301 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-05-20 08:44:17)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jestem pewien, że prawie nikt nie wierzy w wiele rzeczy, które w niektórych wątkach są opisywane na tym forum. Małgosia kiedyś słusznie zauważyła, że osoby, które wiedzą, nie wchodzą na tego typu fora, może bardziej dla podtrzymania kontaktu. Mnie akurat wiele tematów tu interesuje i nie uważam, że wiem wystarczająco, dlatego w tematach, które pojawiły się na forum czasem coś napiszę ciekawego co się dowiedziałem. Z drugiej strony tzw. rozwój nigdy się nie kończy; ludzie mają wyobrażenie o takich osobach jak Budda czy Laozi, że posiedli oni potężną wiedzę czy możliwości i przestali poszukiwać - a jest dokładnie odwrotnie, po prostu wiedzieli, że od zwykłych ludzi niewiele się już dowiedzą. Należy pamiętać, że w tamtych czasach też źródeł pisanych prawie nie było - i były to głównie legendarne teksty takie jak Wedy czy Podręcznik Wewnętrznej Medycyny (zwanej także Alchemią, ale tłumacze chińskiego tego zwykle nie uwzględniają: wewnętrzna medycyna w oryginale to tak naprawdę źródło na temat wewnętrznych procesów człowieka - i to nie tych fizycznych, ale przede wszystkim energetycznych czyli neijing 内经, zaś metoda wewnętrzna jest tłumaczona jako alchemia to 內丹术 neidan shu) Żółtego Cesarza, która opisuje w pierwszym rozdziale ludzi nieśmiertelnych. Przykładem jest chociażby zrozumienie prawdziwej, wielowymiarowej natury człowieka, która wg. różnych starożytnych źródeł manifestuje się "szczeblami" w dół od duchowo-psychicznych po te najbardziej gęste, energię eteryczną (która jest celem działań akupunkturzysty) i ciała fizycznego - bo jest to klucz do zrozumienia wszystkich zdolności człowieka, w tym tych związanych z przedłużaniem życia na każdym poziomie, potencjalnie w nieskończoność.

Według wielu źródeł, w tym TCM, po ustaniu funkcjonowania ciała fizycznego przez jakiś czas jeszcze funkcjonuje ciało eteryczne, które staje się tzw. duchem / poltegeistem, ale które, z powodu braku pożywienia, również umiera czy zanika po jakimś czasie, i człowiek już bez ciała człowieka, czyli świadomość, przenosi się z powrotem o szczebel w górę - i ta świadomość może być bardzo słaba, czemu miały zaradzić różne działania np. buddystów czy taoistów czy innych ugrupowań tzw. "duchowych". Ta część przez Chińczyków jest nazywana P'o (egipski ekwiwalent to Ka, albo ciało eteryczne), która jest zasilana niższą energię Qi; jest ona "dzieckiem" Ziemi, tj. ziemskich, grawitacyjnych sił, które tą część utrzymują przy Ziemi. Druga część człowieka to Hun (egipski ekwiwalent to Ba, albo ciało astralne), i ma charakter psychiczny w odróżnieniu od gęstszej energii ciała P'o / Ka. Zwykły człowiek następnie "wędruje" do podświata, który jest odpowiednikiem greckiego Hadesu: świata ciemności, pod Ziemią, w odróżnieniu od wyższych krain bogów - a jeśli z kolei uda mu się wyjść poza to ograniczenie (o czym wspominał m.in. Castaneda), trafia do krainy bogów, tak jak np. Chińczycy czy inni ludzie mówili m.in. o Laozi.

302 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-05-20 09:28:42)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Jestem pewien, że prawie nikt nie wierzy w wiele rzeczy, które w niektórych wątkach są opisywane na tym forum.

Postęp to nie wiara w prawdy objawione, wymyślone przez kogoś, ale rzetelne sprawdzenie tego, co inni wymyślili. W przeciwnym wypadku jest to tylko zabawa informacjami, które jednym uchem wpuszczamy, a drugim wypuszczamy i nic z tego nie wynika. Np. na temat medycyny chińskiej powstało dużo dezinformacji, ja osobiście mam swoje zdanie, co jest skuteczne, a co niestety nie. To samo można powiedzieć o medycynie konwencjonalnej, są rzeczy, które szkodzą i to bardzo. Jak funkcjonuje ludzkie ciało najlepiej widać podczas wykonywania różnego rodzaju ćwiczeń fizycznych i jaki to ma później wpływ na psychikę.. Dla mnie kluczowym zdaniem zawsze było:

Człowiek za życia jest słaby i wiotki,
kiedy umrze, staje się twardy i mocny.
Rośliny za życia są słabe i miękkie,
kiedy umrą, usychają i więdną.
Dlatego też kto silny, podąża za śmiercią;
kto słaby, podąża za życiem.
Silnego żołnierza można pokonać,
twarde drewno można przeciąć.
Siła znaczy niewiele,
słabość - to dopiero coś!

Słabość = elastyczność, wiotkość, lekkość
Mocny = sztywny, skostniały

303

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Co do wiary to bardzo słuszna uwaga, ale trochę się czepiasz słówek jak zwykle smile To inaczej ujmę to zdanie: podejrzewam, że czytający takie wypowiedzi nie biorą pod uwagę nawet możliwości istnienia takich zjawisk, o których piszę. smile

304

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Nie biorą, bo żyją w poukładanym przez kogoś świecie iluzji i dobrze im z tym. Ale świat prędzej czy później zburzy te iluzje różnymi zdarzeniami i wymusi rozwój. Kto się nie dostosuje, ten nie przetrwa. Bo jedyna pewna rzecz na tym świecie to zmiana.

305 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-05-22 15:06:59)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Bo jedyna pewna rzecz na tym świecie to zmiana.

Tak twierdzi też chińska tradycyjna filozofia taoistyczna, co zresztą jest dobitnie przedstawione w I-Cing ("Księga zmian"), wykorzystywana zresztą jako źródło symbolicznych informacji nt. wszechświata przez alchemików taoistycznych. Jedynie stałe jest tao.

Propo symboli, nie chce mi się robić skanu, ale ciekawy jest egipski symbol oznaczający w szerszym kontekście "żyjących" - ludzi. Ten symbol składa się ze znaku oznaczającego życie, wspomnianego krzyża Ankh, oraz symbolu ludzi.

Krótko: egipskie znaki (hieroglify) nie są przypadkowe, podobnie jak zresztą najstarsze znaki chińskie - oba w późniejszych dynastiach i czasach uległy transformacjom, gubiąc swój pierwotny, symboliczny charakter. Każdy znak miał tam znaczenie symboliczne i był powiązany z innymi znakami.

Tak więc wyraz "żyjący" odnosił się do szerszego kontekstu - który można by nazwać kosmicznym lub kosmologicznym.

Istniały 3 sfery wg. tego systemu:
- sfera neczeru (bogów)
- sfera achu (błogosławionych zmarłych)
- sfera ankhu / anchu (żyjących)

Kluczowym elementem symbolu (czyli znaków) składających się na egipski wyraz "żyjących" jest symbol Ankh:

https://w7.pngwing.com/pngs/864/132/png-transparent-ankh-ancient-egypt-egyptian-computer-icons-symbol-miscellaneous-logo-cross-thumbnail.png

Trudno zrozumieć to bez rozumienia szerszego kontekstu, tj. mistycznej symboliki kryjącej się za starożytną wiedzą Egiptu, ale składający się z krzyża na dole (oznaczających materię lub Ziemię) oraz znaku koła (oznaczającego nieskończoność, lub wszechświat), wskazuje, na czym polega istota życia (sił życiowych), co szczegółowo dalej jest tłumaczone przez kolejne elementy egipskiej wiedzy nt. powiązań dot. zjawisk we wszechświecie i struktury wszechświata. A w skrócie polega ona na tym, że życiodajne siły kosmiczne (egip. Nut jako kosmos oraz Ra jako słońce), reprezentowane przez ww. koło, docierają do naszej atmosfery (Szu),  powodując ożywienie materii - krzyż w znaku Ankh. A celem alchemii, której źródło jest w starożytnym Egipcie, jest, jak już wspominałem, stałe gromadzenie tej energii życiowej - co oznacza przedłużanie życia (siły regeneracyjne, które odpowiednio aktywują cały organizm - każdą komórkę - by ją naprawiać, odnawiać i energetyzować). Innymi słowy, energia jest podstawą życia, materia zaś formą, a nie na odwrót. Bez tej podstawy nigdy nie uda się znaleźć sposobu na wydłużanie życia - oznacza to, że obecne, popularne rozwiązania naukowe, mające na celu wydłużanie życia, tkwią w błędnym rozumieniu tego, czym jest życie, i nie osiągną swojego celu. To samo dotyczy wszelkich materialnych "pigułek" czy innych rozwiązań bazujących wyłącznie na materii - nie z materii pochodzi życie.

Cytat dot. Ankh / Anch:

Stał się egipskim znakiem życia oraz symbolem i atrybutem wszystkich wiecznie żyjących bóstw. Obecnie wielu ludzi uważa, że w symbolice i wierzeniach starożytnego Egiptu, symbol ten miał dawać (poprzez emanowanie energii ze swego wnętrza) nieśmiertelność i wieczne zdrowie. Był też symbolem zjednania z bogami w zaświatach, dając tym samym wieczne i szczęśliwe życie. Posiadaczami „życia wiecznego” były bóstwa, które obdarzały nim śmiertelnych. (...) uważany był za potężny talizman chroniący posiadacza przed złymi siłami degeneracji i upadku. Interpretacja poszczególnych części tego symbolu mówi o wiecznym życiu (zaokrąglony koniec) oraz planie materialnym (krzyż poniżej). Dlatego też Anch utożsamiano również z rzeczami materialnymi takimi jak: woda (w Egipcie wierzono, że woda regeneruje życie), powietrze czy słońce. (...)Anch interpretowano też często jako słońce (okrąg lub pętla u góry) wschodzące nad Nilem (linie na dole).

We Wczesnym Okresie Dynastycznym Anch utożsamiano z Izydą oraz Ozyrysem. Jego wpływ widoczny jest również w następnych dynastiach. Anchy poszczególnych bóstw były łączone z ich mocami, i tak: anch boga Anubisa wiązany był z ochroną zmarłych, Sechmet oraz Hapiego z życiodajnymi wodami Nilu, a anch Amona z oddechem życia (bożym duchem). Przetrwał jako ikona posiadająca mistyczną potęgę. Uznawany za znak pierwszych chrześcijan wyznania koptyjskiego i do dziś uznawany za jeden z ich znaków.

