To co pisałem o 18 tysiącach było podpuchą, jednym z tych absurdów, który ukryłem w książce, który długo czekał na odkrycie. Brawo! Zostało jeszcze trochę (nie licząc dotychczasowego braku trafnej odpowiedzi na pytanie, po co takie "drobnostki" ukryłem)... Hi, hi...
A teraz wyjaśnienia...
Dzieci na Saleinji nie są uwiązane do rodziców, jak na Ziemi, ale mogą się swobodnie przemieszczać z rodziny do rodziny, gdzie im lepiej się żyje i gdzie są szczęśliwsze. To normalne, że dzieci lgną do innych dzieci, a te do osób, które są dla dzieci najlepszymi opiekunami. I tak jedne rodziny stają się wielodzietne a inne bezdzietne. To naturalne zjawisko.
To, że na Saleinji istnieje prawo do potomstwa nie oznacza, że wszyscy z niego korzystają, a gdy korzystają nie oznacza to, że robią to natychmiast po uzyskaniu zdolności reprodukcyjnej - mają na to wiele setek lat życia.
"Jak udaje wam się zarządzać tyloma planetami mając tak małą liczebnie populację?"
Im bardziej rozwinięta jest technicznie i mentalnie cywilizacja, tym mniej osób jest potrzebnych do zarządzania. Nieważna jest ilość osób "na stanowiskach", ale ich zdolności i jakość wykonywanej pracy. Kluczem do efektywnego zarządzania jest prostota, przejrzystość działań, stabilność prawa, zdrowy rozsądek i narzędzia.
Kilka odpowiednio dobranych osób potrafi podjąć w godzinę mądrzejsze i lepsze decyzje niż tłum parlamentarzystów obradujących miesiącami. Im większa biurokracja i większy aparat decyzyjny - tym gorzej dla cywilizacji.