książek, dlatego nie poznam niczego nowego – pełnego naczynia nie da się ponownie napełnić, jeśli się go najpierw nie opróżni. Umysł zatkany wiedzą pochodzącą z przeszłości, nie przyjmie tego, z czym zetknie się w „teraz”. Idąc dalej tym tropem, co miałoby być nieśmiertelne? To „ja”, które walczy o swoje przekonania, czyli właściwie o siebie i swój byt, ponieważ „ja”, jeśli już to zauważyliście, z tego się właśnie składa. Nasza osobowość to zlepek przekonań, być może wierzeń, przeświadczeń i innych tego typu, sumiennie gromadzonych przez lata. To nigdy nie wychodzi poza czas, operuje tylko w tym obszarze – przeszłości i przyszłości. Czy to „ja” w takim razie w ogóle może stać się nieśmiertelne? Dlaczego ludzie na siłę próbują osiągać nieśmietelność podążając za wytycznymi z książek, a więc za tym, co na zewnątrz, jednocześnie nie interesując się swoim wnętrzem? Na pewno wygodniej zmienia się obrazy wokół siebie, nie musząc nic ze sobą robić. Argumentuje się, że jest to za trudne i zbyt wiele wymaga, ale nikt nikomu nie każe mantrować, siedzieć w dziwnych pozycjach czy zasuwać do kościoła (swoją drogą od wieków to robimy i cała ludzkość jeszcze nie osiągnęła nieśmiertelności/prawdy/zbawienia, więc chyba nie tędy droga – albo wychodzimy z założenia, że miliony much nie mogą się mylić i robimy dalej to samo, waląc głową w mur). Wygląda więc na to, że nieśmiertelność jest nam potrzebna do zachowania nagromadzonych poglądów i przeświadczeń. Być może też ktoś będzie to zasłaniał „nieśmiertelnością ciała fizycznego”, ale nieśmiertelność, to nieśmiertelność, jeśli zaczniemy ją dzielić, to znak, że myślimy ulepem, bo tylko osobowość dzieli w oparciu o swoje przekonania. Pytanie brzmi, czy jesteśmy gotowi porzucić zgromadzoną wiedzę - nie tą techniczną, która pozwala nam np. bezpiecznie prowadzić auto, ale tą psychologiczną, aby zetknąć się z czymś zupełnie nowym, przykładowo nieśmietelnością?

420 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-06 09:47:54)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

To, o czym piszę, nie jest ani teorią ani praktyką – jest życiem. Czy obserwujecie swoje myśli, kiedy czytacie posty na tym forum? Czy zanim zaczniecie je czytać, zostawiacie wszystko, co wiecie o danej rzeczy „za progiem”, czy może czytacie je przez pryzmat swoich przekonań? A jeśli ktoś przykładowo ma przeświadczenie, że coś takiego jak nieśmiertelność, jest złem, to czy czytając to wszystko, co było tu pisane albo nawet wchodząc w dyskusję, zmieni zdanie? Jeśli nie odłoży przekonania na bok i nie przyjrzy się temu na nowo, będzie dalej tkwił w zbudowanej samemu dla siebie klatce. Gromadzenie wiedzy zdobytej z książek (autorytetów) na podstawie iluzji, czyli przekonań, z którymi żyjemy, tylko tą iluzję rozbudowuje, bo wszystko już na początku zostaje wykrzywione i na wejściu dostosowane do naszych poglądów, a więc nie jest prawdziwe, bo nie ma nic wspólnego z faktem. W tej sytuacji, jedynym co pozostaje, jest przyjrzenie się problemowi od nowa, bez przekonań i bez oceny, zobaczenie go takim, jakim jest. Jeśli zaczniemy go oceniać, zostanie zniekształcony i przestanie być faktem, a wtedy realna zmiana w nas nie będzie możliwa, może poza zamianą jednego obrazu na drugi, czyli zastąpieniem jednej iluzji drugą.

W tym wątku piszemy o nieśmiertelności. Ty piszesz o filozofii: sposobie dochodzenia do faktów, jak myśli wpływają na obserwację faktów itd. Rozumiem, że to istotne, tylko to jest trochę tak, że trzeba iść na jakiś kompromis, i zdecydować, w którym momencie chcesz coś osiągnąć. Jeśli zapadasz na jakąś poważną chorobę, to takie rozważania filozoficzne zostaną Ci gwałtownie przerwane, bo będziesz musiał zacząć szukać jakiegoś nie do końca sprawdzonego rozwiązania. Żaden fakt, także naukowy, nie jest do końca sprawdzony, a mimo to jakoś korzystasz z komputera zasilonego tajemniczą, także w dużym stopniu nie poznaną, energią elektryczną...
Tak więc Twoje pytania można by sprowadzić do następującego: po co korzystasz w ogóle z komputera? tongue Przecież nie wszystkie fakty związane z działaniem jego komponentów i elektryczności zostały poznane smile

JayFox napisał/a:

Wracając do samej nieśmiertelności – z tego, co zdążyliśmy tu do tej pory napisać wynika, że jest to  temat do samodzielnego odkrycia.

Są jeszcze metody alternatywne: poznawanie rzeczywistości (faktów) w sposób POZA-materialny. Niektórzy szamani, wizjonerzy, jasnowidze itp. otrzymywali informacje np. we śnie, w alternatywnych stanach umysłu itd.