Symbol Ankh jest kolejnym tropem, który po raz kolejny prowadzi do wniosku, że cywilizacja chińska i egipska mają jedno źródło, a być może ta pierwsza jest zbudowana na podstawie tej drugiej.

Podobne znaczenie i wygląd ma chiński znak wschodu słońca - poranka, krzyż na dole oraz słońce u góry składają się właśnie na ten znak. Wschód natomiast był znaczący w tradycji chińskiej: symbolizował oddech sił życiowych (qi) tzw. smoka, którego oczywiście również należy rozumieć symbolicznie jako kosmiczne zjawisko. To właśnie energia qi jest podstawą życia w taoistycznej kosmologii.

Jest jeszcze więcej ciekawych zbieżności starożytnych symboli z różnych tradycji, które mają najwyraźniej jedno pochodzenie: np. bardzo zbliżone podobieństwo astrologicznego znaku Wenus do Ankh (krzyż na dole, koło u góry) - w Egipcie będącej upersonifikowaną Izydą, czy też tradycyjny chiński znak słońca (kiedyś kółko z kropką lub kreską w środku, który obecnie we współczesnym j. chińskim przekształcił prostokąt z kreską) będący identyczny jak astrologiczny symbol słońca - j.w. podstawa sił życiowych na Ziemi.

306

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Mając przeczucie, poszperałem trochę w internecie i odkryłem, że moja intuicja dobrze mi podpowiedziała. Symbol Ankh jest symbolem pochodzącym z starożytnej Atlantydy (taka drobna ciekawostka).

307

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

ka-nu napisał/a:

Symbol Ankh jest symbolem pochodzącym z starożytnej Atlantydy (taka drobna ciekawostka).

Podejrzewam, że staroegipskie symbole mają jeszcze starsze źródła - w zasadzie pozaziemskie, podobnie jak sama cywilizacja Egiptu, co zresztą sami starożytni Egipcjanie sugerowali.

Ale istnieje odmiana tego krzyża, nazywana krzyżem atlantydzkim:

http://emeraldinnovations.co.uk/wp-content/uploads/2010/08/ac_brass.jpg

https://emeraldinnovations.co.uk/energy-devices/atlantean-cross

Co do starodawnych przekonań na temat rzeczywistości, w przeciwieństwie do obecnych dość naiwnych przekonań, nawet sprzecznych z aktualną nauką (fizyką kwantową dokładniej) uważa się, że wszystko, a tym samym ludzki organizm, ma przede wszystkim naturę fizyczną.

Starodawne przekonania i wiedza, w tym szamańska, mówią, że mają charakter energii - nazywanej czasami "duchami", "fantomami" itp.

Wg. niej organy ludzkie są jakby odrębnymi obiektami energetycznymi/duchowymi, a człowiek wcielając się w ciało fizyczne, dostraja się do tych energii. Te energie (organy) podlegają pewnym wpływom, ale większość osób nie tylko nie potrafi nimi zarządzać - ale od razu zakłada, że tymi energiami, które uważa się (oczywiście błędnie, o czym intelektualnie prawie każdy wie, ale podświadomie wierzy, że jest inaczej!) za niezmienne, trwałe obiekty czysto fizyczne.

Tym, co ma miejsce podczas inkarnowania jest dostosowywanie się jednych, "lżejszych", energii - poprzez zmianę stanu świadomości - do "cięższych", czyli ziemskich, materialnych.

Wydłużanie życia polega na współdziałaniu energii.

Szaman napisał/a:

Indianie Kuna z Panamy wierzą, że każda część ciała ma swojego ducha czy istotę, która symbolizuje funkcje danego organu.

Ponieważ człowiek w czasie życia fizycznego mocno utożsamia się z odczuciami fizycznymi i w ogóle fizycznością, trudno sobie wyobrazić, że może być w rzeczywistości energią-świadomością (umysłem), który może się rozszerzać (rozwijać). Ale ostatecznie na tym polega wszechświat, to podstawowe prawa: eksploracji i interakcji z różnymi energiami. O tym mówi szamanizm, ale szamani mogą wyrażać to, czego doświadczają, wyłącznie za pomocą symboli - czasem mniej a czasem bardziej trafnie.

Trudno to sobie wyobrazić komuś, kto nie pracował nigdy ze swoim umysłem w szerszym zakresie, nie pracował ze snami itp. Różne elementy umysłu, np. we śnie, występują tam za pomocą symboli i metafor. W ten sposób szaman poznaje wszechświat od zupełnie odmiennej strony - można powiedzieć, używając współczesnej terminologii, kwantowej. Uzdrawianie (czyli ww. regeneracja energetyczna) organizmu pacjenta szamana na tym polega: na wykorzystywaniu "magicznej", energetycznej strony rzeczywistości, do której można dostać się przy pomocy umysłu.

Szaman napisał/a:

Ratując duszę chorego, szaman (...) prowadzi pacjenta od jednej metafory do drugiej, albo inaczej: od jednego stanu świadomości do drugiego.

Zrozumienie tego, co naprawdę dzieje się w organizmie, co jest prawdziwą przyczyną tego, że funkcjonuje, co go napędza, i co sprawia, że świadomość potrafi w jednej sekundzie zniknąć z ciała (tzn. kiedy nagle umiera, a nie - powoli), jest oczywiście kluczowa...

308

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Osób, o których powszechnie mówi się, że osiągnęły wieczne życie na Ziemi i pojawiały się w różnych czasach historycznych, jest więcej, ale dla zainteresowanych podaję link do artykułu w nautilus o tych chyba najbardziej znanych, poniżej wyodrębnione najważniejsze fragmenty, ale trzeba pamiętać, że są to informacje od dziennikarzy-amatorów smile

https://nautilus.org.pl/artykuly,1518.html

W początkach XVII wieku objawiło się dziwne bractwo różokrzyża. Głosiło ono, że istnieje od początków ludzkości związek z prawiedzą tajemną m.in. starożytnego Egiptu. W niemieckim Kassel ukazała się książka zawierająca m.in. tajemnicze dziełko: Fama Fraternitatis (Głos Bractwa) i następne będące manifestami wiary różokrzyżowców. Z tekstów wynikało, że założyciel bractwa Christian Rosenkreutz (Chrześcijanin Róży Krzyża) podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej w XIV w., studiując w Damaszku, Egipcie i Fezie tajne księgi, zrozumiał istotę świata. Był to rodzaj objawienia i zrozumienia doskonałej formy makro i mikrokosmosu, w tym transfiguracji osobowości do nieśmiertelności. Po powrocie do Niemiec Christian utworzył stowarzyszenie trzech braci, którym w domu Ducha Świętego przekazał swą wiedzę, język magiczny, sztukę uzdrawiania ludzi. Po pewnym czasie Rosenkreutz wysłał ich w świat z tajną misją. Sześć reguł nakazywało wysłannikom m.in. dostosować się do kraju, w którym działali, używać pieczęci R.C., bezpłatnie uzdrawiać chorych, raz w roku wracać do siedziby Ducha Świętego, na 100 lat zachować w tajemnicy istnienie bractwa oraz wyznaczyć następców. Sam Rosenkreutz zdawał się być poza czasem, pomimo pozornej śmierci. Zgodnie z napisem nad kaplicą różokrzyżowego domu Ducha Świętego, dokładnie po 120 latach (od chwili jego śmierci), podczas przebudowy otwarto jego grobowiec. Wedle tekstu Famy przy kolistym ołtarzu znaleziono nietknięte zwłoki całkowicie pozbawione oznak rozkładu. Założyciel bractwa różokrzyża trzymał pergaminową księgą w dłoni. Wokół narysowane były symbole i tajemnicze figury.Wedle tejże księgi Rosenkreutz, zwany przez Różokrzyżowców Ojcem, miał poznać sekrety Nieba, Ziemi, Ludzkości, stając się strażnikiem królewskiego skarbu Arabii i Afryki, budowniczym miniaturowego modelu kosmosu oraz profetykiem (wieszczem i jasnowidzem), który zapisał wszelkie wydarzenia, w tym przyszłe. Księga w końcowym zdaniu przyrównywała zasługi Ojca Rosenkreutza do ziarna zasianego w sercu Jezusa. Dowiedziawszy się tych prawd, bracia zamknęli grobowiec i znów rozproszyli się po świecie. Dość skomplikowana doktryna różanego krzyża zakładała przemianę ludzi w istoty nieśmiertelne.

Marzenia o nieśmiertelności uosabiają najwyraźniej postacie XVIII-wiecznych hrabiów: Alessandro Cagliostra (Józef Balsamo) i Saint Germaina. Hrabia Cagliostro podawał się za urodzonego w dwa wieki po potopie i zapewniał, że wie, jak dożyć 5557 lat. Recepta przetrwała, kuracja ma trwać tylko 40 dni. Nie bierzemy odpowiedzialności za skutek, skoro sam Józef Balsamo zmarł w więzieniu jako szarlatan. Natomiast Saint Germain na dworze Ludwika XV w przytomności pani Pompadour, księżnych, markiz, kawalerów twierdził, że rozmawiał z Mojżeszem. Że w Niniwie przebywał na dworze króla asyryjskiego Sardanapala w IX w. p.n.e. i że cudem wydostał się z oblężonej Niniwy, podczas gdy Sardanapal wraz z pałacem spalił się. Saint Germain opowiadał o tych zdarzeniach tak sugestywnie i pewnie, jakby był ich uczestnikiem; mówił na przykład o osobistościach sprzed 2000 i więcej lat! Ale także o bliższych czasach: o królowej Marii Stuart, o Małgorzacie de Valois, o nocy św.Bartłomieja w 1573 r. Współcześni twierdzili, że nie złapano go nigdy na kłamstwie a były to czasy sceptycznego Rozumu! Szkopuł w tym, że nie wiemy, kiedy i gdzie ów tajemniczy hrabia się urodził, w jaki sposób znalazł się w Londynie, a potem w Wiedniu na dworze cesarza i w Paryżu na dworze Ludwika XV. Ponoć przewidział rewolucję 1789 r., ścięcie Marii Antoniny i epokę napoleońską, po czym znikł. Madame Adhemar zobaczyła nieoczekiwanie hrabiego 16 października 1793 r., gdy ścięta głowa królowej toczyła się do kosza; według jej relacji nie postarzał się nawet w najdrobniejszym stopniu

W Stanach Zjednoczonych Leonard Orr dowodził, że śmierć jest bezużytecznym przyzwyczajeniem, złym nawykiem. Podróżnik i badacz, odmładzający się bezustannie od 1961 r., podczas wędrówek po Indiach odnalazł ponoć joginów żyjących co najmniej 300 lat; niektórzy przyznawali się nawet do wieku 2 tys. lat! Jednakże długowieczność, a może i nieśmiertelność wymagają wielu poświęceń: jogini izolują się od wibracji śmierci wydzielanych ponoć przez ludzkie ciała, żyją na odludziu, w jaskiniach. Leonard Orr zalecał więc tzw. rebirthing, tworząc w 1974 r. Ruch Świadomego, Energetyzującego Oddychania i uwolnienie się od wszelkich urazów, jakich nie szczędzi nam dzieciństwo i życie.

