5.43. O przeszczepach narządów


Przeszczepy sprawiają wiele komplikacji zdrowotnych zarówno dla dawcy jak i biorcy. Biorca ma kłopoty z adopcją cudzego ciała i musi aż do śmierci zażywać leki obniżające odporność własnego organizmu aby przeszczep nie został odrzucony, co wiąże się z częstszym chorowaniem i skażaniem organizmu chemikaliami. Może też zarazić się jakąś skrytą chorobą dawcy. Np. pasożytem, chorobą mikoplazmatyczną, bakteryjną lub wirusową.

Z kolei zmarły dawca ma problemy z przejściem na tamten świat. Tak długo, jak długo jego ciało żyje w innym ciele, tak długo żyje obok biorcy i musi czekać na jego zgon aby razem z nim przejść na "tamten świat". Przynajmniej na Ziemi. U cywilizacji wyżej rozwiniętej duchowo możliwa byłaby zewnętrzna interwencja, aby odciąć duszę zmarłego pacjenta od żywej tkanki.

Może zdarzyć się, że dusza dawcy zacznie wypierać duszę biorcy lub wpływać na jego zachowanie. W przypadku żywego dawcy, np. dawcy nerki, krwi czy szpiku kostnego, sytuacja wygląda trochę lepiej, ponieważ dusza dawcy po kilku tygodniach traci kontakt z ciałem biorcy. Ale zagrożenia chorobotwórcze pozostają.

Cóż więc robić? Jeżeli zdarzy się konieczność wymiany narządu, wówczas najlepiej umieścić pacjenta w stanie zawieszenia a w tym samym czasie z jego tkanek wyhodować nowy narząd - identyczny genetycznie z ciałem pacjenta. Później można dokonać zamiany narządów - nowy będzie zaakceptowany. Ewentualne kłopoty mogą wyniknąć z pomyłki medycznej, niechlujstwa lub ze zbyt poważnego stanu zdrowia pacjenta.

Na dzień dzisiejszy Ziemianie nie potrafią wykonać nowych narządów, dlatego powinni wypracować metodę ich produkcji. Do momentu wynalezienia metody rozmnażania komórkowego, powinni pomóc pacjentom odciąć mentalne więzi między dawcą i biorcą. Trzeba również uświadomić duszy zmarłego dawcy, że nie żyje i pomóc mu przejść na "tamtą" stronę.