JayFox napisał/a:

Jedno z moich pytań na początku brzmiało „do czego jest potrzebna (nieśmiertelność)?”. Jeśli jestem człowiekiem, który silnie utożsamia się ze swoimi przekonaniami, szukam sposobu na przetrwanie, bo nie chcę  stracić tego, co tak misternie od lat buduję. A czym to właściwie jest? Gromadzę wiedzę z książek, dlatego nie poznam niczego nowego – pełnego naczynia nie da się ponownie napełnić, jeśli się go najpierw nie opróżni.

Jeśli chcesz poznać moją opinię, to jest to frazes. Nauka to zbiór informacji, która buduje się na coraz to dalszych faktach. To prawda, że czasem niektóre fakty, a może raczej opinie o rzeczywistości, mogą blokować inne, mimo to, Ty również tak funkcjonujesz: najpierw jako dziecko poznawałeś świat dotyku, potem zacząłeś używać tego dotyku do przedmiotów, teraz to już jesteś całkiem niezłym mistrzem, potrafisz nawet wpisywać na klawiaturze całe zdania - tzn. tłumaczyć swoje myśli na to, co palce wstukują do komputera.

JayFox napisał/a:

Idąc dalej tym tropem, co miałoby być nieśmiertelne? To „ja”, które walczy o swoje przekonania, czyli właściwie o siebie i swój byt, ponieważ „ja”, jeśli już to zauważyliście, z tego się właśnie składa. Nasza osobowość to zlepek przekonań, być może wierzeń, przeświadczeń i innych tego typu, sumiennie gromadzonych przez lata.

Jeśli wierzysz w to, co napisałeś wyżej o tym, że pełnej szklanki nie da się zapełnić, to wygląda na to, że sam odpowiadasz sobie na pytanie: znasz już odpowiedzi na pytania typu czym jest osobowość smile Ja mam jednak inne zdanie na temat tego czym jest osobowość, tak nawiasem, tzn. nie jest to zlepek, ale raczej jest wrodzona od początku.
smile

Paradoksalnie, w chińskich sztukach alchemicznych, których celem właśnie była m.in. nieśmiertelność, mówią o tych naszych "ja", których jest więcej, ale celem jest dotarcie do tego pierwotnego, wrodzonego, oryginalnego "ja" (osobowości). Zasila ono psychikę i energetykę człowieka - a ta ostatnia zasila z kolei organizm fizyczny, tj. regeneruje go. Jeśli uda ci się to zrobić w wystarczająco doskonałym stopniu, twój organizm przestanie się degenerować, tzn. osiągniesz nieśmiertelność. Nie ma tu jednak wielkiej filozofii.

JayFox napisał/a:

To nigdy nie wychodzi poza czas, operuje tylko w tym obszarze – przeszłości i przyszłości. Czy to „ja” w takim razie w ogóle może stać się nieśmiertelne?

Tu piszemy o nieśmiertelności fizycznej.

JayFox napisał/a:

Dlaczego ludzie na siłę próbują osiągać nieśmietelność podążając za wytycznymi z książek, a więc za tym, co na zewnątrz, jednocześnie nie interesując się swoim wnętrzem?

Są również tacy, także wśród taoistów.

JayFox napisał/a:

Na pewno wygodniej zmienia się obrazy wokół siebie, nie musząc nic ze sobą robić. Argumentuje się, że jest to za trudne i zbyt wiele wymaga, ale nikt nikomu nie każe mantrować, siedzieć w dziwnych pozycjach czy zasuwać do kościoła (swoją drogą od wieków to robimy i cała ludzkość jeszcze nie osiągnęła nieśmiertelności/prawdy/zbawienia, więc chyba nie tędy droga – albo wychodzimy z założenia, że miliony much nie mogą się mylić i robimy dalej to samo, waląc głową w mur).

Też uważam, że nie tędy droga, to po pierwsze, po drugie, weź pod uwagę jeszcze fakt, że niektórzy mogą to robić źle, tak więc nie wynika z tego, że sama zasada jest błędna (ani że nie jest), a po trzecie nigdy nie warto iść za milionem much, trzeba zachować NIEZALEŻNY OSĄD. tongue

JayFox napisał/a:

Wygląda więc na to, że nieśmiertelność jest nam potrzebna do zachowania nagromadzonych poglądów i przeświadczeń.

Co zrobisz ze swoim życiem - trwającym parę dekad, paręset lat, może całą wieczność - to już twój wybór. smile Równie dobrze można by sparafrazować to zdanie w taki sposób: "Wygląda więc na to, że WCIELENIE jest nam potrzebne do zachowania nagromadzonych poglądów i przeświadczeń.".

JayFox, piszesz, że nie masz czasu, zastanawia mnie więc co starasz się osiągnąć takim podejściem, przy użyciu którego rozkminiasz jakieś detale? Jeśli to dla ciebie ważne, to może warto najpierw zastanowić się nad własnym życiem: na co  tak naprawdę tracisz ten czas, jednocześnie twierdząc, że trzeba podważać każdy fakt? wink Czy rozważałeś podważenie swoich własnych decyzji i czynności w życiu, które ci ten czas zabierają? tongue