Jego przekonania pokrywają się ze słowami tajemniczych osobników Charlesa P. Browna, Bernadeane Sittser i Jamesa R. Strolea, którzy zapewniają na mityngach i w książce wydanej w 1990 r., że „Każdy może żyć wiecznie”. Sami mają być tego dowodem. Kluczem do nieśmiertelności wedle CBJ, czyli nowych nieśmiertelnych, ma być uznanie boskości za własną, gdyż Bóg dał nam cielesną nieśmiertelność. W rzeczywistości nie ma żadnego życia poza ciałem; sądzi nieśmiertelna Bernadeane. Inne wymiary, zaświaty, tak naprawdę w ogóle nie istnieją. Są jedynie tworem myślącego ciała... Kiedy człowiek zbudzi się ku fizycznej nieśmiertelności, nie chce już żadnego innego życia. Aby jednak podtrzymać wymianę międzykomórkową, gwarantującą nieśmiertelność, potrzebna jest organizacja wieczystych i taką CBJ stworzyli: Eternal Flame Foundation, Fundacja Wiecznego Płomienia w Scottsdale w Arizonie, która działa w najlepsze do dzisiaj.

Warto przy tej okazji wspomnieć o książce „Mag z Jawy” Kosta Danaosa, o której wiele razy wspominaliśmy i która zrobiła na nas ogromne wrażenie. Jest tam opis mistrzów chińskiej tajemnej szkoły Mo-pai, którzy opierają się na posługiwaniu się energią jin i jang na drodze praktyki medytacyjnej zwanej neikungiem. Owi mistrzowie osiągali kolejne poziomy doskonałości, których w sumie jest 74. Z każdym poziomem ich moc ulega podwojeniu, co oznacza, że osoby powyżej 40-tego poziomu mają moc znaną tylko superbohaterom z filmów S-F! Dlaczego o tym piszemy? Efektem ubocznym owej gigantycznej mocy jest zatrzymanie procesów starzenia, gdyż neikung pozwala na całkowite panowanie nad materią. Główny bohater książki „Mag z Jawy” John Chang nie kryje, że wielu mistrzów chińskich zdecydowało się na nieśmiertelność, co oznacza, że w Chinach żyje kilka osób, których wiek przekracza kilkaset lat i więcej. Akurat słów Johna Changa nie można bagatelizować, gdyż pokazywane przez niego umiejętności (bilokacja, lewitacja, zapalanie swoją mocą przedmiotów i wiele innych) świadczą o tym, że w jego przekazie może być prawda.

309

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Fundacja Nautilus nie jest źródłem wiarygodnej informacji, to co piszą o duchowości to globalistyczne bzdury. John Chang to akurat słaby przykład na długowieczność, nie pożył zbyt długo -85 lat to żaden sukces. smile

310 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-06-20 09:42:54)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

To prawda. Dodam, że nic nie jest tutaj wiarygodnym źródłem informacji. smile Trzeba szerzej spojrzeć na temat.

Jest więcej przykładów osób, które twierdziły, że znalazły klucz do nieśmiertelności, mam wrażenie że niektóre takie osoby mogą być celowo nagłaśniane i podstawiane, trochę na zasadzie sekt smile Obserwując to, co robią w mediach, jetem niemal pewien, że tak jest: sztucznie tworzy się wokół niektórych osób kontrowersje i reklamuje jako odszczepieńców, tak było także z niektórymi guru w Chinach. Nie znaczy to, że jesteśmy z góry skazani na porażkę w tym niewolniczym systemie - przy takich założeniach 10.000 ani 100.000 lat nowych er nie wystarczy, by ktoś mógł osiągnąć cokolwiek niż codziennie żyć za miskę ryżu. wink
Nie liczyłbym na sukces w żadnej dziedzinie, która nie jest powszechnie popularyzowana, bez własnego wkładu. I myślę, że w zależności od forumowicza, to właśnie starają się robić osoby wchodzące na takie fora: wychodzić poza obowiązującą "normę", każdy wg. własnych preferencji i w zakresie, który uważa za słuszny.

Dodam jeszcze, że 99% się łatwo wykrusza, zostając ostatecznie kimś w rodzaju spacyfikowanej psychologicznie, "ucywilizowanej" wersji domowego ezoteryka, który sobie powróży z kart tarota, zapali parę świeczek, pomodli się do buddy, postosuje parę afirmacji, i pomedytuje na temat spraw bieżących, i czasem wrzuci do sieci wideo by postraszyć rządzących że zaświaty się za nich zabiorą jeśli dalej będą takie akcje robić (tymczasem te zaświaty od tysięcy lat utrzymują taką sytuację na Ziemi, podobnie jak dzisiaj było 2000 lat temu kiedy miała nadejść wspaniała epoka Ryb) do tego się to sprowadzi - bo życie (czyli umysł) takiej osoby będzie zajmowało niż to, czego uczą w szkołach. By dotrzeć do naprawdę istotnych informacji, rzeczywiście trzeba iść inną drogą. Ukrycie się w jaskini jednak też wiele pomoże.

311 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-06-20 10:37:42)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ja mam niedobre doświadczenia z rodzimymi ezoterykami, za bardzo pachną komercją, a za mało umieją. Powiedziałabym nawet, że bardziej szkodzą jak pomagają. Robert Bernatowicz też się do nich zalicza, globaliści kupili go za posadę w Polsacie i opowiada globalistyczne bajki na swojej stronie. Na Nautilusie jest niestety cenzura, to co wpisujesz przechodzi przez redaktora naczelnego i jest później oceniane. Według mnie środowiska ufologów są ukierunkowywane przez służby specjalne, co widać, słychać i czuć.

Jeśli chodzi o wydłużanie swojej egzystencji, to nie trzeba wyjeżdżać do Indii czy Chin, aby posiąść wiedzę i umiejętności jak tego dokonać. Ci co doszli do takich rezultatów byli po prostu bardziej dociekliwi od innych i odpowiedzieli sobie prawidłowo na pytania, jakie trzeba sobie postawić na początku. Wszystko sprowadza się do prostych rozwiązań.

312 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-06-20 10:56:00)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Tematem ufo w ogóle się nie zajmuję, wg. mnie szkoda czasu na tego typu tematy... Podstawą istnienia naszego świata są wpływy niefizyczne, które organizują tu rzeczywistość, i na temat których przeciętny człowiek nie ma mieć żadnego pojęcia, być ateistą, a jeśli nie to religijnym człowiekiem wierzącym w bogów lub shierarchizowaną wersję jakiegoś kultu jak np. buddystyczne i taoistyczne klasztory, ściśle kontrolowane. W ostateczności jeśli nawet przez to sito przejdzie, to kolejną alternatywą są sekty, ezoteryczne ruchy itp. Widać tu jednak pewien schemat: człowiek ostatecznie poddaje się, i stwierdza "przecież w coś muszę wierzyć, komuś muszę ufać" itp. Ale ten ktoś również mógł dojść do takiego samego wniosku, i robi się cały łańcuch przyczynowo-skutkowy. A tymczasem cokolwiek osiągają tylko ci, którzy dziają poza systemem: dlatego ciężko będzie o kolejnego Alberta Einsteina, który pracował jako urzędnik i odkrywał swoje teorie podchodząc do sprawy niewkonwencjonalnie. To co jest istotne, to to, że należy patrzeć co się naprawdę dzieje, sceptycyzm oczywiście tak jak sugerujesz też jest bardzo ważny. Na pewno możemy stwierdzić, że nasza rzeczywistość ma tworzyć iluzję tego, że wszystko jest ok, i większość ludzi jest tak zaprogramowana, by ją utrzymywać. Nie należy się sugerować innymi ludźmi w żadnym wypadku, kilkadziesiąt wiosen to naprawdę tyle co nic. Życie fizyczne i geny zostały zaprojektowane.
Są różne ezoteryczne teorie dot. tego, dlaczego rodzimy się bez pamięci: jedna z nich mówi o tym, że "mamy" tylko na chwilę tutaj się rodzić, a potem z nowu na chwilę powrócić i tak w kółko, aż osiągniemy "coś" wielkiego. tongue Osobiście bym nie klasyfikował tak rzeczywistości: życie fizyczne czy nie, jest to nadal życie, materia istnieje tak samo jak reszta innych form energii. Myślę, że warto jednak nie sugerować się powszechnymi, obiegowymi informacjami nt. karmy, reinkarnacji, grzechu pierworodnego - wszystko to ma utrzymywać człowieka w pewnym systemie myślowym że "musi" jakąś karę odpracować, dlatego jego życie "ma" być takie jakie jest. Zgodziłbym się z teorią, że życie większości ludzi tak naprawdę kończy się po 20 roku życia, wtedy są już wtłoczeni w system - przede wszystkim myślowy. Uważają, że mają już pojęcie o tym, co się dzieje, mają własne opinie, uprzednio bezwiednie przyjęte w sprytnym sugestywnym systemie manipulacji. smile
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że plan dotyczący manipulowania ludzkością ma tysiące lat, system edukacyjny, podręczniki, wiele książek pisanych przez sławy, oraz media zostały stworzone w tym celu. Powtarzam to samo, bo wg. mnie nie ma się co łudzić, że system jest nastawiony na pomoc, przeciwnie, system jest tak zaprojektowany, by życie rodzinne i praca zajmowały całe życie człowiekowi, i na koniec po zaledwie kilkudziesięciu wiosnach poszedł na emeryturę na której nic mu się już nie chce i myśli o miejscu na cmentarzu, a niektórzy nawet dużo wcześniej, z moich obserwacji smile

313 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-06-20 15:24:39)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że plan dotyczący manipulowania ludzkością ma tysiące lat, system edukacyjny, podręczniki, wiele książek pisanych przez sławy, oraz media zostały stworzone w tym celu.

Są tacy, co nie dadzą się zmanipulować, bo głowa służy im nie tylko jako wieszak na czapkę. smile Każdy system można obejść lub oszukać. Ale aby to robić, trzeba stworzyć swój własny. Można też żyć poza systemem, ale trzeba ograniczyć swoje potrzeby do minimum, dlatego nie jest to droga dla każdego...
Można też rozwalić istniejący system tak, żeby kamień na kamieniu po nim nie pozostał. Ale na jego miejscu trzeba wtedy zbudować nowy, który nie będzie kopią starego, tylko czymś zupełnie innym. Rozwiązań jest wiele, pytaniem zasadniczym jest kto do tego już dojrzał? Na razie niewielu (większość siedzi w starym systemie i palcem nie kiwnie) więc dyskusja jest bezprzedmiotowa...

314

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Dodałbym jeszcze jedną rzecz: żadna ze znanych mi ludzi, którzy byli uznawani za takich, którzy osiągnęli wieczne lub bardzo długie życie, nie była skłonna do tego, by się tym chwalić. Ten system też nie został zmieniony przez żadną z osób w jakiś spektakularny sposób - myślę, że ci, którzy faktycznie coś chcą zmieniać, działają w zaciszu, które im służy. Przyznam, że też wybrałbym taką opcję na ich miejscu, zresztą zrobiłem to w dużej mierze, o wielu rzeczach i doświadczeniach nie chcę pisać/mówić w publicznych miejscach...

malgosia.wl napisał/a:

Każdy system można obejść lub oszukać. Ale aby to robić, trzeba stworzyć swój własny. Można też żyć poza systemem, ale trzeba ograniczyć swoje potrzeby do minimum, dlatego nie jest to droga dla każdego...
Można też rozwalić istniejący system tak, żeby kamień na kamieniu po nim nie pozostał. Ale na jego miejscu trzeba wtedy zbudować nowy, który nie będzie kopią starego, tylko czymś zupełnie innym.

Wydaje mi się, że nie da się rozwalić tego systemu, tzn. naiwnie jest wierzyć, że da się to zrobić. Ten system będzie dalej funkcjonował, jego podstawą są siły kosmiczne o których nie mamy pojęcia (i celowo mamy nie mieć, nawet po fizycznej śmierci będziemy w niego uwikłani - chyba, że... patrz dalej) a miliardy wcieleń nadal będą się tu wcielać. Castaneda sugerował wyjść poza system indywidualnie, a nie oglądać się na masy. Uważam, że każdy, kto będzie miał długie życie, będzie i tak pod obserwacją.

Jeszcze raz to podkreślę: wpływ i możliwości istot niefizycznych są ogromne na Ziemię, i praktycznie cała historia jest ściśle kontrolowana. Mam podejrzenia, że nawet ci, którzy tworzą nam epidemie, inflacje itd. są pod ich bardzo silnym wpływem. Punktem odniesienia dla naszej fizycznej - czyli energetycznej, która ma tworzyć iluzję stałej materii - rzeczywistości jest rozszerzona jej wersja o tzw. wyższe częstotliwości: energii i umysłu.

To z kolei stwarza kontekst do tego jak wygląda biologiczne życie w materii. Ostatecznie to umysł steruje materią, i dzięki odpowiedniemu podejściu można na niego oczywiście wpływać - to starali się osiągnąć pewnymi metodami m.in. alchemicy; są naukowcy, niektórych cytowałem, którzy próbują podobny cel osiągnąć idać odmienną drogą, zaczynając od końca, czyli od strony zrozumienia fizycznych organów - ale ostatecznie i tak się muszą natknać, jeśli chcą zrozumieć życie, na energię, która zasila organizm ludzki, łącznie z układem nerwowym, który jest zależyn od tzw. prany w powietrzu - docierającej z kosmosu na Ziemię. Taoiści, Egipscy kapłani itd. o tym mówili. Dzisiaj wiele z tych informacji jest celowo przeinaczanych, wszelkie podania i legendy od razu trafiają do szufladki "bajeczki" - i jak widać skutecznie to robią. W każdym razie trzeba zacząć od tego, jak energia i umysł łączy się i wpływa na materię. Jeśli ktoś uważa, że umysł (w jego szerokim zrozumieniu) nie przeżywa śmierci fizycznej, co jest właśnie najważniejszym punktem wyjścia w przypadku nieśmiertelności, to taki pogląd ateistyczno-materialistyczny prowadzi do szeregu kolejnych pytań, które ostatecznie dyskredytują go. Trzeba zatem postawić sprawę inaczej: w jaki sposób energia żyje? To prowadzi do odpowiedzi w jaki sposób energia fizyczna żyje.

315 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-06-21 10:01:45)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Wydaje mi się, że nie da się rozwalić tego systemu, tzn. naiwnie jest wierzyć, że da się to zrobić.

Każdy się da rozwalić, bo każdy ma swoje słabe punkty, ten obecny też. Wystarczy wykorzystać wiedzę o słabych punktach obecnego systemu, tak prowadzi się walkę, wykorzystuje się słabe punkty tego, z ktorym walczymy. Nie ma w przyrodzie obiektu, który nie miałby słabych punktów, tak skonstruowany jest ten świat.
To energia, która przepływa przez ciało, niweluje wpływy kosmiczne na naszą egzystencję. Jeśli utrzymujemy ją na odpowiednim poziomie, złe energie nie mają do nas dostępu. Tak to mniej więcej działa. Stajemy się niewidoczni. Najbardziej podatni są Ci, którzy nie dbają o swoją energię i bezmyślnie ją trwonią na głupoty (patrz większość społeczeństwa, bez względu na wiek, płeć czy stan majątkowy).

316

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Co jakiś czas powstaje na świecie rewolucja. Wydaje mi się, że wkrótce nadejdzie szereg kolejnych - nieoczekiwanych jak zwykle - rewolucji. Wskazują na to m.in. coraz bardziej posunięte badania naukowe, a zwłaszcza te na granicy nauki. Widzę, że społeczeństwo powoli coraz bardziej idzie w kierunku marzeń na temat wydłużania życia, a naukowcy, filozofowie, a zwłaszcza krąg medyczny, dużo czasu poświęcają temu zagadnieniu.

Podejrzewam jednak, że temat pójdzie dwoma przeciwnymi torami: większa część wybierze standardowo łatwą drogę - pójdzie do "specjalistów", zapłaci odpowiednią sumkę i powie: zajmijcie się wydłużaniem mojego życia za mnie, a ja będę sobie żył(a) dalej tak jak wcześniej; druga grupa to ci, którzy mają większą ambicję i są bardziej samodzielni. W każdym razie wszystko idzie w tym kierunku.

317 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-09-27 09:01:01)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jak widać Ci, którzy trzymają władzę nie mają pojęcia o nieśmiertelności -dobrym przykładem jest królowa angielska, mimo że przeżyła więcej niż przeciętny obywatel, to nie przekroczyła 100 lat. Tyle potrafi obecna medycyna i technologia, a to niestety bardzo niewiele. Dlatego że droga, która tam prowadzi jest wyboista i dość zawiła -trzeba ją przebyć samodzielnie, a nie na plecach Pana Doktora. Trzeba odpowiedzieć prawidłowo na wiele pytań i doświadczyć ich osobiście, wtedy nie zejdziemy na manowce. Czy ktoś osiągnie nieśmiertelność? Według mnie nie, bo nasz wątek nikogo nie interesuje, z wyjątkiem dwóch osób w populacji 38-milionowej. To jest statystyka, która pokazuje skalę problemu, starym się nie dziwię, ale młodzi dają ciała w całym spektrum. Nie interesuje ich jakość ich własnego życia i to ile się nim będą cieszyć (w dobie przymusowych szczepionek czy w ogóle się nim będą cieszyć).
Wiedza ezoteryczna też nie tłumaczy zjawiska, dotyka co prawda niektórych kwestii, ale nie wynika z tego wprost co od czego zależy i w jakich proporcjach.
Wiedza o sztukach walki też nie tłumaczy tego szczegółowo, dopiero po przeanalizowaniu ćwiczeń widać wyraźnie jakie były korzenie tej wiedzy i to zarówno w systemach południowych jak i północnych, zewnętrznych jak i wewnętrznych.
Przedłużenie życia to przede wszystkim zmiana nawyków, na takie, które tam prowadzą, więc teza o korzystaniu ze specjalistów jest z założenia fałszywa.
Każdy powinien sam stać się SPECJALISTĄ SWOJEJ WŁASNEJ EGZYSTENCJI. Dróg na skróty niestety nie ma...

318 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-09-28 08:09:02)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Każdy powinien sam stać się SPECJALISTĄ SWOJEJ WŁASNEJ EGZYSTENCJI. Dróg na skróty niestety nie ma...

Też tak uważam, należy brać odpowiedzialność za siebie. Akurat oficjeli-marionetek bym się nie trzymał. Moim zdaniem to, co widzimy - a raczej to, co się nam pokazuje - znów odniosę się tu do Władcy Pierścieni, w którym były na wzór dzisiejszych telewizorów dla mas, kryształy, które przekazywały "jedyną słuszną" wizję władcy ciemności - jest wyłącznie propagandą. Ludzie, którzy żyją w prymitywnych warunkach, mimo, że są ignorantami cywilizacyjnymi, mają często szersze spojrzenie na to jak wygląda świat - bo nie są tak manipulowani codziennie "newsami". Takie postaci na świeczniku, jak prezydenci czy królowe - nawet gdyby rzeczywiście żyły znacznie dłużej (bo nie dam sobie ręki uciąć, że ci ludzie umierają wtedy, kiedy nam się pokazuje ich pogrzeby), to taka informacja nie może się przedostać do mas. Inaczej cały system by runął. Widać zatem wyraźnie, że w interesie władzy jest, by ludzie nie żyli za długo.

Z tego względu nie trzymałbym się oficjalnie dostępnych informacji na temat tego co jest tak naprawdę możliwe. Wszystko wskazuje na to - m.in. to, co pisałem w tym wątku i jakie informacje przedstawiłem - że nie będziemy musieli długo czekać na częściowe ziszczenie się kolejnego marzenia ludzkości o wydłużaniu życia - prawdopodobnie pierwsze rozwiązania od strony medyczno-naukowej będą dostępne jeszcze w tym stuleciu. Natomiast osobna kwestia to to co piszesz: nie czekałbym na świat nauki - jak to mawia pewien tajwańskiego pochodzenia amerykański taoista - żeby powiedzieli nam co jest możliwe, a co - jeszcze - nie. smile Jeszcze jedno: po działaniach korporacji, rządów, zmian w prawie itd. wyraźnie widać, że medycyna i zdrowie są głównym tematem ich zainteresowań. Z pewnością nie bez powodu - właśnie ten obszar, a także powiązane (w tym żywności) - chcą kontrolować. Innymi słowy, wszystko, co się odnosi do ciała fizycznego, Z tego powodu nie oczekiwałbym, że jakakolwiek informacja z niezależnych kręgów zajmujących się szeroko pojętym zdrowiem, a nawet biologią, wyjdzie na jaw, i będzie jedynie publicznie wyszydzana i ośmieszana, jak to było z wieloma naukowcami, którzy szukają rozwiązań poza ściśle kontrolowanym, akademickim światkiem, które produkuje inteligentnych, posłusznych, ale w rzeczywistości ciemnych podtrzymywaczy "prawdy". wink

319

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Taoiści koncentrowali się na tzw. dolnym tan t'ien, o czym już wspominałem - jest to energetyczne centrum w dolnej części brzucha, jako centrum źródła energii fizycznej (biologicznej) dla organizmu. Oczywiście powiązana z taoizmem medycyna chińska za podstawę swoich praktyk również utrzymuje tą teorię. Najnowsze badania na mikroflorze jelit są zbieżne z tymi obserwacjami, choć koncentrują się jak zwykle w przypadku nauki raczej na efektach niż przyczenie:

Mieszanka bakterii w naszych jelitach naprawdę ma znaczenie i jej zmiana - czy to przez dietę, czy przeszczep kału - może przynieść wiele korzyści zdrowotnych.

Badania wykazały, że przeszczepienie starym myszom mikrobów z kału młodych myszy odwraca kluczowe oznaki starzenia się w jelitach, oczach i mózgach starszych zwierząt.

Eksperymenty wykazały, że działa to również w drugą stronę - przeniesienie mikrobów z kału starszych myszy do młodszych myszy spowodowało, że u młodszych zwierząt pojawiły się oznaki starzenia, w tym zwiększony stan zapalny w mózgu i zmniejszenie ilości kluczowego białka do prawidłowego widzenia.

"Przetestowaliśmy hipotezę mówiącą, że manipulowanie mikrobiomem jelitowym wpływa na rozwój głównych chorób towarzyszących starzeniu się"

Jest też inne pytanie, które już sugerowałem, i które warto sobie zadać: dlaczego ludzkie życie zostało zaprojektowane na ok. 70-80 lat (pomijając to, co nazywa się oficjalnie przedwczesną śmiercią) - dlaczego nie na 20? 30? 150? 300? 3000?

Ta wartość wydaje się równie arbitralna, jak prawie wszystko, czego w tak krótkim życiu jest w stanie dowiedzieć się przeciętny obywatel tej planety tongue

320 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-10-19 09:19:51)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Jest też inne pytanie, które już sugerowałem, i które warto sobie zadać: dlaczego ludzkie życie zostało zaprojektowane na ok. 70-80 lat (pomijając to, co nazywa się oficjalnie przedwczesną śmiercią) - dlaczego nie na 20? 30? 150? 300? 3000?

Szesnaste prawo kreacji mówi o tym:
16. Wszelkie formy życia osiągają wiek odpowiedni do stopnia rozwoju umysłowego

Antares napisał/a:

Taoiści koncentrowali się na tzw. dolnym tan t'ien, o czym już wspominałem - jest to energetyczne centrum w dolnej części brzucha, jako centrum źródła energii fizycznej (biologicznej) dla organizmu. Oczywiście powiązana z taoizmem medycyna chińska za podstawę swoich praktyk również utrzymuje tą teorię.

Taoiści byli otyli, mieli wielkie brzuchy i krótkie kończyny, więc opracowane przez nich systemy są dobre dla osób z takimi cechami. Teorie oparte na środku ciężkości ciała człowieka (tan t'ien) są skuteczne tylko w określonych okolicznościach, buddyści doskonale o tym wiedzieli i opracowali swój własny system, o zgoła innych założeniach.

321

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Taoiści byli otyli, mieli wielkie brzuchy i krótkie kończyny, więc opracowane przez nich systemy są dobre dla osób z takimi cechami. Teorie oparte na środku ciężkości ciała człowieka (tan t'ien) są skuteczne tylko w określonych okolicznościach, buddyści doskonale o tym wiedzieli i opracowali swój własny system, o zgoła innych założeniach.

Po za tym taoiści byli przygłupawi, kulawi, brzydcy, mieli jedno oko i śmiedzieli smile Buddyści natomiast byli objawem piękna ostatecznego, mądrości, używali najlepszych w tamtych czasach kosmetyków i byli oczytani smile

Tan t'ien to ogólny termin, który odnosi się do ośrodków energetycznych, które były umieszczone w kilku miejscach - te główne ośrodki. Buddyści, konfucjaniści i taoiści zetknęli się ze sobą w pewnym okresie historii i po wymianie uwag stworzyli ostatecznie wspólny system - a to, w co wierzą przeciętni Chińczycy, to mieszanka wszystkich trzech: buddyzmu, konfucjanizmu i rdzennego dla Chin taoizmu, a ten ostatni jest jednocześnie pewną mieszanką dwóch kolejnych prasystemów - pierwotnej wiedzy abstrakcyjnej, której najbardziej znanym elementem są kosmiczne pierwastki yin i yang, oraz praktyk magiczno-szamanistycznych.

Osiąganie wieku wyższego niż ten, który większość pospólstwa osiągała, było powszechnie znane przed naszą erą. Można tak wywnioskować nie tylko z ksiąg medycznych z Azji (Chin, Indii, Tybetu - przede wszystkim, jeśli chodzi o te oficjalnie zaakceptowane przez akademickie kręgi źródła, że o pozostałych nie wspomnę), ale także z innych kręgów cywilizacyjnych: od Egiptu po Amerykę Południową i Środkową, od Afryki po Skandynawię.

322 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-10-27 10:50:32)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Po za tym taoiści byli przygłupawi, kulawi, brzydcy, mieli jedno oko i śmiedzieli . Buddyści natomiast byli objawem piękna ostatecznego, mądrości, używali najlepszych w tamtych czasach kosmetyków i byli oczytani

Takie są wizerunki taoistów na starych rycinach, przedstawiających ich wygląd. Zapomniełeś jeszcze dodać, że ciągnęli gorzałę przy byle okazji (ośmiu pijanych nieśmiertelnych). smile
Swoją drogą Bodhidharma (twórca buddyzmu) też wygląda jak leśny dziadek, widocznie takie były wtedy kanony urody i nie ma co przeżywać. Nie piszę tego złośliwie, tylko stwierdzam fakty. Życie w górach daleko od cywilizacji to istny survival, Ty i ja nie przeżylibyśmy tygodnia w takich warunkach. Więc jeśli te historyjki mają być prawdziwe, odpowiedz sobie najpierw na pytanie -jak można spędzić większość życia z dala od cywilizacji, z technologią jaka była wtedy dostępna (ogień plus zimna woda ze strumienia, brak jedzenia zimą, niskie temperatury)?

Antares napisał/a:

Tan t'ien to ogólny termin, który odnosi się do ośrodków energetycznych, które były umieszczone w kilku miejscach - te główne ośrodki. Buddyści, konfucjaniści i taoiści zetknęli się ze sobą w pewnym okresie historii i po wymianie uwag stworzyli ostatecznie wspólny system - a to, w co wierzą przeciętni Chińczycy, to mieszanka wszystkich trzech: buddyzmu, konfucjanizmu i rdzennego dla Chin taoizmu, a ten ostatni jest jednocześnie pewną mieszanką dwóch kolejnych prasystemów - pierwotnej wiedzy abstrakcyjnej, której najbardziej znanym elementem są kosmiczne pierwastki yin i yang, oraz praktyk magiczno-szamanistycznych.

Nie lubię pojęcia ogólnych terminów, bo nic one nie znaczą. Dopiero jak się zdefiniuje czym coś jest, a czym nie jest ma wartość użytkową. Ośrodkami, w których powstawała ta wiedza były klasztory -nie tylko Shaolin i WuDang, był też klasztor z Emei, który był próbą syntezy dwóch pierwszych i wiele innych nie wymienionych z nazwy. Nie wiemy jak ta wiedza ewaluowała, możemy się tylko domyślać, bo większość dokumentów historycznych została zniszczona podczas rewolucji kulturalnej w Chinach. To co dotrwało to niewielki fragment dawnej wiedzy, więc wszystko trzeba odkryć i sprawdzić tak na prawdę na nowo. Dużo wspólnego z tymi systemami jest w hinduskiej Jodze. Przestrzegam przed ślepym przyjmowaniem dawnej wiedzy jako prawd objawionych, bo w naszym przypadku może ta wiedza nie zadziałać, trzeba zawsze sprawdzić wartość użytkową wiedzy, którą się propaguje, bo może ona prowadzić niestety na manowce. smile

323 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-10-29 11:00:36)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Nie lubię pojęcia ogólnych terminów, bo nic one nie znaczą. Dopiero jak się zdefiniuje czym coś jest, a czym nie jest ma wartość użytkową.

Użytkową - czyli technikę lub technologię. Dlatego takie ogólne terminy jak geometria, wstęga mobiusa, plazma, energia, holistyczny czy nawet płeć nic nie znaczą wink Każdy przecież wie, że ogień rozpala się przy pomocy krzesiwa i chubki, a nie jakiejś energii, która płynie po obwodach lub nawet w powietrzu!

Ogólne terminy mogą być abstrahowanie od konkretów, natomiast definicje są tworzone, by lud myślał w określony sposób (te definicje naukowe w najlepszym przypadku pozostawiają dużo do życzenia), a nie myślał abstrakcyjnie. Niektóre terminy mogą być mylące: np. czym jest grawitacja? Jest właśnie praktycznym, uproszczonym terminem, z którego mamy pożytek, posługując się nim, ale nie oddaje tego, co się naprawdę dzieje. Lud ma wykonywać rytuały, a nie zadawać pytania o naturę rzeczywistości. smile

Mamy wątrobę, żołądek, jelita itd. - zaś ogólnym terminem, który konkretnie nic nie znaczy, jest organ smile Idąc w takim kierunku, wszystkie podręczniki medyczne, łącznie z tymi starożytnymi, powinny zacząć wymieniać wszystkie organy (serce, płuca, wątroba itd.), zamiast używać ogólnych terminów, tzn. powstawiać w te miejsca długie listy konkretnych obiektów materialnych smile Lub na podobnej zasadzie, jeśli chcę z desek wybudować prymitywną chatkę, to czy muszę znać abstrakcyjne teorie chemiczne? Zależy: jeśli nie chcę wykorzystywać w praktyce wiedzy wyższego rzędu (która z kolei prowadzi do rozwoju technologii opartej na reakcjach zachodzących podczas wytopu metali, która następnie da mi ulepszone narzędzia do budowy domu), skończę gdzieś w chatce na skraju cywilizacji i zapewne będę szczęśliwy, skupiając się na tym, co mam przed nosem, tzn. na zmysłach fizycznych smile Nie chciałbym, aby to zabrzmiało jak pochwała technologii - chcę jedynie uzmysłowić fakt, że od czasów Liebnitza i Newtona, którzy wynaleźli m.in. rachunek różniczkowy, właśnie abstrakcyjna myśl stworzyła podwaliny pod aktualną sytuację, w przeciwnym wypadku żylibyśmy nadal w post-średniowiecznych miasteczkach, i jedyny sposób, w który moglibyśmy prowadzić tą dyskusję, byłyby albo listy, albo bezpośrednia mowa.

Współczesna technologia bazuje w dużej mierze na osiągnięciach myśli abstrakcyjnej, przede wszystkim matematyki i fizyki, i tego nie da się zatrzymać, jak wspomniałem w drugim wątku, w którym piszę o erze Wodnika i rozwoju wiedzy. Ta wiedza tak czy inaczej będzie się rozwijać i rozprzestrzeniać w kolejnych wiekach.

malgosia.wl napisał/a:

To co dotrwało to niewielki fragment dawnej wiedzy, więc wszystko trzeba odkryć i sprawdzić tak na prawdę na nowo. Dużo wspólnego z tymi systemami jest w hinduskiej Jodze. Przestrzegam przed ślepym przyjmowaniem dawnej wiedzy jako prawd objawionych, bo w naszym przypadku może ta wiedza nie zadziałać, trzeba zawsze sprawdzić wartość użytkową wiedzy, którą się propaguje, bo może ona prowadzić niestety na manowce. smile

Zgadza się, należy zachować sceptycyzm. Powołuję się na te terminy, które w jakiś stopniu już weryfikowałem.

324 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-10-31 09:16:20)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Takie są wizerunki taoistów na starych rycinach, przedstawiających ich wygląd. Zapomniełeś jeszcze dodać, że ciągnęli gorzałę przy byle okazji (ośmiu pijanych nieśmiertelnych). smile

Spojrzałem jeszcze raz na różne wizerunki ośmiu nieśmiertelnych. Znalazłem może dwóch z nieco bardziej opasłym brzuchem (obaj w dodatku w bardziej zaawansowanym wieku) - poza obrazkiem w wikipedii. Co więcej, co rycina to inny obraz... Inna sprawa, że wizerunki wszystkich postaci historycznych należy oczywiście traktować jako umowne, w najlepszym przypadku. Nawet wizerunki średniowiecznych królów Polski namalowanych przez Matejko i innych malarzy opierają się - jeśli w ogóle - co najwyżej na skąpych źródłach. Wizerunki starożytnych postaci tym bardziej. Nieśmiertelni chińscy nie byli władcami, ale zwykłymi ludźmi, którzy w dodatku izolowali się często (ale nie zawsze) od społeczeństwa, tak więc nie sugerowałbym się tutaj obrazkiem i na tej podstawie wyciągał daleko idące wnioski. Co do "pijanych", to jedynie w filmach kung-fu słyszałem to określenie, w źródłach, które przejrzałem, nie ma słowa na ten temat, a te, które znam, sugerują coś odwrotnego. No i w tamtych czasach picie alkoholu było normą.

Nie chciałbym się tu jednak rozwodzić nad rycinami, które dla tematu nic nie znaczą. Zgadzam się natomiast - jeszcze raz - że należy zachować sceptycyzm. Z tego względu zrobię krótkie podsumowanie co sądzę o starożytnych i nowoczesnych źródłach, w kontekście tego tematu, biologii człowieka i medycyny, wszystkie są ze sobą powiązane:
- starożytni nie mieli nauki w dzisiejszym rozumieniu, tzn. nie mieli takiego aparatu pojęciowego, jakim dysponuje osoba, która przeszła szkolenie w naszym systemie edukacyjnym
- w dużej mierze opierali się na kosmologii mistycznej, która nie wiadomo skąd pochodziła, ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że ma pochodzenie pozaziemskie ze względu na zaawansowany charakter, bardzo odległy od przyziemnych, czysto praktycznych technik, którymi zajmowali się zwykli, praktyczni ludzie w tamtych czasach, np. astrologia dla nich wiązała się głównie z uprawą roli, tylko - nielicznych wtedy - uczonych interesowała przyczyna wpływów kosmicznych na planetę
- często operowali na skrótach myślowych, które ukrywały informacje "pomiędzy" (większość źródeł przepadła, łącznie z tymi niepisanymi), np. księga medycyny Żółtego Cesarza wspomina, że kiedyś ludzie dożywali bardzo długiego wieku lub byli nieśmiertelni, gdyż żyli w harmonii z tao. Pomiędzy tymi dwoma faktami - wiecznym życiem a pojęciem tao - jest dużo niewiadomych

Te niewiadome pomiędzy właśnie mnie interesują, i to na nich się koncentrowałem w tym temacie - mamy dzisiaj szczególną, bezprecedensową sytuację, kiedy możemy zestawić wiele informacji razem z wielu źródeł jednocześnie, i to przy pomocy narzędzi, którymi wcześniejsze pokolenia nie dysponowały. Jeśli ktoś nie szuka, prawdopodobnie nigdy nie znajdzie, wg. mnie stara chińska sentencja "każda podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku" oddaje idealnie naszą sytuację: większość ludzi na świecie nigdy nie stawia pierwszego kroku w kierunku, który chcą osiągnąć, nawet nie wierzą, że niektóre rzeczy mogą być możliwe do osiągnięcia, podczas gdy - jak wspomniałem wcześniej - starożytne źródła, bez względu na region, z którego pochodziły, wspominają o baaardzo długim wieku, niektóre mówią nawet o dziesiątkach i setkach tysięcy lat (w Mezopotamii) przeżytych przez niektóre jednostki. Krótko mówiąc, możemy dzisiaj zestawić wiele faktów razem i z nich wydedukować pewne prawidłowości, czego nie mogli robić starożytni, w tym ci, którzy osiągnęli nieśmiertelność (a jednak ją najwyraźniej musieli osiągnąć, zgodnie z tym, co sugeruje wiele źródeł)

325 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-10-31 10:06:43)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Te niewiadome pomiędzy właśnie mnie interesują, i to na nich się koncentrowałem w tym temacie - mamy dzisiaj szczególną, bezprecedensową sytuację, kiedy możemy zestawić wiele informacji razem z wielu źródeł jednocześnie, i to przy pomocy narzędzi, którymi wcześniejsze pokolenia nie dysponowały. Jeśli ktoś nie szuka, prawdopodobnie nigdy nie znajdzie, wg. mnie stara chińska sentencja "każda podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku" oddaje idealnie naszą sytuację: większość ludzi na świecie nigdy nie stawia pierwszego kroku w kierunku, który chcą osiągnąć, nawet nie wierzą, że niektóre rzeczy mogą być możliwe do osiągnięcia, podczas gdy - jak wspomniałem wcześniej - starożytne źródła, bez względu na region, z którego pochodziły, wspominają o baaardzo długim wieku, niektóre mówią nawet o dziesiątkach i setkach tysięcy lat (w Mezopotamii) przeżytych przez niektóre jednostki. Krótko mówiąc, możemy dzisiaj zestawić wiele faktów razem i z nich wydedukować pewne prawidłowości, czego nie mogli robić starożytni, w tym ci, którzy osiągnęli nieśmiertelność (a jednak ją najwyraźniej musieli osiągnąć, zgodnie z tym, co sugeruje wiele źródeł)

To że jakieś źródła mówią o długowieczności nie oznacza że tak było w istocie, ludzie mijają się z prawdą teraz i dawniej i to się szybko nie zmieni. Wystarczy przytoczyć historię religii katolickiej i kult Jezusa- niewiele on ma wspólnego z prawdą, a kłamstwa na jakich opiera się religia funkcjonują w świadomości ludzkiej do dzisiaj i nic się z tym nie robi. Podobnie było i z innymi źródłami. Wystarczy sobie zadać pytanie w jaki sposób tego dokonali, że przeżyli tyle lat? Żadne źródła nie podają sposobu w jaki to zostało zrobione, mówi się zwykle o cudownych eliksirach i nieziemskich mocach, ale to de facto nic nie znaczy, tak samo jak pojęcie Tao tak na prawdę nic nie znaczy. Natomiast przejście długiej drogi już coś znaczy, bo wiadomo, że trzeba włożyć wysiłek/pracę, aby tego dokonać. Lecz czy to jest gwarancją osiągnięcia długowieczności? Nie wydaje mi się.
To że mamy dostęp do informacji przez internet, nie oznacza automatycznie, że jesteśmy mądrzejsi. Najbardziej kluczowe informacje były zawsze dobrze strzeżone, w klasztorach chińskich tworzono specjalny alfabet, aby zakodować najbardziej wartościową wiedzę, dostępny tylko dla nielicznych. Więc nie oczekiwałabym raczej, ze nagle natrafisz na sprawdzony sposób na długowieczność, raczej trzeba go samemu opracować i sprawdzić na sobie samym. I to jest ta droga do przejścia, dłuższa lub krótsza, zależy z jakiego poziomu startujesz. smile
Lepiej odpowiedz sobie na pytanie- w którym miejscu obecnie jestem i dokąd zmierzam...

326 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-10-31 11:28:24)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Lepiej odpowiedz sobie na pytanie- w którym miejscu obecnie jestem i dokąd zmierzam...

I to pytanie rzeczywiście trzeba sobie zadać. I zadałem je sobie. Powyższe tezy, które piszesz na temat historii, można odwrócić: jeśli nie można ufać żadnemu źródłu, to znaczy, że żyjemy w kłamstwie smile Co akurat jest prawdą. smile Myślę, że nie jest to jednak powód, by iść na łatwiznę i szufladkować całą historię i wszystkie źródła przy pomocy takiego skrótu myślowego: źródła nie są pewne, więc od razu kończę tutaj pracę - zanim się rozpoczęła -  i nawet nie będę się starał(a), by to zmienić.

Fakty są takie: przeciętny człowiek żyje krótko (z tym trudno polemizować), ma ograniczoną ilość czasu, zatem musi wybierać strategicznie (co sugerował także Don Juan Castanedy) na czym skupia swoją uwagę. Nie chcę już tu cytować źródeł, ale w skrócie uważam, że organizm jest zasilany energią, a reakcje chemiczne w organizmie mogą być tylko tworzone w odpowiedniej sytuacji enegetycznej - i to one decydują o zmianach w ciele, czyli innymi słowy, decydują o procesach podtrzymywania lub rozpadu życia. Jeśli ktoś wykona wspomnianą przez Ciebie pracę, otrzymuje aparat, dzięki któremu może tworzyć kolejne wnioski bazujące na tych poprzednich. W taki sposób powstawała nasza cywilizacja, a człowiek wzbił się w powietrze. Źródła, na których się opieram, są na tyle zastanawiające, zaskakujące i bardzo często wspólne dla wielu kultur, że można zacząć filtrować pewne potencjalnie błędne ścieżki, by przyspieszać dojście do prawidłowych wniosków. Jeśli masz lampę, to niekoniecznie zagłębiając się w las widzisz tylko drzewa, czasem widzisz też wyjście z lasu. Nie jest jednak prawdą, że źródła nie opisywały sposobu "jak" - opisywały, lecz problemem było odszyfrowanie tej wiedzy, ukrytej często za mistycznymi i okultystycznymi symbolami, i to w każdej kulturze. Mnie osobiście intryguje od pewnego czasu Tybet, który, obok Egiptu, chyba najbardziej był hermetycznie zamkniętym regionem.

Wydaje mi się, że ta dyskusja jest dość jałowa, i opiera się tak naprawdę na preferencjach:  w zapytaniu "skąd pochodzę" tkwi pułapka, bo zależy od tego, jak będziesz kategyrozowała swoje pochodzenie - czyli jakie poczynisz fundamentalne załozenia. Albo ktoś się interesuje jakimś tematem, albo nie. Jeśli nie, to nie szuka.

Ateista-materialista powie, że się po prostu urodziłaś, tzn. Twoja egzystencja rozpoczęła się w tej i tej sekundzie wraz z fizycznym przyjściem na świat, czyli że przed fizycznym urodzeniem nie istniałaś. Człowiek religijny natomiast, wierzący w reinkarnację, powie, że przecież istniałem, tylko że bez fizycznego ciała, a pamięć została mi "jakoś" skasowana. Jeśli odkrywca taki jak Krzysztof Kolumb przyjąłby założnie, że jest nic nie znaczącym człowiekiem - co 99,99999% jego równieśników zakładała, uznałby, że przerasta go zadanie odkrywania potężnego kontyntentu - i być może nadal żylibyśmy w nieświadomości, że odkrycie lądu za wodą jest w ogóle możliwe. To samo dotyczy wszelkich nowych odkryć, w tym latania, wbicia się w kosmos, czy wydłużania życia.

Chciałbym więc zapytać Ciebie zadając pytanie, które sama postawiłaś, co pozwoli ustalić jakąs podstawę: skąd Twoim zdaniem pochodzisz i dokąd (obecnie) chcesz zmierzać?

327 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-10-31 16:15:20)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Mnie osobiście intryguje od pewnego czasu Tybet, który, obok Egiptu, chyba najbardziej był hermetycznie zamkniętym regionem.

Intrygować możesz się do woli, co nie zmienia faktu, że będzie dla Ciebie zamknięty. Tu masz przedsmak tego co tam robią (klasztor Druk Gawa Khilwa w Katmandu ):
https://www.vice.com/pl/article/9kqavv/trenuj-kung-fu-z-buddyjskimi-mniszkami-z-nepalu
Rozczarowany?

Antares napisał/a:

Chciałbym więc zapytać Ciebie zadając pytanie, które sama postawiłaś, co pozwoli ustalić jakąs podstawę: skąd Twoim zdaniem pochodzisz i dokąd (obecnie) chcesz zmierzać?

Na pewno nie stąd, bo zbyt bardzo się różnię mentalnie od tych, co tu mieszkają. Jeszcze nie odkryłam, co mam tu ostatecznie do zrobienia, mogę jedynie przypuszczać. Ale widziałam już niejedno i mam pewien obraz otaczającej nas rzeczywistości i jest on niestety inny od powszechnie panującego. Co tu robię? Porządek robię... smile

328

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Co tu robię? Porządek robię... smile

Z czym robisz porządek?

malgosia.wl napisał/a:
Antares napisał/a:

Mnie osobiście intryguje od pewnego czasu Tybet, który, obok Egiptu, chyba najbardziej był hermetycznie zamkniętym regionem.

Intrygować możesz się do woli, co nie zmienia faktu, że będzie dla Ciebie zamknięty. Tu masz przedsmak tego co tam robią (klasztor Druk Gawa Khilwa w Katmandu ):
https://www.vice.com/pl/article/9kqavv/trenuj-kung-fu-z-buddyjskimi-mniszkami-z-nepalu
Rozczarowany?

Nie. Takie rzeczy w ogóle pomijam. Kiedy piszę, że intryguje czy interesusuje mnie jakiś kierunek, to robię research na ten temat. Kiedy piszę o Egipcie, Tybecie, Mezopotamii, Chinach, Indiańskich szamanach itd. - to mam na myśli, dla uproszczenia, że nie interesuje mnie dany kraj jako kraj, tylko w tym kontekście, o jakim piszemy - czyli wątku medycyny-alchemii-wydłużania życia. Niestotne naleciałości z reguły pomijam, ta wiedza jest uniwersalna. To pierwsza sprawa. Druga sprawa: czy będzie zamknięty czy nie - dla kogoś, kto nie stawia pierwszego kroku, zawsze zostanie zamknięty. Mnie nie interesuje ćwiczenie sztuk walki gdzieś na skale w Himalajach, choć wiem, że są zwolennicy takich rozwiązań.

Krótko podsumowując dotychczasową dyskusję: albo ktoś się rozwija, albo powtarza te same tradycje. Wielu jednak adeptów: kung fu, starożytnej chińskiej medycyny czy innych sztuk, wprowadzała jakieś innowacje. Pytanie brzmi: czy robili to przypadkowo, czy też od początku byli nastawieni na celowe odkrywanie?

Jeśli to pierwsze, to można siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż okazja się pojawi. Z biografii chińskich nieśmiertelnych wynika, że byli aktywnymi poszukiwaczami.

Tak więc powtórzę jeszcze to, co wcześniej napisałem: po pierwszych wiadomościach w tym temacie od wielu osób już zauważyłem pewien schemat - z góry zakładanie, że coś jest niemożliwe. Jedynie, jak potrafię sobie uzasadnić takie podejście, to to, że albo dana osoba podświadomie jest odciągana od tego wymagającego tematu, albo, że z sobie znanych powodów z góry zakłada, że coś jest po prostu nie możliwe. Wówczas pozostaje tylko podważanie wszystkich argumentów za - a na to mi szkoda czasu. Po ostatnich wypowiedziach widać wyraźnie, że to nie chodzi o podanie jakichś sensownych argumentów, bo na koniec i tak jest: nie wydaje mi się, źródła są niepewne, nie ma nigdzie na tacy podanej receptury, że jest taki gąszcz informacji, że nikt się już nigdy w nim nie połapie, albo że teraz wiedza jest tak strzeżona, że już nikt nie zostanie nigdy nieśmiertelnym smile Gdybyśmy żyli 200 lat wcześniej, odwrotne argumenty również by próbowały dowodzić tej samej tezy: że jest za mało informacji, że są za trudno dostępne, że nie starczy życia by szukać po świecie wiedzy itd. Ale właśnie w takich warunkach ci legendarni nieśmiertelni żyli, gdy pismo było domeną nielicznych (oni akurat byli piśmienni, część z nich pozostawiła po sobie nawet pisma, których odszyfrowywaniem akademicy zajmują się do dziś).

Kto nie chce, będzie szukał powodów - argumentów - czemu inni również powinni nie chcieć. Wydaje mi się, że tym stwierdzeniem można podsumować każdy wątek, kiedy ktoś w nieskończoność szuka powodów, by nie interesować się jakimś zagadnieniem. smile A brak zainteresowania i poszukiwania oznacza tylko 2 rzeczy: albo już wiadomo na jakiś temat wszystko (np. pytanie czy nieśmiertelni byli już alfami i omegami w tak krótkim czasie odnośnie organizmu ludzkiego - oczywiście prawie wszyscy interesowali się ówczesną medycyną chińską i znali różne dzieła z tej dziedziny), albo po prostu z góry założył, że nie warto robić pierwszego kroku. Na tym forum mamy do czynienia z tym drugim. wink

malgosia.wl napisał/a:

Na pewno nie stąd, bo zbyt bardzo się różnię mentalnie od tych, co tu mieszkają. Jeszcze nie odkryłam, co mam tu ostatecznie do zrobienia, mogę jedynie przypuszczać. Ale widziałam już niejedno i mam pewien obraz otaczającej nas rzeczywistości i jest on niestety inny od powszechnie panującego.

Ok. Czyli zakładasz, że istniejesz także poza ciałem fizycznym. I że z jakiegoś powodu usunięto Ci pamięć, że nie wiesz, kim jesteś. I że po śmierci fizycznej będziesz funkcjonować dalej w formie mentalnej, lub bardziej mentalnej. Oraz że "masz" coś do zrobienia, ale nie pamiętasz/nie wiesz co. Jest wielu ludzi, którzy także uważają, iż mają jakąś osobistą misję na Ziemi do spełnienia. smile Interesują się tym tematem, poznają teorię oraz techniki w jaki sposób odblokowywać tą pamięć - i to jest ich pierwszy krok na drodze poszukiwań.

A może moją taką misją (choć ja nie zakładam, że usuwa nam się pamięć w dobrym celu, oraz że w ogóle mamy jakąś misję) jest odkrycie zagadki nieśmiertelności? Albo mówiąc bardziej wprost, odkrycie w jaki sposób naprawdę funkcjonuje organizm człowieka? smile

329 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-02 16:30:07)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Czyli zakładasz, że istniejesz także poza ciałem fizycznym. I że z jakiegoś powodu usunięto Ci pamięć, że nie wiesz, kim jesteś. I że po śmierci fizycznej będziesz funkcjonować dalej w formie mentalnej, lub bardziej mentalnej. Oraz że "masz" coś do zrobienia, ale nie pamiętasz/nie wiesz co. Jest wielu ludzi, którzy także uważają, iż mają jakąś osobistą misję na Ziemi do spełnienia.  Interesują się tym tematem, poznają teorię oraz techniki w jaki sposób odblokowywać tą pamięć - i to jest ich pierwszy krok na drodze poszukiwań.

To o czym piszę to nasze przeznaczenie. Nie pojawiliśmy się w tym miejscu i czasie przypadkowo, tylko celowo wybraliśmy inkarnację (z iluś nam dostępnych), aby doświadczyć konkretnych rzeczy, zrobić konkretną robotę tu, na Ziemi. Jaką niech każdy sobie sam odpowie. Karmienie swego ego kolejnymi informacjami bez sprawdzenia ich korzeni to zabawa, a nie rozwój. Kręcenie się wokół swego ogona, jak ten chomik w klatce. Wiem że ci, którzy odkryli sekret długowieczności zadbali również i o to, aby wiedza nie trafiła w niepowołane ręce. Wynika to w prosty sposób z chińskiej tradycji przekazywania wiedzy- z ojca na syna, z mistrza na ucznia. Postronne osoby nie miały do tego dostępu, więc opinie innych którzy opisują zjawisko jest bezużyteczne, bo opisują zewnętrzną stronę problemu, podczas gdy nam potrzebna jest myśli i idea zawarta w pewnych fragmentach wiedzy. Popatrz na kręgi zbożowe. Jakby szczegółowo nie opisywać ich wyglądu, to sednem obrazka jest idea, jaka za tym stoi. Dopiero odkrycie tej idei powoduje rozwój. Opinie innych którzy nie znają tej idei, a tylko opisują swoje widzimisię jest mało przydatna. Tak samo jest z długowiecznością, jestem pewna, że związane to jest ze sztukami walki (ćwiczeniami fizycznymi), choćby dlatego, że wszystkie systemy (indyjski, chiński, japoński) zawierają takie, a nie inne elementy. I wiedza ta jest dobrze ukryta, zakamuflowana, tak aby ten, kto chce odkryć jej sedno, musiał przejść taką samą drogę, jak jej twórcy. To gwarancja że wiedza nie zostanie wypaczona i zastosowana w niewłaściwy sposób. Czy jej twórcy siedzieli na tyłku i dumali, czy aktywnie testowali istniejące rozwiązania i na podstawie tego opracowywali swoje własne? Aby dowiedzieć się jak funkcjonuje organizm ludzki, trzeba stworzyć poligon doświadczalny i przetestować całą gamę rozwiązań, aby wybrać te właściwe. Ktoś, kto wybrał życie samotnie w górach musi mieć umiejętności rozwiązywania problemów, które z tego wynikają. Sztuki walki były wtedy niezbędne do przeżycia w takich warunkach, bo  wystarczyłaby zorganizowana grupka zabijaków i nieśmiertelny zakończyłby przedterminowo swój żywot (to nie były spokojne tak jak dzisiaj czasy, a ostre miecze nie nosiło się wtedy od parady). To co dotrwało do dzisiaj to niewielka namiastka dawnej wiedzy, ale i z tej namiastki można wyciągnąć wartościowe informacje, trzeba tylko wiedzieć na co patrzyć...

Antares napisał/a:

A może moją taką misją (choć ja nie zakładam, że usuwa nam się pamięć w dobrym celu, oraz że w ogóle mamy jakąś misję) jest odkrycie zagadki nieśmiertelności? Albo mówiąc bardziej wprost, odkrycie w jaki sposób naprawdę funkcjonuje organizm człowieka?

Zablokowanie pamięci to cofnięcie się w rozwoju , nie ma to nic wspólnego z dobrem, tylko z utrudnieniem egzystencji. Jeśli nie masz tu nic do zrobienia, to co tu jeszcze robisz? W świecie astralnym znika większość problemów jakie masz tu, na Ziemi (możesz w nieograniczony sposób przemieszczać się w przestrzeni i czasie), więc po co tu jeszcze tkwisz?

Antares napisał/a:

Z czym robisz porządek?

Z fałszywymi przekonaniami innych ludzi. Dzięki temu moja przestrzeń, w której funkcjonuję zmienia swoją polaryzację. Przy okazji można natrafić na kogoś, kto wie więcej od nas w jakiejś dziedzinie i czegoś się nauczyć. Pod warunkiem, że obroni swoje tezy. Weryfikacja wiedzy prędzej czy później jest nieunikniona. To naturalny proces, wpisany w nasze życie tu na Ziemi.

330

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

To o czym piszę to nasze przeznaczenie. Nie pojawiliśmy się w tym miejscu i czasie przypadkowo, tylko celowo wybraliśmy inkarnację (z iluś nam dostępnych), aby doświadczyć konkretnych rzeczy, zrobić konkretną robotę tu, na Ziemi. Jaką niech każdy sobie sam odpowie. Karmienie swego ego kolejnymi informacjami bez sprawdzenia ich korzeni to zabawa, a nie rozwój.

To jak sprawdziłaś istnienie przeznaczenia, kwestię wyboru wcielenia, "misję" czyli wspomnianą przez Ciebie konkretną robotę, choć wspomniałaś, że jedynie się tego domyślasz?

Chodzi mi o to, że osoby wierzące w reinkarnacje zakładają jednocześnie kwestie karmy, kwestie misji na wcielenie itd., ale na tych ogólnikach zawsze kończą. Większość tych wierzeń nie jest przemyślana i często sobie przeczą.

Co do korzeni, we wcześniejszej wypowiedzi napisałaś, że źródła nie są pewne i nie należy się na nich opierać. Tutaj natomiast piszesz, że nie opieranie się na korzeniach wiedzy jest zabawą. tongue

Nie wiemy nic o zaświatach. Rodzimy się bez tej wiedzy. Podobnie jak bez wiedzy o organizmie człowieka, o systemie energetycznym, o wydłużaniu życia itd. Albo możemy tą wiedzę, czy może nawet opinie, zdobyć z zewnętrznych źródeł, albo z bezpośrednich doświadczeń. Zastanawiało Cię, dlaczego ludzie mają tak mało doświadczeń parapsychicznych, choć niektórzy je mają (np. doświadczenia bliskie śmierci)?

malgosia.wl napisał/a:

Wiem że ci, którzy odkryli sekret długowieczności zadbali również i o to, aby wiedza nie trafiła w niepowołane ręce. Wynika to w prosty sposób z chińskiej tradycji przekazywania wiedzy- z ojca na syna, z mistrza na ucznia.

To prawda. Te informacje były celowo ukryte pod zakamuflowaną symboliką, której odszyfrowaniem zajmowali się później ludzie w każdym stuleciu. Trzeba znaleźć klucz do tej wiedzy. A nie interesując się tematem głębiej, nie można wyciągać tu wniosków wink Czyli wychodzi na to, że każdy w życiu wybiera czym się interesuje - i niektórzy mają nadzieję, że ich wiedza jest pewna. Czym dłużej interesujemy się danym tematem, tym więcej na ten temat wiemy, przy okazji weryfikując pewne założenia - a te są zawsze, pytanie jak długo przy nich obstajemy i czy są prawidłowe.

malgosia.wl napisał/a:

Popatrz na kręgi zbożowe. Jakby szczegółowo nie opisywać ich wyglądu, to sednem obrazka jest idea, jaka za tym stoi. Dopiero odkrycie tej idei powoduje rozwój. Opinie innych którzy nie znają tej idei, a tylko opisują swoje widzimisię jest mało przydatna.

No dobra, to skąd wiesz, że odkryta przez Ciebie idea w kręgu zbożowym jest prawdziwa, a nie Twoim czy czyimś innym widzimisię?
To istotne pytanie, bo dotyczy też wspomnianej wyżej symboliki starożytnej wiedzy ukrytej.
Osobna sprawa, że naturą ery wodnika jest odkrywanie i ujawanienie informacji, i być może nawet doczekamy się ujawnienia jeszcze większej ilości tajemnic z historii, także tej praktycznej części. smile

malgosia.wl napisał/a:

Tak samo jest z długowiecznością, jestem pewna, że związane to jest ze sztukami walki (ćwiczeniami fizycznymi), choćby dlatego, że wszystkie systemy (indyjski, chiński, japoński) zawierają takie, a nie inne elementy.

Różne ćwiczenia fizyczne stanowiły tylko część wiedzy - to były te rytualne czynności, często dla mnichów lub podonego stanu. Ale żaden z nieśmiertelnych nie kończył na tym, co więcej, większość zajmowała się de facto energetyką i miała szeroką wiedzę nt. organizmu człowieka - nie tylko tego fizycznego.

malgosia.wl napisał/a:

Ktoś, kto wybrał życie samotnie w górach musi mieć umiejętności rozwiązywania problemów, które z tego wynikają.

Masz obraz nieśmiertelnego jako żyjącego gdzieś w izolacji w górach, który poza nauką nieśmiertelności musiał jeszcze się uczyć sztuki przetrwania - akurat tutaj sztuki walki, dostosowane do walk z ludźmi, nie były praktyczne smile Ale mniejsza o to. Bardziej praktyczna byłaby sztuka tworzenia narzędzi i broni, budowania chatki - co zresztą niektórzy robili. Ale byli tacy nieśmiertelni, którzy żyli pośród społeczeństwa, i to była większość. Niektórzy byli np. urzędnikami, inni zajmowali się swoim biznesem itp. Byli często zwykłymi ludźmi, którzy interesowali się czymś, co reszta społeczeństwa ignorowała i zajmowała się suto zakrapianym balangowaniem, o czym stare chińskie pisma medyczne też wspominały. smile

Każdy w życiu dokonuje pewnych wyborów. Większość społeczeństwa nie jest zainteresowana długim życiem - dlatego nie dostaniemy takich informacji, jak wspomniałaś, na tacy. Trzeba szukać, albo zadowolić się tym, co jest podawane masom na tacy. Nie ma innej opcji. wink

malgosia.wl napisał/a:

Zablokowanie pamięci to cofnięcie się w rozwoju , nie ma to nic wspólnego z dobrem, tylko z utrudnieniem egzystencji. Jeśli nie masz tu nic do zrobienia, to co tu jeszcze robisz? W świecie astralnym znika większość problemów jakie masz tu, na Ziemi (możesz w nieograniczony sposób przemieszczać się w przestrzeni i czasie), więc po co tu jeszcze tkwisz?

Praktycznie wszyscy ludzie na Ziemi mają zablokowaną pamięć - jak byś to zatem wyjaśniła?
Co tu robię - otóż staram się odgadnąć po co tu właściwie się znalazłem! I dlaczego mi skasowano pamięć! tongue Nie wierzę w przeznaczenie, karmę itd. Fakty są takie, że mamy skasowaną pamięć. Co oznacza, że pamięć o jakiejś "misji" na życie też jest skasowana, tzn. jeśli mamy wykonać misji a o niej nie wiemy to jej nie wykonamy, no chyba, że... ktoś będzie nami po cichu manipulował! Nie jestem też przekonany co do relacji z doświadczeń bliskich śmierci, o czym zamierzam napisać wkrótce, może nowy wątek rozpocznę.

malgosia.wl napisał/a:

Z fałszywymi przekonaniami innych ludzi.

Raz, że to walka z watrakami smile Dwa, że to walka smile A trzy, że nie możesz mieć pewności, czy Twoje przekonania są w 100% prawdziwe.

I wracamy do pewności źródeł, na ktorych się opieramy...